Hokej. W Tychach oddech ulgi

Jean Dupuy powrócił do drużyny i dał nadzieję na jej lepsze jutro.


Po dwóch tercjach nic nie zapowiadało, że na Stadionie Zimowym w Tychach będzie radośnie. Gospodarze przegrywali z JKH GKS-em Jastrzębie 2:4 i nie było przesłanek do optymizmu. A tymczasem gospodarze doprowadzili do remisu i w dogrywce zdobyli zwycięskiego gola. To było pierwsze zwycięstwo tyszan nad obrońcami tytułu mistrzowskiego w tym sezonie.

Już podczas rozgrzewki było widać na twarzach hokeistów obu drużyn skupienie. Doskonale zdawali sobie sprawę z wagi spotkania. Do tyskiej drużyny wrócił po kontuzji Jean Dupuy i wraz z Radosławem Galantem oraz Szymonem Marcem stworzył 1. atak. Tym razem trener zestawił 3 zawodników znanych z walorów fizycznych, którzy mieli stworzyć przewagę w ofensywie. Obaj szkoleniowcy zmienili nieco ustawienie poszczególnych formacji, ale odnieśliśmy wrażenie, że nie miało to zasadniczego wpływu na jakość gry.

Goście rozpoczęli w swoim stylu i z pasją zaatakowali. Było kilka gorących momentów aż w końcu Bartlomiej Jeziorski powędrował do boksu kar za zahaczanie. Przebywał w nim zaledwie 11 sek., bo Egils Kalns posłał silny strzał i krążek między parkanami Kamila Lewartowskiego ugrzązł w siatce. To wpłynęło mobilizująco na tyszan, którzy zaczęli montować składniejsze akcje.

W 9 min mógł być remis, bo krążek po uderzeniu Kamila Wróbla zatańczył na linii bramkowej i został wybity przez jednego z obrońców. W końcu gospodarzom udało się wyrównać po ładnej akcji duetu zza oceanu Alex Szczechura – Christian Mroczkowski. W 17 min tyszanie mogli wyjść na prowadzenie, ale Denisa Sierguszkina sfaulował czeski bramkarz. Przewagę gospodarze rozegrali źle i nie stworzyli zagrożenia.

W 2. tercji oba zespoły zdołały strzelić po golu, wykorzystując liczebną przewagę. Dupuy miał szczególne powody do radości, bo to było jego 2. trafienie w tym sezonie i na dodatek po długiej przerwie. Gospodarze nieźle konstruowali akcje i dość szybko przedostawali się do strefy rywala. Jednak w niej zbyt długo rozgrywali i nie mieli elementu zaskoczenia. Goście pod tym względem byli bardziej zdecydowani i trudno się dziwić, że Martin Kasperlik i Arturs Szewczenko zdołali umieścić krążek w siatce.

Kibice byli niezadowoleni z takiego obrotu sprawy i pojawiły się gwizdy, a tymczasem drużyna potrzebowała wsparcia, bo znalazła się w trudnym położeniu, choć przed nią była trzecia odsłona.

Wydawało się, że goście mają wszystko pod kontrolą, bo umiejętnie się bronili i starali się wyprowadzać szybkie kontry. Jednak W 49:02 min Dominik Jarosz został odesłany na ławkę, a 23 sek. później Michael Cichy zdobył kontaktowego gola. Gospodarze ruszyli do przodu i ambitnie starali się doprowadzić do remisu. I w końcu Kanadyjczyk Dupuy wyrównał na 2:10 min przed syreną i pobudził widzów do dopingu. Trener Kalaber pieklił się, bo tak klasowej drużynie nie wypada tracić 2-bramkowej przewagi. A w dogrywce Alex Szczechura przypomniał sobie, że też potrafi strzelać gole. Otrzymał podanie do Cichego i dobrej sytuacji nie zmarnował. Tyszanie zdobyli cenne punkty, zaś w boksie drużyny dało się słyszeć głęboki oddech ulgi.


GKS TYCHY – JKH GKS JASTRZĘBIE 5:4 (1:1, 1:3, 2:0, 1:0) po dogrywce

0:1 – Kalns – Rac (2:52), 1:1 – Mroczkowski – Szczechura – Smirnow (14:53), 1:2 – E. Szewczenko – Urbanwicz – Pawłows (23:53, w przewadze), 2:2 – Dupuy – Szczechura – Mroczkowski (26:41, w przewadze), 2:3 – Kasperlik – Mlynarović – Ł. Nalewajka (30:32), 2:4 – A. Szewczenko – E. Szewczenko – Razgals (34:22), 3:4 – Cichy – Szczechura – Mroczowski (49:25, wprzewadze), 4:4 – Dupuy – Jeziorski – Smirnow (57:50, 4 na 4). 5:4 – Szczechura – Cichy (62:10).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Marcin Polak – Artur Hyliński i Marcin Młynarski. Widzów 800.

TYCHY: Lewartowski; Pociecha – Biro (2), Seed – Kotlorz, Smirnow (2) – Bizacki, Michałowski; Dupuy – Galant – Marzec, Szczechura – Cichy (2) – Mroczkowski (2), Witecki – Fieofanow – Sierguszkin, Gościński – Wróbel – Jeziorski (4). Trener Krzysztof MAJKOWSKI.

JASTRZĘBIE: Nechvatal (2); Górny – Horzelski, Bahaleisza (2) – Kostek, Kamieniew – E. Szewczenko (2), Gimiński – Matusik; Pelaczyk – Jarosz (2) – Urbanowicz, Kalns – Rac – R. Nalewajka, Razgals – Pawłows (4) – A. Szewczenko, Ł. Nalewajka – Mlynarović (2) – Kasperlik. Trener Robert KALABER.

Kary: Tychy – 12 min, Jastrzębie – 14 min.


Liczba

25

STRZAŁÓW obronił Lewartowski, zaś jego vis-a-vis Nechvatal – 20.


Na zdjęciu: Michael Cichy jest daleki od formy z poprzednich sezonów, ale zaliczył gola oraz asystę przy zwycięskim golu.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus