Hiszpański wodzirej

Ta kolejka meczów I ligi zakończyła się remisowo dla faworytów. Prowadząca w tabeli trójka wygrała swoje mecze, a więc nic się zmieniło w czołówce. ŁKS grał jako ostatni i w niedzielę wiadomo już było, że żadne decyzje nie zapadną. W tej sytuacji sukcesem dla ŁKS jest utrzymanie przewagi pięciu punktów, co przy lepszym bilansie meczów z Wisłą oznacza, że drużynie z Łodzi potrzebny jest już tylko jeden punkt.


W meczu z Resovią problemów nie było. Gospodarze szybko narzucili swoje warunki, pozwalając gościom najwyżej na nieliczne i niegroźne kontry. W I połowie dwa gole mógł strzelić Piotr Janczukowicz, który świetnie wywiązywał się z roli środkowego napastnika. Efektownie uwalniał się od opieki obrońców, ustawiał sobie piłkę jak chciał, ale… za nic nie potrafił pokonać Branislava Pindrocha. Nie tylko zresztą on – rzeszowski bramkarz bronił w kilku beznadziejnych sytuacjach, ale i on nie dał rady, gdy obrońcy zaczęli utrudniać mu życie nieprzemyślanymi zagraniami. Resovia uparcie wyprowadzała piłkę spod własnej bramki krótkimi podaniami, co było działaniem samobójczym przy wysokim (i twardym – dodajmy) pressingu łodzian. I tak w 30 minucie piłkę pod końcową linią pola karnego stracił Radosław Kanach, doszedł do niej Pirulo i nawet Pindroch nie dał rady w tej sytuacji.

Pirulo ma patent na Resovię – co do tego nie ma wątpliwości. W ostatnich trzech meczach ŁKS z tym zespołem (2:1, 3:0 i 2:1) strzelił sześć goli i przy siódmym asystował. Druga bramka dla gospodarzy to już efekt przygniatającej przewagi ŁKS po przerwie. Znów na polu karnym piłkę wyszarpał Kamil Dankowski, Michał Mokrzycki piętą odegrał do Pirulo, a ten kunsztownym technicznie strzałem trafił do bramki z ostrego kąta. Piłka gdzieś tam po drodze otarła się podobno o obrońcę Resovii, ale skoro uznawać takie muśnięcia piłki za strzał samobójczy, to najwięcej „samobójów” na koncie powinni mieć bramkarze…Nie odbierajmy zasług napastnikom!


Czytaj jeszcze o Fortuna 1 lidze:


ŁKS wygrał łatwo i zasłużenie. Taka miała być pointa tej relacji, gdyby nie ostatnie 12 minut meczu. Kontuzji doznał Pirulo, ale nie to było najgorsze. Po katastrofalnym błędzie nudzącego się do tej pory w bramce Aleksandra Bobka Resovia zdobyła kontaktowego gola (po pierwszym i jedynym celnym strzale w meczu) i bliska była nawet wyrównania! Udało się jednak miejscowym ugasić ten pożar, a pomógł im w tym ten, który go rozniecił – Bruno Garcia wszedł na boisko, zdobył bramkę i szybko z niego wyleciał, bo złapał dwie żółte kartki. Pierwszą za zdjęcie koszulki po golu… „Durak” – to określenie w języku, którego dziś nie należy używać, pasuje do niego znakomicie.

Świętowanie awansu nie było jeszcze planowane – ŁKS nie popełnił błędu Widzewa sprzed kilka lat, gdy trzeba było odesłać do zajezdni wynajęty do triumfalnego przejazdu przez miasto piętrowy autobus, bo Widzew ten mecz przegrał i trzeba było czekać jeszcze tydzień. Była za to inna uroczystość. Na 25 rocznicy zdobycia mistrzostwa Polski pojawiła się większość piłkarzy drużyny z 1998 roku. Z trenerami Markiem Dziubą i Ryszardem Polakiem włącznie. Pamiątkowy puchar z tej okazji odebrał Tomasz Wieszczycki, zdobywca zwycięskiej bramki w decydującym meczu z KSZO w Ostrowcu. Zanosi się na awans pod patronatem dawnych mistrzów.

ŁKS Łódź – Apklan Resovia Rzeszów 2:1 (1:0)

1:0 – Pirulo, 30 min (asysta Janczukowicz), 2:0 – Pirulo, 61 min (asysta Mokrzycki), 2:1 – Bruno Garcia, 86 min (asysta Kałahur).

ŁKS: Bobek – Dankowski, Dąbrowski, Marciniak, Tutyszkinas (87. Monsalve) – Pirulo (87. Balongo), Mokrzycki, Kowalczyk, Trąbka, Szeliga (67. Śliwa) – Janczukowicz (76. Jurić). Trener Kazimierz MOSKAL.

RESOVIA: Pindroch – Adamski, Komor, Chuchro, Kałahur – Mikulec (78. Garcia), Lehaire (67. Bąk), Kanach (63. Wasiluk), Mróz, Antonik (63. Eizenchart) – Górski (78. Sylvestr). Trener Mirosław HAJDO.

Sędziował Tomasz Marciniak (Płock). Widzów 11562. Żółte kartki: Tutyszkinas – Chuchro, Garcia; czerwona: Garcia (90+4. druga żółta).

Piłkarz meczu – PIRULO.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie nas oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.