Hokej. Solidna praca opłaciła się

Tym razem GKS Tychy zaprezentował się niezwykle solidnie zarówno w grze ofensywnej, jak i defensywnej, więc pewnie zdobył komplet punktów z Zagłębiem, na niewiele pozwalając rywalowi.


Zwycięstwo przyszło gospodarzom łatwo, bo odnieśliśmy wrażenie, że goście wieloma okresami grali zbyt bojaźliwie.

Sosnowiczanie przyjechali do Tychów bez białoruskiego defensora Nikity Mickiewicza, z którym po wtorkowym meczu z „Pasami” rozwiązano kontrakt za porozumieniem stron. Natomiast do tyskiego zespołu powrócił po chorobie Michael Cichy i dołączył Aleksa Szczechury i Christiana Mroczkowskiego. Nie tylko ten atak zyskał na jakości, ale również cała drużyna. Ta formacja była motorem napędowym wielu groźnych akcji i taką chcielibyśmy widzieć do końca sezonu.

Tyszanie wyciągnęli chyba właściwe wnioski z meczu z Sanokiem. Od pierwszego gwizdka ruszyli do przodu i nękali sosnowieckiego bramkarza. Andrej Fiłonienko to dobry fachowiec i obronił kilka kąśliwych strzałów z dalszej i bliskiej odległości. Na gola musieli czekać aż do boksu kar zjechał Rusłan Baszyrow. Wówczas pojawił się zamorski atak i Mroczkowski, po akcji duetu Cichy – Szczechura, wpakował krążek do siatki. Przewaga była po stronie gospodarzy, jednak i goście mieli swoje sytuacje. W 10 min Rzeszutko strzelał z bliska, ale Kamil Lewartowski obronił parkanem. Groźne akcje przeprowadzał rosyjski atak, ale klarownych sytuacji nie miał.

Gospodarze w 2. odsłonie posiadali jeszcze większą przewagę i Fiłonienko miał sporo pracy. Wybronił wiele strzałów, ale przy uderzeniach Bartłomieja Jeziorskiego oraz Denisa Sierguszkina był bez szans. Oba z bliskiej odległości po podaniach Mroczkowskiego oraz Jegora Fieofanowa. Tyszanie grali starannie i cały czas wywierali presję na rywalach. Stąd też goście sporadycznie wychodzili z własnej strefy. W 30 min Jason Seed stracił krążek na niebieskiej linii i na bramkę „Lewara” pomknął Andrej Dubinin, jednak w decydującym momencie pogubił się i oddał anemiczny strzał. I na dobrą sprawę to była jedyna sytuacja ze strony przyjezdnych.

Wszystko przebiegało pod kontrolą GKS-u, który w ostatnich 20 min już nie forsował tempa, bo nie było takiej potrzeby. Tyszanie solidnie zapracowali na punkty i pewnie byli już myślami przy niedzielnym spotkaniu w Jastrzębiu.


GKS TYCHY – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 3:0 (1:0, 2:0, 0:0)

1:0 – Mroczkowski – Szczechura – Cichy (17:06, w przewadze), 2:0 – Jeziorski – Mroczkowski (25:22), 3:0 – Siegruszkin – Fieofanow (39:54).

Sędziowali: Michał Baca i Sebastian Kłaczyński – Wojciech Czech i Artur Hyliński.

GKS: Lewartowski; Pociecha – Biro, Seed – Korczemkin, Smirnow (2) – Kotlorz, Michałowski (2); Jeziorski (2) – Galant – Wróbel, Mroczkowski – Cichy – Szczechura, Sergiuszkin – Fieofanow – Dupuy (2), Gościński – Starzyński (2) – Marzec. Trener Krzysztof MAJKOWSKI.

ZAGŁĘBIE: Fiłonienko; Naróg – Syrojeżkin, Jaśkiewicz – Bychawski, Krawczyk (2) – Choperia (2); Baszyrow (4) – Wasiljew (2) – Nikiforow, Bernacki – Rzeszutko – Przygodzki, Lundvald – Kozłowski – Sikora, Piotrowicz – Nahunko – Dubinin. Trener Grzegorz KLICH.

Kary: GKS – 10 min, Zagłębie – 10 min

Liczby

4.

CZYSTE konto zaliczył Lewartowski w tym sezonie.

56

SEKUND brakowało do końca kary Baszyrowa, gdy Mroczkowski zdobył pierwszego gola.


Na zdjęciu: Christian Mroczkowski zdobył gola i zapisał asystę przy trafieniu Jeziorskiego.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus