Hokej. Wszystko się może zdarzyć

 

Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń, gdy tylko czegoś pragniesz, gdy bardzo chcesz – śpiewała Aneta Lipnicka i te słowa pasują jak ulał do rozpoczynającego się dziś hokejowego play offu.

W gronie ćwierćfinalistów nie ma chyba zawodnika, który nie pragnie – wraz ze swoją drużyną – awansować do półfinału, bo wówczas medal jest na wyciągnięcie ręki. Zestaw par: GKS Tychy – Energa Toruń, Re-Plast Unia Oświęcim – Lotos PKH Gdańsk, JKH GKS Jastrzębie – Comarch Cracovia oraz Podhale Nowy Targ – GKS Katowice gwarantuje emocje i niesie niewiadome, a przecież wszyscy mają wysokie aspiracje.

Nie kalkulować

Hokeiści GKS-u Tychy, obrońcy tytułu mistrzowskiego, po sezonie zasadniczym patrzą na rywali z góry i przekroczyli „setkę” punktów. Choć na finiszu nie ustrzegli się zawirowań, ze zmianą szkoleniowca na czele.

Krzysztof Majkowski, debiutujący w roli pierwszego trenera, zdaje sobie sprawę, że oczekiwania wszystkich są spore i – jak sam twierdzi – jego zespół jest optymalnie przygotowany do tego decydującego starcia.

– Teraz nie ma znaczenia, że spotyka się pierwsza drużyna z ósmą. Każde spotkanie to zupełnie inna historia – przekonuje szkoleniowiec. – Do rywala podchodzimy z szacunkiem, bo przecież potrafi grać z kontry. Musimy się wystrzegać osłabień, gdyż każde niesie potencjalne zagrożenie. Mam nadzieję, że na tym etapie rozgrywek będziemy rozważni i zdyscyplinowani, bo przeciwnik tylko czeka na takie okazje.

Doskonale pamiętamy ubiegłoroczny play off, gdzie wisieliśmy na cienkim włosku i byliśmy o krok od wyeliminowania. Dlatego każdy mecz będzie niesłychanie ważny i nie chcielibyśmy doprowadzić do gorącej sytuacji.
Z pięciu spotkań w pierwszej części sezonu tyszanie wygrali trzy (6:1, 6:3 i 5:0) i ponieśli dwie porażki jednym golem (3:4 po karnych i 0:1).

– O tym co było staramy się zapomnieć, bo teraz rozpoczyna się dla nas najważniejsza pora w roku – uśmiecha się kapitan GKS-u, Michał Kotlorz. – By awansować do kolejnej rundy, musi zafunkcjonować wiele czynników. Przede wszystkim do każdej potyczki trzeba podejść odpowiedzialnie.

Musimy realizować swój plan taktyczny i neutralizować poczynania rywali. Wiele do powiedzenia będą mieli bramkarze, ale ich postawa w dużej mierze będzie zależała od naszej gry obronnej.

Mateusz Bryk miał kontuzjowaną rękę, ale już trenuje i będzie do dyspozycji trenerów.

Pora na rewanż

Na finiszu sezon zasadniczego wraz z Radosławem Nalewajką, napastnikiem JKH GKS Jastrzębie, zastanawialiśmy jak uniknąć starcia z Comarch Cracovią. Hokeiści z Jastrzębia mają kiepskie doświadczenie z poprzedniego sezonu kiedy trafili na „Pasy” i w I rundzie przegrali 0-4.

– No i wykrakaliśmy spotkanie na „szczycie” – śmieje się sympatyczny zawodnik. – Ta historia już nie może się powtórzyć i najważniejszy będzie pierwszy mecz. Ewentualna wygrana na pewno wzmocni nas psychicznie i wierzę, że po nią sięgniemy.

Trenerzy przygotowali drobne niespodzianki taktyczne, ale nie mogę ich zdradzić. Niemniej cały czas przygotowywaliśmy pod kątem tego przeciwnika, a trenerzy dokładnie przeanalizowali jego grę. Cracovia chyba góruje nad wszystkimi zespołami warunkami fizycznymi, ale swoją walecznością i ambicją zniwelujemy tę przewagę.

JKH GKS trzy razy wygrywał z krakowskim zespołem, w tym dwukrotnie na wyjeździe (4:2, 5:2, 3:2) i dwa razy przegrał (2:3 po karnych i 3:5).

– Musimy się wystrzegać osłabień, bo gry w kompletnych składach wcale się nie boimy i jesteśmy w stanie dotrzymać kroku rywalom – dodaje Radosław Nalewajka, który w ataku wystąpi z bliźniakiem, Łukaszem.

– Sporo będzie zależało od bramkarza. Ondrej Raszka zapomniał już o kłopotach zdrowotnych i pilnie przygotowywał się play offu. Chcemy, by zapisywał „czyste” konta, ale musimy mu w tym pomóc. Jestem optymistą i wierzę, że tym razem awansujemy do półfinału.

Hokeiści JKH GKS cztery razy z rzędu kończyli play off na I rundzie i teraz planują się przełamać.

Powrót do źródeł

Mikołaj Łopuski oraz Teddy da Costa powrócili po kontuzjach do składu GKS-u Katowice, ale wypadł Nestori Lahde, który w ostatnim meczu sezonu zasadniczego w Nowym Targu – przy blokowaniu strzału – złamał śródstopie. Tak więc play off będzie oglądał z wysokości trybun.

Katowiczanie przez cały sezon zasadniczy nie dysponowali zespołem, bo co rusz wypadali z niego zawodnicy z powodów kontuzji. Dopiero teraz drużyna – poza wspomnianym Lahde – zaprezentuje się w komplecie przeciwko Podhalu.

– W sezonie zasadniczym otrzymaliśmy informacje o zaletach oraz mankamentach poszczególnych zawodników i wiemy, nad czym musimy popracować – mówi trener katowickiego zespołu, Piotr Sarnik.

– Ponadto w tym okresie są zupełnie inne obciążenia psychiczne. W play offie poziom stresu jest zdecydowanie większy. Mam za sobą chyba 15 play offów jako zawodnik i przy każdej okazji powtarzam, że o sukcesie w tej części sezonu decydują głowy zawodników.

Dokonaliśmy drobnych korekt taktycznych, bo tego wymagał nasz przeciwnik. System gry ułożony przez Risto Dufvę jest dobry, ale wymagał delikatnych zmian. Podhale to niezwykle zdyscyplinowana i agresywnie grająca drużyna, ale ma też swoje mankamenty. Z kolei w naszej ekipie występuje kilku zawodników rodem z Nowego Targu i liczę, że u siebie w domu będą chcieli się pokazać.

Nie rozważam, ile będzie potrzeba wygranych, by znaleźć się w półfinale. Dla mnie na tę chwilę liczy się 60 minut gry w najbliższą sobotę. A potem będę się martwił o kolejny mecz.

Kontuzjowanego Fina zastąpi w czwartej formacji Kamil Paszek, zaś Marcin Kolusz na pewno wystąpi w ataku. W sezonie zasadniczym grał również w obronie, ale tego wymagała sytuacja kadrowa zespołu.

 

Liczba
300
TYSIĘCY EURO premii obiecał Janusz Filipiak, właściciel Comarch Cracovii, hokeistom do podziału za zdobycie mistrzostwa Polski!

Szanse drużyn na mistrzostwo Polski według „Sportu”

GKS Tychy – 25%
Cracovia – 20%
GKS Katowice – 15%
JKH GKS Jastrzębie – 10%
Unia Oświęcim – 10%
Podhale Nowy Targ – 10%
Lotos PKH Gdańsk – 7%
Energa Toruń – 3%

 

Na zdjęciu: Tak gorących momentów na tyskim lodowisku na pewno dziś nie zabraknie…