Hokej. Światowi prymusi…

Dookoła ligi zagraniczne mają problemy, nie mówiąc o meczach międzynarodowych. A u nas wszyscy cieszą się z gry, choć czasy trudne.


Choć polscy hokeiści kolejny sezon będą „zimowali” w Dywizji IB, ale to wynik odwołania mistrzostw świata przez władze międzynarodowe (IIHF). Tak czy siak, możemy jednak z dumą stwierdzić, że biało-czerwoni należą do światowych prymusów w tegorocznym sezonie. W tych trudnych czasach liga na 120 meczów do tej pory rozegrała 119, a pozostałe kraje europejskie mogą pomarzyć tylko o takich statystykach. A w obu Amerykach rozgrywki nie zostały wznowione i nadal trwa dyskusja, w jakiej formie będą przeprowadzone. A tymczasem biało-czerwoni są trakcie trzeciego zgrupowania kadry na lodowisku „Jantor” w Katowicach-Janowie, a przed nimi też kolejny dwumecz z Madziarami.

– Nas koronawirus dopadł najwcześniej i mamy dość klarowną sytuację – kwituje tę sekwencję selekcjoner reprezentacji, Robert Kalaber.

Trzeba grać!

O kłopotach hokejowej kadry związanych z zakażeniem oraz poszukiwaniem mieliśmy okazję wielokrotnie pisać. Jednak najważniejsze, że wszystkie nasze problemy rozwiązują… Węgrzy. I vice versa! Ta więź i przyjaźń hokejowa jest równie silna jak ta na szczeblu obu rządów.

– Najważniejsze, że w przerwach dla reprezentacji gramy i mamy okazję znów sprawdzić kilku zawodników, których nie mieliśmy w listopadzie w Budapeszcie – dodaje słowacki szkoleniowiec.

– Oczywiście, że wolelibyśmy grać z trzema czy też dwoma różnymi rywalami. Cieszyłem na spotkanie z Łotyszami, bo to rywal wysoko usytuowany w światowym rankingu. Jednak pandemia po raz kolejny zwyciężyła. Jednak nie narzekajmy, lecz cieszmy się, że znów mamy okazję się zmierzyć z Węgrami. Chcemy jak najlepiej się przygotować i chcemy się pokazać z dobrej strony finałowym turnieju kwalifikacji olimpijskiej w mojej rodzinnej Bratysławie.

Trener Kalaber, jak nas zapewnił, tym razem nie miał problemów z mobilizacją zawodników do przyjazdu na zgrupowanie kadry. O nieobecność kilku zawodników zadecydowały przede wszystkim względy zdrowotne.

Radość kapitana

Dla Bartosza Ciury, 28-letni niezwykle solidnego tyskiego obrońca, czwartkowe spotkania z Węgrami (18.45) będzie miało szczególne znaczenie, ponieważ po raz pierwszy wystąpi w roli kapitana, z kolei jego syn Teodor właśnie skończy 3 miesiące. Natomiast piątkowa potyczka będzie dla niego 50. występem w barwach biało-czerwonych.

– Synowi, jak tylko podrośnie, o tym dniu będę przypominał – śmieje się sympatyczny defensor.

– A tak na poważnie, gdy pojawiłem się na zgrupowaniu i dowiedziałem o nominacji, to byłem niezwykle zaskoczony. Gdy zaczynałem grać w hokeja, wówczas w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że dostąpię takiego zaszczytu. Nie wiem, jakie decydowały kryteria wyboru. Nie jestem wirtuozem krążka, ale swoje wszystkie niedostatki staram się nadrabiać ambicją. Gram mecze lepsze i gorsze, ale to zrozumiałe. Te jednak będą dla mnie szczególne i wspólnie z kolegami dołożymy starań, by wygrane były po naszej stronie.

Trener Kalaber pytany na okolicznościach wyboru kapitana zasłonił się tajemnicą szatni. W Budapeszcie Ciura był nieobecny, z kolei kapitanem był teraz nieobecny Patryk Wajda, narzekając na uraz pachwiny. Słowacki szkoleniowiec uwielbia wojowników na lodzie, z kolei tyski obrońca doskonale się wkomponowuje w ten wizerunek.

Pochopna decyzja?

Decyzja władz IIHF o odwołaniu mistrzostwa świata – poza elitą – naszym zdaniem była zbyt pochopna. Uważaliśmy, że nią można było poczekać i podjąć ją nawet w lutym. Decydowały, znów naszym zdaniem, względy finansowe. Turnieje niższego szczebla nie przynoszą zysków, lecz trzeba do nich dokładać. Działacze IIHF, by zaoszczędzić organizatorom imprez zabiegów o sponsorów oraz pracy organizacyjnej woleli wcześniej ogłosić ich odwołanie. Rene Fasel, szef IIHF, nie musi już zabiegać o głosy słabszych i mniejszych federacji, bo po 26 latach panowania rezygnuje z ubiegania się o reelekcję.

– Władze IIHF podjęły taką decyzję w trosce o zdrowie, bo trudno sobie wyobrazić, by wyjechać na mistrzostwa do Chin, gdzie obowiązuje 14-dniowa kwarantanna lub też przyjazd Japończyków do Katowic – mówi członkini władz IIHF oraz wiceprezeska PZHL, Marta Zawadzka.

– Teraz sytuacja jest nieprzewidywalna, z kolei rozwiązanie jej jest rozsądne, bo koszty wzrosłyby niewspółmiernie.

Jednak reprezentacjom, spoza elity, pozostała pustka, ale działacze PZHL chcą ją wypełnić lutowym oraz kwietniowym imprezami.


Czytaj jeszcze: Ondrej, syn Ondreja

– Na razie prowadzimy rozmowy sześcioma federacjami, które są zainteresowane przyjazdem do nas lub też organizacją turniejów u siebie – dodaje działaczka.

– Wcale nie ukrywam, że chcemy wykorzystać wszystkie terminy międzynarodowe z korzyścią dla reprezentacji.
W kwietniu planuje się rozegranie turnieju w nieco większym wymiarze o Puchar „Trójmorza”, ale na konkrety jeszcze musimy poczekać.


Na zdjęciu: Bartosz Ciura w najbliższym dwumeczu z Madziarami wystąpi jako kapitan reprezentacji.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus.