Hokej. Tylko nie wybrzydzajmy…

Trener Robert Kalaber nie ukrywa, że Aron Chmielewski będzie jednym z liderów reprezentacji. Liczy na jego dobre występy już w turnieju w Lublanie.


Nietypowy termin tego turnieju sprawił, że większość kadrowiczów będzie miała skrócone urlopy do minimum. Słychać głosy, że zaraz po przyjeździe ze Słowenii większość z nich musi zameldować się w swoich drużynach, które już rozpoczęły przygotowania do nowego sezonu.

– Nie ma co narzekać i wybrzydzać, bo taka nasza praca, a w reprezentacji występować pragnie każdy z nas – deklarują hokeiści.

Nowe doświadczenie

Aron Chmielewski od siedmiu lat występuje przy granicznym Ocelarzi Trzyniec i świętował z nim drugi tytuł mistrzowski. W kolekcji ma jeszcze 2 srebrne medale oraz Puchar Sprenglera. Ten miniony sezon nie był jednak dla niego do końca udany, bowiem z powodu kontuzji długo musiał pauzować.

– Po raz pierwszy zderzyłem się z taką sytuacją, to było bolesne – mówi wychowanek Stoczniowca Gdańsk.

– Przeszedłem operację kostki, miałem 3 miesiące pauzy i do tej pory mam śruby w nodze. Ocelarzi zawsze stawia sobie najwyższe cele, stąd też na moje miejsce sprowadzono Kanadyjczyka i po kontuzji musiałem walczyć o miejsce w w drużynie. Oczywiście, że do końca nie jestem zadowolony z play offu w moim wykonaniu. Ale walczyłem i najważniejsze, że byłem częścią mistrzowskiej drużyny. Z Ocelarzi dużo już przeżyłem i mam nadzieję, że jeszcze w kolejnych sezonach przeżyję. Najważniejsze, że z tej trudnej sytuacji już wyszedłem i mogę optymistycznie patrzeć w przyszłość.

Pierwsze spotkanie

Chmielewski jest jednym najbardziej doświadczonych zawodników. Ma za sobą już 80 występów w reprezentacji, dla której strzelił 21 goli. Jednak na zgrupowaniu pod kierunkiem trenera Roberta Kalabera znalazł się po raz pierwszy, bo wcześniej leczył kontuzję, zaś podczas turnieju o Puchar Trójmorza z Ocelarzi rywalizował w play offie.

– Nigdy nie stroniłem od zgrupowań kadry i występów w reprezentacji, bo są one dla mnie niezwykle ważne – podkreśla Chmielewski.

– Przyjechałem z przyjemnością i chłonę filozofię gry trenera Kalabera; pewnie jeszcze trochę upłynie czasu, nim ją dobrze poznam. Oczywiście, że różni się od tego, co nam proponował Tomek Valtonen, ale każdy ze szkoleniowców ma swoją wizję. U nas w Ocelarzi obowiązuje kilka schematów gry, więc to tylko kwestia czasu jak sobie przyswoję te, które obowiązują w reprezentacji.

Trener Kalaber nie ukrywa zresztą, że Chmielewski będzie jednym z liderów tej reprezentacji, nie tylko w Lublanie.

Skok jakościowy

Słowacki szkoleniowiec zawsze z powodzeniem inwestował w młodzież. Udowodnił to w ciągu kilku lat w JKH GKS Jastrzębie, a i do kadry powołuje uzdolnionych, perspektywicznych zawodników. Po występie w turnieju o Puchar Trójmorza wiele komplementów zebrał na przykład Paweł Zygmunt, który ma za sobą 2 lata w Vervie Litwinów.

– W pierwszym sezonie walczyłem o miejsce w składzie, zaś w drugim trener Vladimir Orszagh mi zaufał i byłem jednym z sześciu zawodników, grających od deski do deski – mówi napastnik rodem z Krynicy-Zdrój, mający za sobą 6 występów w biało-czerwonych barwach.


Czytaj jeszcze: Solidne wzmocnienia w Zagłębiu?!

– W poprzednim tygodniu byłem na testach i na treningach w Litwinowie, bo tam już zaczęliśmy przygotowania. Jednak zgrupowania kadry i gra w niej to dla mnie ważne wydarzenie. Chcielibyśmy jak najlepiej zaprezentować się w Lublanie, a potem podczas turnieju kwalifikacji olimpijskich w Bratysławie, bo on jest w tym roku najważniejszy. Mam też nadzieję, że w przyszłym roku w końcu wydostaniemy się z tej nieszczęsnej dywizji B. Ale na razie skupiam się nad tym, co w tej chwili mamy do zrobienia. W Lublanie będzie ciekawie, bo przecież większość naszych rywali jest wyżej notowana.

Dzisiaj rano reprezentacja wyjechała do Lublany, ale bez kontuzjowanego Damiana Kapicy. Jego miejsce zajął napastnik JKH GKS-u, Radosław Nalewajka, który miał debiut (w sumie 8 meczów) za czasów trenera Valtonena.


Na zdjęciu: W Lublanie liczymy na doświadczenie i umiejętności Arona Chmielewskiego.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus-