Hubert Kostka: Współczuję trenerowi Broszowi

Rozmowa z Hubertem Kostką, legendą Górnika, mistrzem Polski jako zawodnik i trener.


Jakie wnioski po meczu Górnik – Raków? I jak odebrał pan porażkę zabrzan?

Hubert KOSTKA: – Zanim odpowiem, to powiem tak pół żartem… Zastanawiam się, że jak Górnik wygrywał w lidze mecz za meczem, to nikt do mnie nie dzwonił. A teraz, jak przegrali w lidze drugi mecz, to dzwonią wszyscy, żebym skrytykował Górnika, ale nie usłyszycie ode mnie takich słów. A jak odebrałem? Wie pan, w lidze nie wygra się wszystkich meczów, to logiczne i zrozumiałe. Po tych bardzo dobrych i wygranych pierwszych meczach, które dały wiele optymizmu i nadziei, że powalczy się o coś więcej, nastąpiła taka zadyszka. Najpierw Wisła Kraków, potem Lubin, teraz Raków. Trzeba jednak patrzeć na to, jak ta liga jest rozgrywana. Tutaj przerwa, na meczach jest trochę ludzi, teraz znowu ich nie ma. To wszystko ma swój wpływ na zespół. Poza tym Raków zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To nie wstyd przegrać z taką drużyną. Co do Górnika, to myślę, że przyjdą jeszcze dobre czasy. Na pewno nie jest to jeszcze zespół na walkę o mistrzostwo Polski, ale w czołówce mogą się znaleźć.

Te słabsze wyniki Górnika mogą być też związane z tym, że rywale „przeczytali” już taktykę zabrzan?

Hubert KOSTKA: – Gdyby to był taki dobry system, myślę tutaj o grze trzema obrońcami, to większość by tym systemem grała, a tak nie jest. To bardzo ryzykowny system, gdzie każdy błąd kończy się bardzo nieprzyjemnie, albo w postaci straty bramki, albo sytuacji dla przeciwnika. W ten sposób Raków strzelał te bramki. Grając trzema obrońcami to taktycznie drużyna musi być ustawiona bardzo dobrze i to Górnik w pierwszych meczach robił. To wychodziło, ale trzeba też powiedzieć, że nawet w tych pierwszych grach, jak przypomnę sobie choćby spotkanie z Podbeskidziem, to bielszczanie też mieli tam wiele sytuacji, ale ich nie wykorzystali, a Raków wykorzystał. Taka gra oparta jest na ryzyku.

Co jeszcze?

Hubert KOSTKA: – Współczuję Marcinowi Broszowi tego, że ligę rozpoczyna z Bochniewiczem w składzie, a teraz go nie ma. Gra za niego Koj, który teraz jest kontuzjowany czyli dwóch ważnych graczy. A czy są zastępcy? Górnik aż tylu środkowych obrońców w kadrze nie ma. To jest problemem.

Czy Raków to taka drużyna, która na pozycji lidera ekstraklasy może utrzymać się dłużej?

Hubert KOSTKA: – Tak naprawdę w meczu z Górnikiem widziałem pierwsze spotkanie w ich wykonaniu. Wcześniej oglądałem fragmenty. W Zabrzu zaprezentowali się bardzo dobrze. Nie byłoby dla mnie żadnym zaskoczeniem, gdyby Raków utrzymał się na czele przez dłuższy okres czasu, a w konsekwencji zdobyłby nawet mistrzostwo Polski. To mi przypomina sytuację z 1957 roku, nie grałem jeszcze w Górniku, a występowałem u siebie w B-klasie w Markowicach. Kto się wtedy mógł spodziewać, że Górnik – po tym jak awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej – w drugim roku gry z najlepszymi od razu zdobędzie tytuł mistrza Polski? Od tego czasu zaczęła się hossa Górnika Zabrze.

Co można powiedzieć o częstochowskiej jedenastce?

Hubert KOSTKA: – Drużynę Raków ma bardzo dobrą i to we wszystkich formacjach. W obronie grają nieźle, jest solidny bramkarz. Do tego silni z przodu. To nie przypadek, że są na tak eksponowanym miejscu w ligowej tabeli.

Ma pan za sobą pracę szkoleniową w Rakowie w sezonie 1996/1997 roku. Jak pan wspomina tamten okres?

Hubert KOSTKA: – Byłem tak krótko, to było tylko pół roku. To był czas, kiedy od klubu odłączał się główny sponsor, jakim była Huta Częstochowa. Pojawiły się olbrzymie problemy finansowe, a co za tym idzie i kadrowe. To był naprawdę bardzo ciężki okres, ale muszę powiedzieć, że bardzo dobrze mi się tam pracowało, zresztą na pracę w żadnym miejscu nie mogłem narzekać. Tam w Częstochowie mile wspominam zawodników, działaczy już mniej. Trzeba powiedzieć, że Częstochowa nigdy nie była miastem piłkarskim. Po tamtym okresie w latach 90. wszystko się tam przecież rozleciało. To taka podobna historia, jak w Górniku Zabrze, od którego odłączyło się górnictwo. Przez długie lata był z tego powodu problem, a tam w Częstochowie, gdzie praktycznie jedynym potentatem była Huta Częstochowa i odłączyła się od klubu, to dopiero był problem. Piłki nożnej bez pieniędzy nie da się zrobić.


Czytaj jeszcze: Pięć wniosków po meczu w Zabrzu

Górnik znowu zaskoczy?

Hubert KOSTKA: – Z Rakowem nie grali źle, ale dostali takie dziwne bramki. Tak po prawdzie, to w I połowie wszystko mogło się zupełnie inaczej potoczyć. Co mnie w zabrzańskim zespole zaskoczyło, to słabsza gra – w porównaniu do wcześniejszych meczów – Manneha. W pierwszych spotkaniach ten młody przecież jeszcze piłkarz grał rewelacyjnie. Górnik przez długi okres nie miał takiego rozgrywającego. Teraz z Rakowem nie było go widać, dodatkowo miał udział przy pierwszej straconej bramce. To jeszcze jednak młody chłopak. Teraz Górnik gra mecz z Wartą Poznań, który powinien wygrać, a dzięki temu jest szansa na odbudowanie się. Ten zespół ma potencjał.


Na zdjęciu: W Częstochowie radość, w Zabrzu smutek.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus