I znów po staremu, bo Lech ma klucz do sukcesu

Niedługo trwał rozbrat Lecha Poznań z fotelem lidera. Po kolejce przerwy „Kolejorz” wrócił na prowadzenie w ekstraklasie.


Poznański zespół jest w trakcie najtrudniejszego momentu, jaki zafundował mu terminarz w tym sezonie. W trzech następujących po sobie kolejkach musi zmierzyć się z Lechią Gdańsk, Pogonią Szczecin i Rakowem Częstochowa. Na jesień były to zespoły, które razem z Lechem uciekły reszcie i znajdowały się w ligowym top 4. Potem mieszać tam zaczął jeszcze Radomiak, ale to nie zmieniło jednego – mowa o kolejkach, które decydują o mistrzostwie.

Bezpośrednie pojedynki

Oczywiście często mówi się, że tytułów nie zdobywa się wygrywając z najsilniejszymi, ale nie gubiąc punktów z najsłabszymi. Ma to sens, choć nie można twierdzić, że spotkania z bezpośrednią konkurencją nie mają znaczenia. W końcu to właśnie ten dwumecz odgrywa najważniejszą rolę w sytuacji, gdy drużyny mają na koncie taką samą liczbę punktów. Aczkolwiek to, że Lechia ponad tydzień temu wygrała z Lechem, nie przybliżyło gdańszczan do niczego, bo w międzyczasie zdążyli oni potracić zbyt wiele punktów.

Ale ułatwiło to zadanie Pogoni, bo szczecinianie wykorzystali wpadkę poznaniaków i zajęli miejsce lidera. Wystarczyło, aby pokonali ich w minionej kolejce i nie dość, że mieliby nad nimi 4 punkty przewagi, to jeszcze dysponowaliby lepszym bilansem starć bezpośrednich. Na jesień bowiem między tymi drużynami padł remis 1:1, uratowany „Kolejorzowi” przez Pedro Tibę w 93 minucie meczu.

Klucz do sukcesu

Jak wiemy, tak się jednak nie stało. Pogoń poległa z kretesem, tracąc 3 gole na przestrzeni 7 minut. Długo trzeba było czekać na bramki, ale tak to często bywa z ekstraklasowymi hitami na szczycie – nie porywają, czego dobitnym przykładem są mierne najczęściej potyczki Lecha z Legią. Mocne uderzenie poznaniaków dało jednak emocje temu spotkaniu i przywróciło „Kolejorza” na pierwsze miejsce. Sytuacja nie jest tak komfortowa, jak na początku 2022 roku, kiedy Lech miał 4 punkty przewagi nad Pogonią. Dystans wynosi aktualnie tylko punkt, a na trzy „oczka” zbliżył się też Raków.

– Nic, tylko cieszyć się ze skuteczności. Wiemy, jak ważnym dla nas zawodnikiem jest Mikael Ishak. Strzelenie pierwszego gola, szczególnie w meczu wyjazdowym, to klucz do sukcesu. Wielkie brawa dla całej drużyny za solidną i zdyscyplinowaną pracę. Trzeba odnotować dobre wejście Dawida Kownackiego, który wykonał świetną robotę. Zresztą jak każdy zawodnik. Gratuluję zespołowi tego meczu, bo Pogoń to trudny rywal, bardzo dobry zespół i do ostatniej kolejki będziemy z nim walczyć – zapowiedział trener Lecha Maciej Skorża.

Odpowiednia mentalność

Dla lechitów ważne było też to, że zachowali czyste konto. W ostatnim czasie defensywa nowego-starego lidera ekstraklasy mocno przeciekała i na przestrzeni raptem kilku kolejek straciła tyle goli, ile przez prawie całą rundę jesienną. Co więcej, w Szczecinie widać było, że to Lech jest bardziej zdeterminowany. Gdy do siatki Pogoni piłka zaczęła wpadać raz za razem, „Portowcy” ulegli przyjezdnym w aspekcie mentalnym.

– Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki mecz, bo mierzyliśmy się z mocnym zespołem, który był liderem tabeli i do tego jeszcze na jego stadionie. Ja jednak już przed spotkaniem czułem dużą pewność siebie i byłem przekonany, że jeżeli zagramy z dobrym nastawieniem, w pełni skoncentrowani przez całe 90 minut i pokażemy piłkę, jaką umiemy grać, to wygramy – powiedział kapitan Mikael Ishak.

Teraz Lecha czeka ostatni mecz z „trudnej trójcy”. Do Poznania przyjedzie Raków. Jesienią w Częstochowie padł wynik 1:1 i jeśli „Kolejorz” tym razem pokona piłkarzy spod Jasnej Góry, będzie to oznaczało, że na przestrzeni 3 kolejek zdobył 6 punktów. Jesienią w analogicznym okresie dopisał sobie 5 „oczek”, ale żadnego meczu nie przegrał.


Fot. Szymon Górski/PressFocus