Hokej. Przy „zielonym stoliku”

Gdy we wtorek odwiedziliśmy hokeistów GKS-u Katowice przed treningiem wyczuwało się pewien niepokój, acz wszyscy byli przekonani, że uda się dokończyć sezon i wszystkie rozstrzygnięcia zapadną w sportowej rywalizacji. Wspólnie z kapitanem Grzegorzem Pasiutem oraz Marcinem Koluszem, niewątpliwie liderami zespołu, rozważaliśmy różne scenariusze play offu. Obaj doświadczeni zawodnicy wyrażali żal, że mecze mają być rozgrywane przy pustych trybunach, ale ciągle byliśmy przekonani o kontynuacji sezonu. A tymczasem wydarzenia potoczyły się lawinowo, czego nawet wzięty jasnowidz nie mógł przewidzieć.

Zgodnie z sugestiami

Z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa rząd podjął wszelkie środki ostrożności, zalecając ograniczenie działalności w sferze publicznej. Danuta Dmowska-Andrzejewska, minister sportu i turystyki, podczas nadzwyczajnego spotkania rekomendowała, by wszystkie imprezy sportowe zostały odwołane.

Mirosław Minkina, prezes PZHL, podczas konferencji prasowej dotyczącej mistrzostw świata Dywizji IB, nie zakładał czarnego scenariusza i liczył, że sezon Polskiej Hokej Ligi zostanie dokończony. We wtorek wydarzenia toczyły się wręcz błyskawicznie i stąd też zapowiedział, że w środę podczas spotkania z działaczami klubowymi zapadnie decyzja czy kontynuować grę w play offie.

Na spotkanie w siedzibie Śl.OZHL zjawili się: prezes GKS-u Tychy Krzysztof Woźniak wraz z szefem sekcji Wojciechem Matczakiem, prezes GKS-u Katowice Marek Szczerbowski wraz z dyrektorem sekcji Wojciechem Tkaczem, prezes sportowej spółki Unii Oświęcim Paweł Kram i prezes TH Unia Mariusz Sibik (jednocześnie sponsor) oraz wiceprezes JKH GKS Jastrzębie, Jan Miszek.

Jednogłośnie podjęto decyzję o odwołaniu play offu oraz zakończeniu sezonu ligowego w naszym kraju zarówno seniorów, jak i seniorek oraz wszystkich grup młodzieżowych.

– Kierowaliśmy się odpowiedzialnością oraz troską o zdrowie i bezpieczeństwo wszystkich uczestników tych meczów. Lodowisko to suche oraz zimne miejsce i ono sprzyja szybkiemu rozwojowi wirusa. Stąd też podjęliśmy takie kroki – powiedziała wiceprezes związku oraz komisarz PHL, Marta Zawadzka.

Działacze hokejowi w naszym kraju poszli śladem innych krajów, gdzie rozgrywki zostały zawieszone lub zakończone, m.in. w lidze niemieckiej, szwajcarskiej, słowackiej, austriackiej, lada chwila należy się spodziewać w czeskiej.

Medale rozdane

W pierwszym komunikacie związkowym nie było mowy jak zostanie rozstrzygnięty ten sezon. Po kilku godzinach pojawił się kolejny. „Zarząd PHL działając na podstawie pkt. 44.1. regulaminu rozgrywek PHL postanowił: przyznać miejsca medalowe w sezonie 2019/20 według punktacji przez kluby w ćwierćfinałach play offu oraz w sezonie zasadniczym”.

Złote medale przypadły hokeistom GKS-u Tychy, srebrne Re-Plast Unii Oświęcim, zaś brązowe: JKH GKS-owi Jastrzębie oraz GKS-owi Katowice. Tytuł mistrzowski w lidze kobiet przypadł Polonii Bytom, srebro Stoczniowcowi Gdańsk oraz brąz Unii Oświęcim i Atomówkom GKS Tychy.

To niewątpliwie salomonowe wyjście z sytuacji, ale chyba innego, w tych okolicznościach, nie było!

Owszem, podczas spotkania rozważano również propozycję, by rozgrywki zawiesić na dwa tygodnie, ale nie spotkała się ona z akceptacją.

– Mielibyśmy przez ten czas tylko trenować bez możliwości rozgrywania sparingowych meczów. To wszystko mijało się z celem. Decyzja ze wszech miar słuszna – mówi wiceprezes JKH GKS, Jan Miszek.

– Przed zbliżającymi się półfinałami w zespole był entuzjazm i energia – dodaje szef sportowej spółki Unii Oświęcim, Paweł Kram.

– Gdy we wtorek wiadomość goniła kolejna wiadomość zawodnicy byli rozkojarzeni, myślami daleko od zajęć. Zawieszenie rozgrywek, moim zdaniem, byłoby jeszcze gorszym rozwiązaniem niż odwołanie rywalizacji. W piątek będziemy podejmować wiążące decyzje w sprawach tej najbliższej i dalszej przyszłości w klubie. Część zawodników ma podpisane kontrakty, z innymi musimy podjąć rozmowy i, oczywiście, myślimy o wzmocnieniu drużyny.

Hokeiści wszystkich zespołów są mocno niepocieszeni, bo byli przygotowani do gry. Jednak zadecydował zdrowy rozsądek zarówno działaczy związkowych, jak i klubowych.

Grać do końca

Po jednym z przegranych meczów GKS-u Tychy z niżej notowaną drużyną próbowaliśmy dociec słabszej postawy, pytając jednego z hokeistów dlaczego tak się stało.

– Ależ nic się nie stało, bo przecież punkty w sezonie zasadniczym idą w zapomnienie. Liczy się play off i on decyduje o kolorze medalu – odpowiedział czołowy zawodnik tyszan, którego imię i nazwisko zachowujemy w swoimi archiwum.

Otóż wydarzenia w tym sezonie tak się potoczyły, że w rezultacie pierwsza część rozgrywek zadecydowała o złocie GKS-u Tychy. A gdyby tak nie przykładano wagi do pierwszego miejsca, bagatelizowano niektóre mecze, już wyobrażamy sobie jaki byłby płacz i zgrzytanie zębów po dzisiejszej decyzji. Ba, śmiemy twierdzić, że byłyby protesty o niesprawiedliwości dziejowej.

– Początkowo całą tę historię z koronawirusem lekceważyłem i na wszystkie doniesienia patrzyłem z przymrużeniem oka – wyjawia tyski napastnik, Filip Komorski.

– Potem, gdy zawirowania narastały i ja zacząłem się obawiać o siebie, rodzinę i kolegów z zespołu. Zacząłem nieco więcej czasu spędzać przy komputerze i śledzić wydarzenia. Pojawiały się doniesienia o odwoływaniu sezonów w czołowych ligach europejskich i zacząłem zastanawiać co będzie u nas. Byłem przygotowany do gry, bo to przecież moja praca i nie porzucę jej z dnia na dzień. Każdy z nas chciałby grać i zwyciężać. Jednak ostatecznie wygrał zdrowy rozsądek.

– A tak się cieszyłem, że moje „cztery dychy” spędzę na lodzie w Katowicach podczas kolejnego play offu – dodaje z nutką smutku napastnik GKS-u, Adam Bagiński.

– Niestety, los sprawił mi przykrą niespodziankę, ale muszę się pogodzić. A teraz możemy sobie powiedzieć głośno jak ważne były mecze na finiszu sezonu zasadniczego. Po tych wszystkich zawirowaniach pokazaliśmy klasę i byliśmy zdeterminowani. Zdobyliśmy 102 punkty, to sporo i byliśmy w tym czasie najlepsi. Wówczas nikt nie przewidział, że wszystko w marcu tak się potoczy i trzeba będzie podejmować trudne decyzje.

W 95-letniej historii PZHL to drugi przypadek, że o medalach nie decyduje do końca sportowa rywalizacja. Tym razem bezpieczeństwo oraz ochrona zdrowia zadecydowały o takim rozstrzygnięciu w sezonie 2019/20.

Na zdjęciu: Tak radowali się hokeiści GKS-u Tychy w poprzednim sezonie. Teraz świętowanie zostało zawieszone w próżni.