Hokej. Skok w górę!

Mający 40 lat Grzegorz Klich zaczął pisać nowy rozdział swojej zawodowej kariery i czeka na kolejne ciekawe wyzwanie.

Nigdy nie grał na zawodowym poziomie, ale trenował wraz z Rafałem Radziszewskim, którego teraz prawdopodobnie będzie trenerem. A któż to taki? Mowa o Grzegorzu Klichu, 40-latku z ciekawym życiorysem szkoleniowym, który w nadchodzącym sezonie będzie odpowiadał za wyniki sosnowieckiego Zagłębia.

Decyzja podjęta przez prezesa Marcina Jaroszewskiego spotkała się z akceptacją miejscowego środowiska, a trzeba od razu dodać, że jest ono nadzwyczaj wymagające. Mówi się o nim, że gdy w sosnowieckim parku spotka się trzech byłych mistrzów Polski, ze sporym reprezentacyjnym doświadczeniem, to mają… cztery odmienne opinie o Zagłębiu. Nie można ich zadowolić dalekim miejscem czy przeciętną grą.

Na poziomie juniorów

Dla chłopaków, zwłaszcza tych blisko mieszkających w pobliżu sosnowieckiego lodowiska, kłopotów z wyborem dyscypliny sportu nie było żadnych. Tym bardziej, że w jednej z pobliskich szkół podstawowych działały klasy sportowe o profilu hokejowym, które w okresie największej prosperity i sukcesów Zagłębia były pełne.

Klich wraz z kolegami trafił jednak już na zdecydowanie chudszy okres. Jako chłopak z podstawówki trafił do grupy pod opiekę Jerzego Góraka. Znalazł się też w niej o rok młodszy późniejszy reprezentacyjny bramkarz, wspomniany Rafał Radziszewski, który już wtedy przewyższał umiejętnościami swoich rówieśników.

– Trenowałem w złym czasie dla klubu, w czasach transformacji, gdy wszyscy zajmowali się sprawami ważniejszymi niż sport, który zszedł na dalszy plan – wspomina te czasy Grzegorz Klich, obecny szkoleniowiec Zagłębia.

– Gdy występowałem w zespole juniorów, to w Zagłębiu nie mieliśmy nie mieliśmy drużyny seniorów, co było hamulcem dla rozwoju kariery wielu takich chłopaków jak ja. A ponadto nie bardzo mi było po drodze z trenerem Andrzejem Wudeckim….

W rezultacie w II klasie Technikum Budowlanego zrezygnowałem z treningów oraz gry. Jednak o hokeju nie zapomniałem. Teraz jestem tu gdzie jestem i spełniam swoje marzenia, bo przecież będę prowadził Zagłębie, które jest mi najbliższe.

Inne spojrzenie

Gdy edukacja Grzegorza w technikum zbliżała się do końca postanowił spróbować swoich sił jako sędzia. Zaczynał od meczów najmłodszych zespołów, jako liniowy gwizdał na poziomie ekstraligowym, a przez dwa sezony był arbitrem międzynarodowym,

– Sporo meczów ligowych sędziowałem z nieżyjącym już Markiem Wieruszewskim (zmarł w wieku 35 lat na zawał podczas treningu amatorów – red.), ale partnerowałem na linii wszystkim czołowym arbitrom – wspomina ten rozdział swojej kariery Klich.

– Godziłem to zajęcie ze studiami w katowickiej AWF i zdobyłem instruktorskie uprawnienia. Jednak nie mając jeszcze odpowiednich uprawnień prowadziłem janowskie „Kojotki”. Nie ukrywam, że stojąc w boksie ma się inny ogląd niż w roli arbitra tego co się dzieje na lodowisku.

Wielokrotnie miałem więc okazję dyskutować z moimi kolegami sędziami stojąc niejako po drugiej stronie barykady. Pewnie nie inaczej będzie w tym sezonie, kiedy dojdzie do meczów ekstraligowych. Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, byle wszystko odbywało się w kulturalnej formie.

Zbieranie doświadczeń

Trenowanie „Kojotek” z Janowa sprawiło, że został trenerem rpolskiej eprezentacji kobiet i nieco później reprezentacji juniorek. Zaczynał niemal od podstaw i doprowadził ją w 2016 r. do poziomu Dywizji IB.

– To było ciekawe trenerskie doświadczenie, bowiem przejąłem reprezentację 6 grudnia 2012 r. i wiosną wystąpiliśmy w mistrzostwach w Nowej Zelandii – wspomina te czasy Klich.

– Byłem pełen podziwu dla dziewcząt za realizowanie swoich pasji życiowych. Przecież nie dostawały żadnych gratyfikacji, a żeby by wyjechać na turniej musiały, w większości, korzystać z urlopów wypoczynkowych. Po wielu latach wspólnej pracy szczerze im kibicuję i tylko szkoda, że ich praca w tym sezonie poszła na marne, bo mistrzostwa świata w Katowicach zostały odwołane.

Nowe wyzwania

Grzegorz Klich ciągle poznawał tajniki szkoleniowego warsztatu i – co zrozumiałe – chciał otworzyć nowy rozdział w swoim zawodowym życiu. Mając pod kuratelą hokeistki trafił też do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, wówczas jeszcze działającej w Sosnowcu.

Współpracował w niej z trenerem… Wudeckim, z którym swego czasu nie potrafił się dogadać. W SMS-ie znaleźli już wspólny język i wyszkolili wielu obecnych ligowców m.in. Dominika Nahunkę, Oskara Krawczyka czy Michała Kielera.

– To było kolejne, ciekawe doświadczenie, bo miałem okazję współpracować też z takimi trenerami jak Szwed Torbjoern Johansson, a nieco później z Kanadyjczykiem Davidem Legerem. Z tym ostatnim, który był świetnym fachowcem, mieliśmy okazję prowadzić wspólnie reprezentację młodzieżową.

Bez problemów dzielił się swoją wiedzą, doświadczeniem i jednocześnie z uwagą wysłuchiwał moich opinii. Szkoda, że jego pobyt w szkole trwał tylko rok. Jeszcze do niedawna byłem również jednym z trenerów młodzieżowej reprezentacji, którą kierowali Piotrek Sarnik oraz Krzysiek Majkowski.

Zasłużony awans

Pracowitość i rzetelność sprawiła, że nasz bohater znalazł się w sosnowieckim klubie. W ubiegłym roku został prezesem Uczniowskiego Klubu Sportowego Zagłębie i był jednocześnie trenerem juniorów w I lidze. Klich ze swoimi podopiecznymi wygrał rozgrywki ligowe i wiele sobie obiecywał po finałowym turnieju mistrzostw Polski juniorów, bo chciał powtórzyć sukces z roku 2016 r.

Rywalizację przerwano jednak i na podstawie wcześniejszych wyników ustalono kolejność, ale zarząd związku nie przyznał tytułu mistrzowskiego.

Po młodzieżowych mistrzostwach świata Dywizji IB w Kijowie Marcin Kozłowski (najprawdopodobniej będzie teraz drugim szkoleniowcem), trener seniorskiej drużyny Zagłębia poprosił Klicha o pomoc i wsparcie. To był grudzień minionego roku i drużyna miała jeszcze realne szanse zakwalifikowania się do play offu.

– To był już trudny czas, bo z drużyną pożegnało się kilku doświadczonych zawodników, których trzeba było zastąpić młodzieżą – przypomina Klich. – Nie zamierzam tego aż tak szczegółowo analizować, ale w końcu nam się nie udało i sezon skończyliśmy wcześniej niż planowaliśmy.

Teraz, przed nowym sezonem, zaczyna pisać kolejny rozdział swojej zawodowej kariery.


Czytaj jeszcze: Gdzie wyląduje „Komora”?


– Nie wiemy jeszcze jakim dysponujemy budżetem, ale już teraz wiem, że na Czechów Kamila Charouska, Mateja Cunika czy Filipa Stoklasę nie będzie nas stać, choć przed epidemią byliśmy z nimi już po słowie… – mocno akcentuje nowy opiekun hokeistów Zagłębia.

– Na tę chwilę mogę wszystkich zapewnić, że Zagłębie na pewno wystartuje w ekstraklasie. Pewnie trzeba będzie sięgnąć po więcej młodzieży, ale to będzie kolejne ciekawe wyzwanie.

Na koniec ciekawostka – Krzysztofa Majkowskiego, Grzegorza Klicha i Piotra Sarnika zobaczymy w boksach różnych drużyn. Wszyscy trzej do niedawna byli odpowiedzialni wyniki młodzieżowej reprezentacji do lat 20, Dobrze więc znają wszystkie swoje trenerskie tajemnice. Który zachował w zanadrzu element zaskoczenia? O tym przekonamy się, taką mamy nadzieję, w nadchodzącym sezonie.

Na zdjęciu: Grzegorz Klich przez pięć sezonów kierował reprezentacją kobiet, teraz poprowadzi w ekstraklasie Zagłębie Sosnowiec.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus