Hokej. Pucharowe święta

Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie, dwa razy z rzędu zdobywali Puchar Polski i pragną, by w tym sezonie obronić to cenne trofeum.


Trudno się dziwić, że trener Roman Kalaber zarządził pełną mobilizację i dał swoim podopiecznym tylko wigilię wolną od zajęć. Święta na lodzie, bo jakże byłoby inaczej i nikt z tym nie próbuje dyskutować.

Zespół JKH GKS niejako dla wprawki rozegrał mecz sparingowy z GKS-em Tychy (3:2) z potencjalnym rywalem w finale Pucharu Polski, który rozegrany zostanie dopiero 7 lutego. Termin został przesunięty, bowiem działacze związkowi liczą, że wówczas mecz być może zostanie rozegrany z udziałem publiczności.

– W sparingu z GKS-em Tychy dostałem wolne, bo ostatnio zaliczyłem dwa reprezentacyjne mecze z Węgrami – mówi obrońca JKH GKS, Mateusz Bryk. – Może dobrze się stało, bo było to dziwne spotkanie z niepotrzebnymi przepychankami. Owszem, świąteczny zgiełk nam towarzyszy, ale nasze myśli krążą wokół najbliższego meczu z Energą Toruń. W ligowych potyczkach mamy bilans 3-0, ale to nic oznacza.

To nieobliczalna drużyna, która potrafi rywalom utrudnić zadanie. Zespół głównie składa się z obcokrajowców ze Wschodu, ale nie są oni z „łapanki”, lecz wartościowi gracze. Ciekaw jestem tej konfrontacji, bo przecież o wszystkim zadecyduje zaledwie jedno spotkanie. Oczywiście, przed startem do niezwykle trudnego oraz z wieloma niewiadomymi sezonu postawiliśmy sobie ważne cele. Jeden z nich zdobycie Superpucharu Polski już osiągnęliśmy, a przed nami kolejne. Te najbliższe: to obrona Pucharu Polski oraz start do play offu z pierwszego miejsca.


Czytaj jeszcze: Rozgrzewka przed pucharem

Hokeiści GKS-u Tychy aż 8 razy zdobywali Puchar Polski i jeszcze do niedawna to była ich wizytówka, ale ostatnie 2 sezony na własnym lodzie przeżywali rozczarowanie, bowiem odpadali w półfinale. Pora sobie przypomnieć lepsze czasy – twierdzą zgodnie w tyskiej ekipie. III runda ligowych rozgrywek w wykonaniu hokeistów GKS-u Tychy rozpoczęła się w kiepskim stylu, ale ostatnia wygrana pod Wawelem 5:4 po karnych chyba postawiła drużynę do pionu.

– Mam nadzieję, że ten trudny czas mamy za sobą i przed nami mecz z wymagającym sąsiadem z Oświęcimia – mówi obrońca GKS-u, Bartosz Ciura. – Te mecze od zawsze były wyrównane i pewnie ten najbliższy będzie podobny. O wszystkim może zadecydować jedno lub dwa trafienia.

Wszyscy obserwatorzy oraz sami zainteresowani ostatnio narzekali na słabą grę obroną obrońców tytułu mistrzowskiego. Stad też klubowe władze postarały się o kolejne dwa transfery obrońców. Do zespołu dołączyli Kanadyjczyk Brycem Martin i Słowak Marek Biro, którzy już wystąpili dwóch meczach kontrolnych z Re-Plastem Unią Oświęcim (1:2 po karnych) i JKH GKS.

– Wraz z upływem czasu będą ważnymi ogniwami zespołu – mówi z przekonaniem trener tyszan, Krzysztof Majkowski. – Oczywiście, po dwóch latach przerwy w końcu chcemy zagrać w finale Pucharu Polski i to trofeum odzyskać. Gramy z zespołem z Oświęcimia dobrze nam znanym i nie może być mowy o żadnym zaskoczeniu. Skupiamy na zadaniach, które mamy do wykonania i chcemy udanie zakończyć rok.

GKS Tychy wystąpi bez kontuzjowanego Michała Kotlorza (operacją łąkotki 28 grudnia) i leczących urazy: Aleksa Szczechury oraz Petera Novajovskiego. Tyscy hokeiści w przeciwieństwie kolegów z Jastrzębia będą mieli dwa dni wolnego i na lodzie spotykają się w drugi dzień świąt.


Półfinały Pucharu Polski

Niedziela, 27 grudnia

JASTRZĘBIE, 19.30: JKH GKS – Energa Toruń.

Poniedziałek, 28 grudnia

TYCHY, 20.00: GKS – Re-Plast Unia Oświęcim.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus