Hokej. Wyzwanie jakich mało!

Przed reprezentacją i klubem bardzo ważne wydarzenia. – Nie mogę się ich doczekać – mówi Mateusz Bryk, obrońca JKH GKS Jastrzębie oraz kadry.


Wielu hokeistów JKH GKS-u Jastrzębie rozpocznie sezon od mocnego uderzenia. Najpierw za sprawą występu reprezentacji Polski w finałowym turnieju do igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2022 roku, a niedługo później – jako mistrzowie Polski – rozpoczną eliminacje grupowe w Hokejowej Lidze Mistrzów. A zatem przed obiema ekipami trenera Roberta Kalabera wielkie sportowe przygody. Zapewne na długo zapadną one w pamięci ich aktorów i – miejmy nadzieję – również kibiców.

Chwila wytchnienia

Poprzedni sezon był wymagający i wyjątkowo długi, ale ten zbliżający będzie podobny. Zwłaszcza hokeiści JKH GKS będą musieli się wykazać nienagannym przygotowaniem fizycznym.

– Co nas nie zabije, to nas wzmocni – uśmiecha się reprezentacyjny obrońca JKH GKS, Mateusz Bryk. – Ledwo skończył się udany dla nas sezon, okraszony złotem mistrzostw Polski, a już uczestniczyliśmy w zgrupowaniu kadry przed turniejami w Katowicach Janowie oraz Lublanie. Sezon pełen wrażeń skończyliśmy nietypowo, bo pod koniec maja. Potem otrzymaliśmy 10-12 dni urlopu, dzięki czemu miałem okazję wyjechać z rodziną na urlop do Turcji. Spędziliśmy fajny czas, mieliśmy okazję odpocząć oraz oderwać się od zgiełku, jaki towarzyszy nam na co dzień. Tak więc z ochotą wróciłem do zajęć z drużyną, bo zdaję sobie sprawę z tego, co nas czeka.

Samo życie

Mistrz z Jastrzębia zanotował po sezonie poważne ubytki. Odeszło kilku kluczowych zawodników, a i młodzi wychowankowie klubu również postanowili zmienić otoczenie. Dlatego przed działaczami i trenerami pojawił się problem stworzenia kadry zdolnej nie tylko do obrony tytułu, ale również dobrej gry w Lidze Mistrzów.

– Mieliśmy fajną drużynę, budowaną z pietyzmem przez kilka lat, więc tytuł mistrzowski nie był dziełem przypadku – mówi sympatyczny defensor. – No cóż, samo życie… Niektóre decyzję rozumiem, inne nie bardzo. Kilku młodych zawodników poszukało, czy nadal szuka, miejsc w zagranicznych klubach. Kibicuję im, by dokonali kolejnego kroku do przodu. Natomiast niektórym się dziwię, że zdecydowali się na przejście do konkurencji. No ale to ich wybór i nie zamierzam tego komentować. Każdy ma prawo decydować o swoim życiu.

Układanie od nowa

Młodzież wyfrunęła, co po części jest zrozumiałe, ale nie udało się zatrzymać również dwóch czołowych postaci – Zacka Phillipsa oraz Marka Hovorki. Kanadyjczyk przeniósł się do Oświęcimia, drugi natomiast powrócił do ojczyzny, Słowacji, i będzie kolegą Kamila Wałęgi w Liptovskim Mikulaszu.

– To prawda, że obaj byli postaciami nietuzinkowymi i doskonale wkomponowali się w nasz zespół – przekonuje Bryl. – Jednak nie ma ludzi niezastąpionych, bo moim zdaniem do zespołu przyszło wielu wartościowych zawodników z ciekawym hokejowym CV. Jaki będzie końcowy efekt, na razie trudno wyrokować. Wszystko zależy od tego, jak szybko potrafią zrozumieć filozofię gry proponowaną przez trenera Kalabera. To wytrawny szkoleniowiec, więc jestem przekonany, że dokona właściwych wyborów i ułoży zespół tak, że będzie właściwie funkcjonował.

W czasie przygotowań szkoleniowcy trafili na poważne utrudnienia, bo najpierw z powodu kontuzji wypadł Martin Kasperlik, a nieco później Roman Rac oraz Maris Jass. Tercet ten powoli wraca do zajęć i niebawem będzie już trenował z kolegami. Jednak drużyna spotka się w komplecie dopiero pod koniec sierpnia po turnieju w Bratysławie.

Hokejowe święto

Występy reprezentacji oraz JKH GKS-u w Lidze Mistrzów to niewątpliwie święto dla rodzimego hokeja. A tym większe dla klubu z Jastrzębia, że będzie miał okazję zadebiutować na arenie międzynarodowej.

– Trudno z tym stwierdzeniem się nie zgodzić, ale na razie jestem podekscytowany nadchodzącymi meczami w Bratysławie – podkreśla Bryk. – Już raz miałem okazję uczestniczyć w takim turnieju (w Mińsku we wrześniu 2017 roku – przyp. red.), ale chyba byłem przytłoczony jego rangą. Minęło trochę czasu, stałem się zawodnikiem bardziej dojrzałym, z nieco większym bagażem umiejętności. Ale też przyjdzie nam się zmierzyć z silnymi ekipami, mającymi w swoich szeregach zawodników na co dzień występujących w zespołach KHL czy też za oceanem.

To będzie dla nas wszystkich poważny egzamin i okazja, by się przekonać, ile nam brakuje do lepszych od nas. To jednocześnie jedyna droga, by podnosić swoje kwalifikacje. Nie boję się żadnych obciążeń, bo solidnie trenowaliśmy na sucho i motorycznie jesteśmy przygotowani. A po Bratysławie niemal natychmiast przyjdzie nam grać w eliminacjach grupowych Ligi Mistrzów.

W porównaniu z minionymi latami została nieco zmieniona formuła tej rywalizacji, w związku z czym trafiliśmy na nieco niżej notowanych rywali niż GKS Tychy. Powiedzmy, że są oni w naszym zasięgu, więc tym bardziej jestem ciekaw tych konfrontacji. Jestem optymistycznie nastawiony. Bardzo chcielibyśmy sprawić kibicom miłą niespodziankę – taką, do której po latach będzie się wracało.

Najpierw, pod koniec sierpnia, biało-czerwoni zmierzą się w Bratysławie z Białorusią, Słowacją i Austrią o prawo startu na igrzyskach olimpijskich. Niedługo później, 3 i 5 września, jastrzębianie podejmą w Lidze Mistrzów ekipy z Bolzano i Salzburga, zaś w październiku norweski zespół Friks Asker. Emocje gwarantowane!


Na zdjęciu: Mateusz Bryk, czołowy defensor reprezentacji, nie boi się żadnych wyzwań.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus