Hokej. Trzeba będzie szarpać

W PHL zaczyna się faza półfinałów. Do tego rozdania przystępują GKS Jastrzębie, GKS Katowice, Re-Plast Unia Oświęcim i GKS Tychy.


Zespoły te znają się doskonale, więc trudno będzie znaleźć element zaskoczenia. Pewne jest, że trenerzy prześwietlili zalety i wady rywali; tak by zapisać tę serię po stronie plusów. Finał może być śląski lub śląsko-małopolski, ale o tym przekonamy się najpóźniej 30 i 31 marca, kiedy zostaną rozegrane siódme mecze półfinałowe. Oczywiście, wszystko może się rozstrzygnąć wcześniej, ale chyba nie po czterech potyczkach.

Nie będzie leniuchowania

Ligowcy narzekają na kalendarz play offu – 10-dniowa przerwa między spotkaniami w ćwierćfinale była niepotrzebna. Teraz jednak rywalizacja nabiera przyspieszenia…

– Już nie mogę się doczekać kolejnych meczów, tym bardziej że poprzedni sezon miałem nieudany z powodu kontuzji – mówi obrońca GKS-u Katowice, Jakub Wanacki.

– Derby z tyszanami na pewno będą ciekawe, bo szanse obu drużyn są równe. Myśmy wygrywali na własnym lodzie, zaś oni u siebie. Spodziewam się, że będzie się wiele działo. Kluczem do awansu będzie zwycięstwo na wyjeździe. Ba, łatwo się mówi, ale jak tego dokonać? Nie mam nic przeciwko długiej 7-meczowej serii, ale pod warunkiem, że na końcu to my będziemy się cieszyć. Jestem przekonany, że już nie powtórzy się finał z 2018 roku, kiedy to po dwóch spotkaniach w Tychach wyjeżdżaliśmy z bagażem 11 goli. O sukcesie jednych czy drugich może zadecydować jeden błysk w ofensywie lub „wielbłąd” w defensywie. O powodzeniu w play offie decydują nie tylko liderzy. Wszyscy muszą zachować chłodne głowy.

Dodajmy jeszcze, że Filip Wielkiewicz, który w drugim meczu z Zagłębiem doznał kontuzji barku i w kolejnych nie grał, wrócił już do treningów i będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu.

Odmieńcy faworytem?

W zwycięzcy ćwierćfinału Comarch Cracovia – GKS Tychy należy w nim upatrywać poważnego kandydata do gry w finale – to jest powszechna opinia w środowisku. Przyjście trenera Andreja Sidorenki do GKS-u Tychy zdyscyplinowało zawodników, zarówno podczas treningów, jak i meczów. Każdy ma określoną rolę do wypełnienia i z tego jest rozliczany.

– Owszem, było trochę radości, bo za nami zwycięska seria z trudnym rywalem, ale szybko o sukcesie zapomnieliśmy i czekamy z niecierpliwością na mecz z „GieKSą” z Katowic – uśmiecha się napastnik, Szymon Marzec, mocno eksploatowany podczas gry w osłabieniach.

– Mogę się pochwalić, że za trenera Sidorenki, gdy przebywałem na lodzie, nie straciliśmy gola, grając w osłabieniu. W drużynie wszystkie akcenty są odpowiednio rozłożone. Gramy teraz zadziornie, agresywnie i zdecydowanie – te elementy mogą mieć istotny wpływ na wyniki meczów. Zdecydowanie poprawiliśmy grę obronną i dobrze radzimy sobie w przewadze, bo strzeliliśmy Cracovii 10 goli. Skuteczność mieliśmy ok. 40-procentową – to wynik wręcz niebywały, więc mieliśmy powody do dumy. Oczywiście, straciliśmy 2 gole, ale to wypadek przy pracy, który już się nie zdarzy (śmiech). Oba GKS-y wyglądają podobnie. Mają liderów, jednak w play offie często o wygranej decydują pozostali zawodnicy i jestem przekonany, że znajdziemy sposób, by okazać swoją wyższość.

Filip Starzyński opuścił 2 ostatnie mecze z „Pasami” z powodu zatrucia organizmu i nawet wylądował w szpitalu pod kroplówką. Ale już powrócił do treningów i ma nadzieję, że wystąpi przeciwko swojej byłej drużynie.

Potrzebowaliśmy emocji

Obrońcy tytułu mistrzowskiego z Jastrzębia potrzebowali aż siedmiu spotkań, by awansować do półfinału.

– Odnoszę wrażenie, że potrzebowaliśmy takich emocji. Być może wzmocniły one naszą wiarę w powodzenie w kolejnych meczach fazy play off – mówi kapitan zespołu, Mateusz Bryk, zastępujący w tej roli kontuzjowanego Macieja Urbanowicza.

– Z zespołem z Torunia męczyliśmy się strasznie, ale to już za nami. W ostatnim meczu cały czas goniliśmy wynik, a wygraliśmy dlatego, że w końcowym rozrachunku włożyliśmy więcej serca. Może i jesteśmy zmęczeni i poobijani, ale w play offie o takich błahostkach wcale się nie myśli. Cieszę się z nadchodzących spotkań, bo to będzie zupełnie inna gra. I my, i oświęcimianie preferujemy grę ofensywną, więc będziemy tworzyć widowiska dla kibiców. Przy okazji sami będziemy czerpać radość z gry. Jesteśmy na fali, w rytmie meczowym, ale zdajemy sobie sprawę, że każdą wygraną trzeba będzie wyszarpać, bo taki mają potencjał obie ekipy.

Bramkarz Patrik Nechvatal miał kilka dni, by ochłonąć po niefortunnych 13 minutach w ostatnim meczu z Toruniem. Chyba brak koncentracji sprawił, że dał się zaskoczyć napastnikom z Torunia. Zwłaszcza gol Michała Kalinowskiego obciąża jego konto. Natomiast kontuzjowany Urbanowicz walczy z czasem i być może zobaczymy go w spotkaniach rewanżowych w Jastrzębiu Zdroju.

Szansę kwartetu są niemal równe i o końcowym wyniku każdego meczu może zadecydować jedno drobne potknięcie.

Polska Hokej Liga

Piątek, 18 marca

  • KATOWICE, 18.30: GKS – GKS Tychy (3:4, 5:2, 3:4, 4:3D, 2:0)*

Sobota, 19 marca

  • KATOWICE, 17.00: GKS – GKS Tychy
  • OŚWIĘCIM, 18.00: Re-Plast Unia – JKH GKS Jastrzębie (4:2, 5:2, 5:1, 2:5, 2:1)

Niedziela, 20 marca

  • OŚWIĘCIM, 18.00: Re-Plast Unia – JKH GKS Jastrzębie

* wyniki w sezonie zasadniczym


Szanse na tytuł według „Sportu”

  • GKS Katowice – 30%
  • JKH GKS Jastrzębie – 25%
  • GKS Tychy – 25%
  • Unia Oświęcim – 20%

Na zdjęciu: Patryk Wajda (na pierwszym planie) i Szymon Marzec nieraz stoczą twarde boje podczas meczów GKS-ów z Katowic i Tychów.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus