Hokej. Wrócić do siebie… i pożegnać się

Wszystkie zaległości finansowe wobec hokeistów zostały uregulowane!


Wrócić do siebie pożegnać się z kibicami i ze Stadionem Zimowym – to hasło wywoławcze hokeistów Zagłębia Sosnowiec. Wprawdzie w ćwierćfinale play off przegrywają z GKS-em Katowice 1-3 i w najbliższej perspektywie czwartkowy mecz w „Satelicie”. Jest iskierka nadziei, bo Zagłębie już 2 razy wygrało na lodzie rywali i chcieliby dokonać tego po raz kolejny. Czeka ich trudne zadanie, acz przy odrobinie szczęścia można się pokusić o kolejną niespodziankę.

Dyscyplina i cierpliwość

W ciagu sezonu regularnego hokeiści Zagłębia prezentowali formę w „kratkę”. Długim okresami potrafili stawić czoła faworytom, ale w najmniej oczekiwanym momencie zdarzał im się przestój i w rezultacie tracili kilka goli w ciągu kilku minut. Jednak na finiszu pierwszej części rozgrywek oraz w play offie zespół prezentuje się zdecydowanie lepiej i potrafi stawić drużynie, która zajęła 1. miejsce.

– Cieszy mnie postawa zespołu w play offie, choć przed nim ponieśliśmy straty kadrowe – tłumaczy trener Grzegorz Klich. – Personalnie nie mamy nawet co się porównywać do GKS-u, bo jest on przymierzany do gry o mistrzostwo. Nie mamy nic do stracenia i staramy się walczyć o jak najlepszy rezultat. Przegraliśmy pierwsze spotkanie 1:6, ale wynik nie odzwierciedla wydarzeń na tafli. A potem ustępowaliśmy rywalom jednym trafieniem i tak też wygraliśmy. By myśleć o powodzeniu w kolejnym spotkaniu trzeba znów prezentować żelazna dyscyplinę. Nawet gdy stracimy gola trzeba grać cierpliwie i realizować to co sobie ustaliśmy przed spotkaniem.

Przetasowania kadrowe

W porównaniu z kadrą z początku sezonu zespół został z konieczności został nieco zmieniony. Odejście 2. solidnych defensorów: Bartłomieja Bychawskiego i reprezentanta Oskara Jaśkiewicza oraz napastnika i kadrowicza Martina Przygodzkiego to poważny uszczerbek dla tej drużyny. Uzupełnienie składu chyba nie do końca zrekompensowało strat.

Na dodatek jeden z liderów zespołu Jarosław Rzeszutko doznał kontuzji kolana i już od dłuższego czasu pauzuje. W 39 spotkaniach zebrał na koncie 26 pkt. (17 goi+9 podań) i w klasyfikacji kanadyjskiej po sezonie zasadniczym był na 3. miejscu w drużynie. Jego doświadczenie, podobniej jak kapitana Tomasza Kozłowskiego jest bezcenne, szczególnie podczas gry w przewadze lub osłabieniu.

– Niestety, Jarek ma problemy z więzadłami w kolanie, które są mocno naruszone i wymagają dłuższego leczenia – wyjaśnia szkoleniowiec. – Wcześnie musiał zakończyć sezon, ale mamy nadzieję, że zobaczymy go na ligowych taflach.

Wyzerowanie

Mieliśmy okazję kilka razy wspominać o zawierusze organizacyjnej. Klubowa sportowa spółka miała zaległości finansowe wobec hokeistów (piłkarzy również), ale wszystko, ku uciesze, zainteresowanych zostało uregulowane. Podziwialiśmy hokeistów, że mimo problemów grali z takim poświęceniem i zaangażowaniem.

– Chcielibyśmy powrócić na naszą taflę, by się pożegnać z kibicami oraz z lodowiskiem, bo przyszłym sezonie drużyna będzie grała już na nowym obiekcie – uśmiecha szkoleniowiec. – W tej przerwie hokeiści musieli odpocząć i nabrać dystansu do wydarzeń jakie ostatnio miały miejsce. Teraz przygotowujemy się czwartkowego meczu z GKS-em. Jestem przekonany, że zaprezentujemy się z dobrej strony.

O planach na przyszły sezon w Sosnowcu nic się głośno nie mówi. Najpierw skończmy jeden, potem go podsumujemy i będziemy sobie stawiać nowe cele – tak mówią hokejowej sekcji. Jedno jest pewne zespół będzie grał na nowym obiekcie!


Na zdjęciu: Emocje są gwarantowane w kolejnym meczu GKS Katowice – Zagłębie.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus