„Ibra” ma dość Milanu

Miało być tak pięknie, a przynajmniej lepiej niż było do tej pory, gdy w styczniu Zlatan Ibrahimović po kilku latach powrócił do Milanu. Były wielkie nadzieje klubu i kibiców, a ze strony piłkarza deklaracje i obietnice. Ibrahimović mówił o powrocie do domu, że w Milanie zawsze czuł się najlepiej. A po dwóch miesiącach prywatnym samolotem uciekł do Szwecji, gdzie już wcześniej wysłał rodzinę.

Czas na decyzję

Zlatan nie czekał na dalszy rozwój coraz bardziej dramatycznych wydarzeń w Lombardii, a także na ewentualną wiadomość o wirusie w Milanie, która zatrzymałaby go w Italii. Po Juventusie i Sampdorii pojawił się też w Fiorentinie. Poza Serbem Duszanem Vlahoviciem zarazili się były piłkarz Milanu Patrick Cutrone i Argentyńczyk German Pezzella oraz fizjoterapeuta.

Ibrahimović opuścił Włochy w tajemnicy, tuż przed obostrzeniem zarządzeń o lotach. Był jedynym pasażerem samolotu, który wylądował na małym lotnisku Bromma i dopiero dwa dni później szwedzkie media dowiedziały się, że jest w kraju. W Sztokholmie ma dom i tam prawdopodobnie przebywa. Dziennik „Aftonbladet” uważa, że teraz podejmie decyzję co dalej, ale wiele wskazuje na to, że we Włoszech przyszłości już nie widzi. Zwłaszcza po tym, co ostatnio działo się w klubie.

Najpierw dobrze, potem źle

Pod względem sportowym „Ibra” wiele już dać Milanowi nie mógł. I tak jak na 38 lat i trzymiesięczną przerwę w graniu nie było źle. Miał dać drużynie nowy impuls, stać się przywódcą, jakiego Milanowi brakowało. Pozyskując go pozbyto się Krzysztofa Piątka. Wyniki się poprawiły, ale były to mecze ze słabymi rywalami i gra nadal nie zadowalała. Plusem było niespodziewane odzyskanie skuteczności przez Chorwata Ante Rebicia. Ibrahimović był najczęściej przy piłce, bo do niego ją kierowano, aby coś wymyślił. Od przyjścia „Ibry” Milan nie przegrał w lidze i pucharze siedmiu kolejnych meczów. Przyszedł jednak pierwszy trudny sprawdzian – porażka w derbach z Interem i wszystko się posypało. Zespół poszedł w przeciwnym kierunku i z sześciu kolejnych spotkań wygrał tylko jedno. Ostatni mecz przed przerwaniem rozgrywek był najgorszy – Milan przegrał na San Siro z broniącą się przed spadkiem Genoą 1:2. Ibrahimović strzelił gola, ale poza tym jego wysiłki nie zdały się na nic. Zespół grał źle i Szwed wściekły opuszczał boisko.

Dyrektor nie miał czasu

Pogorszenie wyników szło w parze ze zwolnieniem Zvonimira Bobana, który razem z Paolo Maldinim był odpowiedzialny za transfery Milanu. Pierwszą ich „krechą” było zatrudnienie trenera Marco Giampaolo, który miał nowe pomysły niepasujące do wykonawców. Ratowano sytuację zmianą szkoleniowca na Stefano Piolego oraz sprowadzeniem Ibrahimovicia. Boban już z klubu wyleciał, rodzina Maldinich ma wielkie zasługi dla Milanu, więc Paolo zostawiono, jednak już nic nie ma do gadania. Wszystkimi sektorami klubu zarządza teraz dyrektor generalny Ivan Gazidis. Miał się spotkać z Maldinim i porozmawiać w cztery oczy o jego przyszłości, ale do tego nie doszło i Paolo po sezonie odejdzie. Gazidis nie znalazł także czasu, żeby spotkać się z Ibrahimoviciem. Umowa Szweda kończy się 30 czerwca, miała być automatycznie przedłużona w przypadku awansu Milanu do Ligi Mistrzów. Na to się nie zanosi, do tematu pozostania „Ibry” w klubie miano powrócić po sezonie, który zakończy się nie wiadomo kiedy. UEFA wyznaczyła wprawdzie datę, ale życie pisze swoje scenariusze. Gazidis w ubiegłym tygodniu miał odbyć rozmowę z Ibrahimoviciem, ale spotkanie odwołał. Zapewne była to reakcja na wypowiedź piłkarza, który skrytykował panujący w klubie chaos i zwolnienie Bobana.

Wszystko na nie

Włoskie i szwedzkie media piszą, że Zlatan ma przeczekać pandemię w rodzinnym kraju i podjąć decyzję, co dalej. Ale jaki ma wybór? Milan pozbył się Bobana, który Ibrahimovicia do klubu ściągnął, ma odejść Maldini, zaprzyjaźniony z Bobanem i też w ten transfer mocno zaangażowany (na oficjalnej prezentacji to oni byli razem z piłkarzem). Oczekuje się zwolnienia trenera Piolego, który bardzo stawiał na „Ibrę”. Przejął zespół w trybie awaryjnym i nie należy go oceniać pod kątem końcowego wyniku, ale za pracę wykonaną w trudnych warunkach. Mimo to postawiono przed nim zadanie zajęcia miejsca w europejskich pucharach lub wygrania Pucharu Włoch. Gazidis oficjalnie twierdzi, że ma do Piolego zaufanie, co nazwano w Italii „kłamstwem dyplomatycznym”. Jednocześnie negocjuje bowiem z Niemcem Ralfem Rangnickem z RB Lipsk, oferując mu szerokie kompetencje trenera i dyrektora sportowego. Rangnick jeszcze nie został zatrudniony, a sporządził już listę 15 piłkarzy, których chce mieć w Milanie i zapowiada tworzenie nowego, młodego zespołu. Dodajmy do tego złe relacje Ibrahimovicia z Gazidisem, więc na co ma liczyć piłkarz, który w październiku ukończy 39 lat? Chciał dobrze, pomógł klubowi jak potrafił, za to mu chwała, ale tkwić w tym nie ma sensu. Ma kasę, wiele innych zainteresowań i można oczekiwać, że po tym sezonie zakończy przygodę z futbolem.

Na zdjęciu: Dylemat Ibrahimovicia: być albo nie być w Milanie?