Hokejowa Liga Mistrzów. Waleczne serca!

 

Niewiarygodne, ale prawdziwe – mistrz Polski lepszy od wicemistrza EBEL. GKS Tychy sprawił olbrzymią niespodziankę, pokonując na własnym lodzie Vienna Capitals 4:2 i w tegorocznej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów ma już 4 pkt. – Solidnie zapracowaliśmy na to zwycięstwo i jako zespół zaprezentowaliśmy nadzwyczajną ambicję i skuteczność – mówił po meczu uśmiechnięty od ucha do ucha zdobywca 2 goli, Filip Komorski. A po chwili dodał: – Tutaj nie ma jednego bohatera, lecz nas było 21 na lodzie i każdy robił wszystko, by odnieść zwycięstwo.

Hokeiści GKS-u Tychy przystąpili do meczu bez dwóch napastników: kontuzjowanego Aleksa Szczechury oraz chorego Michaela Cichego (wersja oficjalna). To zdecydowanie zmniejszyło siłę uderzeniową gospodarzy. Manewr z obrońcą Mateuszem Brykiem w roli napastnika był powtarzany z niedzielnego meczu ligowego z Unią Oświęcim. Od pierwszej chwili gospodarze mieli prawo się czuć jak na karuzeli na wiedeńskim Praterze. Przyjezdni ostro ruszyli do przodu i raz po raz dochodziło do gorących spięć pod bramką Johna Murraya. Bronił on z dużym wyczuciem i szczęściem. Gospodarze przed stratą bramki mieli swojej szanse, ale Bryk (2 min), Gleb Klimenko (8) oraz Adam Bagiński (11) nie potrafili pokonać reprezentacyjnego bramkarza Austrii, Bernharda Starkbauma.

W końcu goście ukoronowali swoją wysoką przewagę golem. Tyszanie nie po raz pierwszy w tym sezonie źle zmieniali i Ty Loney pozostał samotny przy linii niebieskiej. Otrzymał krążek z własnej tercji i podał do Rilleya Holzapfela, a ten nie miał żadnych problemów z umieszczeniem krążka w siatce. Dwie dobre szansę na wyrównanie zaprzepaścił Christian Mroczkowski (17 i 18), ale po tych akcjach była iskierka nadziei, że tyszanie zdobędą gola lub nawet więcej.

Nawet nie przypuszczaliśmy, że okazja nadarzy się tak szybko. W 20:25 min podwójna karę mniejszą otrzymał Loney i tyszanie wykazali się nadzwyczajną skutecznością. W ciągu 72 sek. zdobyli 2 gole i wyszli po raz pierwszy na prowadzenie. Najpierw Aleksiej Jafimienko po akcji Jarosława Rzeszutki i Bagińskiego zdobył wyrównanie. Pierwsza kara została skasowana, zaś po 53 sek. Peter Novajovsky popisałsię piekielnie mocnym uderzeniem i bramkarz był bez szans. Słowak tuż przed końcem tercji miał szansę na drugie trafienie, ale krążek został w ostatniej chwili wybity przez obrońcę gości. W 24:06 gospodarze znaleźli się w poważnych opałach, bo do siedzącego w boksie kar Bagińskiego dołączył Bartłomiej Jeziorski. Kiedy do końca kary „Bagisia” pozostała sekunda Alex Wall strzałem pod poprzeczkę wyrównał. W 30:03 oglądaliśmy wręcz wzorową kontrę. Gleb Klimenko wprowadził krążek do tercji rywali i podał do Filipa Komorskiego, a ten natychmiast „wypalił” i Starkbaum był bezradny. A może spodziewał podania do nadjeżdżającego Klimenki?

W ostatniej odsłonie, w 42 min Witecki trafił w słupek, a 5 min później tyszanie wyprowadzili kontrę. Mroczkowski w ostatniej chwili został zablokowany, a mógł oddać krążek do Bartosza Ciury lub Komorskiego. Przez cały czas oglądaliśmy ofiarną obronę tyszan i ona przynosiła efekty. W 56 min świetną akcją indywidualną popisał się Komorski, który uciekał rywalowi i znów celnie uderzył. Publiczność była w euforii i głośnymi śpiewami zagrzewała swoich ulubieńców do walki. Najważniejsze, że wytrzymali do końca.

Mecz w Lidze Mistrzów to jak trzy spotkania ligowe! Tyszanie znów zdobyli cenne punkty i wkomponowali się w te rozgrywki.

Dave CAMERON: – Dobre spotkanie w wykonaniu obu drużyn i równie efektowne bramki. Zwycięzcom należą się słowa uznania.
Andrej GUSOW: – Uważam, że zespół zasłużył na zwycięstwo. Grał niezwykle ofiarnie, niezwykle mądrze w przewagach i dwie wykorzystaliśmy. Chłopaki wykazali się dyscypliną na lodzie. Szczerze w szatni im pogratulowałem i powiedziałem: potraficie grać w hokeja!

 

GKS TYCHY – VIENNA CAPITALS 4:2 (0:1, 3:1, 1:0)

0:1 – Holzapfel (14:59), 1:1 – Jafieminko – Bagiński – Rzeszutko (20:53, w przewadze), 2:1 – Novajovsky – Akimoto (22:05, w przewadze), 2:2 – Wall – Holzapfel (25:25, w podwójnej przewadze), 3:2 – Komorski – Klimenko (30:03), 4:2 – Komorski – Novajovsky – Klimenko (55:44).
Sędziowali: Robin Śir i Bartosz Kaczmarek – Rafał Noworyta i Mateusz Bucki. Widzów 2425.

TYCHY: Murray; Jeranow – Novajovsky, Bizacki – Kotlorz, Pociecha – Ciura, Kolarz – Akimoto; Jafieminko – Komorski – Klimenko (2), Witecki – Galant – Kogut, Jeziorski (2) – Bryk – Mroczkowski, Bagiński (2) – Rzeszutko – Gościński. Trener Andrej GUSOW.
VIENNA: Starkbaum; Flood (2) – Wall, Dorio – Kichton, Peter – Sischer, Birnbaum; Loney (4) – Holzapfel – Olden, Baun – Zalewski – Wukovits, Kittinger – Grosslercher – Bauer (2). Trener Dave CAMERON.
[Kary:] Tychy – 8 (2 tech.) min, Vienna – 6 min.

W drugim meczu: Djurgarden Sztokholm – Adler Mannheim 6:3 (3:0, 1:3, 2:0)

1. Djurgarden 5 12 19:11
2. Adler 5 11 21:9
3. Tychy 5 4 8:18
4. Vienna 5 3 10:19

 

Na zdjęciu: Michał Kotlorz, kapitan GKS-u, próbował również zaskoczyć bramkarza, ale ta sztuka mu się nie udała.