Hokej. Ten pierwszy raz

Dominacja Chinek była wyraźna, ale Polki odniosły cztery cenne zwycięstwa.


Scenariusz mistrzostw świata Dywizji IB w Katowicach-Janowie, po dwuletniej przerwie z powodu pandemii, był raczej do przewidzenia. Reprezentacja Chin przed igrzyskami w Pekinie naturalizowała liczne grono hokeistek zza oceanu i znacznie się wzmocniła. W turnieju olimpijskim zajęła 9. miejsce i niewiele brakowało, by awansowała do ćwierćfinału. Azjatki pojawiły się w Katowicach z mocnym postanowieniem, by po 11 latach odzyskać miejsce na zapleczu elity. W finałowym spotkaniu z Polkami Chinki były zdecydowanie lepsze, zwłaszcza w pierwszej tercji, wygrywając 7:2. Awansowały na wyższy szczebel z kompletem punktów i zapewne ten marsz będą kontynuowały, bo naturalizowane zawodniczki mają umiejętności, pozwalające im występować w najwyższej dywizji. Muszą tylko w przyszłym sezonie pokonać jeszcze jedną przeszkodę.

Przed potyczką z Chinami było wiadomo, że polskie hokeistki osiągną historyczny wynik w dotychczasowych występach w MŚ. Drugie miejsce zapewniły sobie wcześniej, po 4 wygranych, ale w meczu z Azjatkami chciały się pokazać z jak najlepszej. Chyba stres sprawił, że przystąpiły do meczu mocno usztywnione i w pierwszej tercji zagrały fatalnie. Rywalki już w 38 sek. zdobyły prowadzenie i cały czas kontynuowały ofensywę. Podziwialiśmy naszą bramkarkę Martynę Sass, która robiła co mogła między słupkami. Po 6 golach w tej odsłonie mecz został właściwie rozstrzygnięty. Zamorski atak: Qiqi Lin (Leah Lum) – Ni Lin (Rachel Llames) – Le Mi (Hannah Miller) zdobył w sumie 8 pkt. Dwie pierwsze z 15 pkt (7 bramek+8 asyst) były najskuteczniejsze w turnieju, Le Mi miała 12 „oczek”, zaś obrończyni Zhixin Liu (4 „oczka” z Polkami) uzbierała 11 pkt w całym turnieju. Klasyfikacja kanadyjska i strzelczyń została opanowana przez hokeistki z reprezentacji Chin. Karolina Późniewska, kapitanka i liderka naszej reprezentacji, wspólnie z Xifang Zhang zajęła 6. lokatę w tej klasyfikacji z 8 pkt.

Biało-czerwone w drugiej tercji, gdy emocje już nieco opadły, ruszyły do przodu i w efekcie zdobyły dwie bramki. Klaudia Chrapek uderzyła z daleka, krążek odbił się od ramienia Tatiany Oniszczenki i wpadł do bramki. Ukrainka Oniszczenko od 2013 r., z roczną przerwą, reprezentuje gdańskiego Stoczniowca i nie tak dawno otrzymała polskie obywatelstwo, dlatego mogła zadebiutować w reprezentacji. Chrapek podczas krótkiej gry w podwójnej przewadze zdobyła kolejnego gola. W ostatniej odsłonie Chinki wykorzystały osłabienie i ustaliły wynik meczu.

– Walczyłyśmy o jak najlepszy wyniki, ale rywalki były lepsze – mówiła po meczu Klaudia Chrapek, która zaliczyła 101. występ w reprezentacji i cieszyła się z gola oraz asysty.

– I tak odniosłyśmy sukces, zdobywając po raz pierwszy wicemistrzostwo dywizji, do tego za nami całkiem udany sezon. Na pewno zdobyłyśmy doświadczenie, które w przyszłości może nam przynieść kolejne zwycięstwa oraz sukcesy.

– Wyższość Chinek nie podlegała dyskusji, bo w każdym elemencie gry były lepsze – ocenił selekcjoner reprezentacji, Zbigniew Wróbel.

– Nasze cztery wygrane są bezcenne, zdobyliśmy drugie miejsce i jestem przekonany, że w rankingu pójdziemy w górę. Pracujemy ze sobą krótko, ale jestem pod wrażeniem zaangażowania i ambicji dziewcząt.

Hokeistki Słowenii, debiutantki w tej dywizji, rozpoczęły turniej mistrzowski od niespodziewanej wygranej z Włochami 3:1. Jednak w końcowym rozrachunku nie zdołały się utrzymać i po przegranej z Kazachstanem opuszczają Dywizję IB, bowiem przegrały bezpośredni mecz z Koreą Płd.


Na zdjęciu: Martyna Sass wraz z koleżankami mimo porażki z Chinami po turnieju na „Jantorze” miała powody do radości.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus.pl