Igor Angulo strzela i trzyma kciuki

Jak trwoga to do… Igora Angulo. Tak było w Zabrzu, tak jest też teraz w nowym klubie goleadora z Bilbao.


Igor Angulo w niedzielę zadebiutował w ligowym meczu w Indian Super League w barwach FC Goa. Debiut był taki, jak jego pierwszy mecz w ekstraklasie w lipcu 2017 roku przeciwko Legii, kiedy to dwa razy wpisał się na listę strzelców. Teraz „Angulo-gol”, jak śpiewali o nim przez lata kibice w Zabrzu, też dwa razy trafił do siatki.

Świetny debiut

Jego drużyna przegrywała już z Bengaluru FC 0:2, żeby potem – za sprawą Angulo – wyrównać na 2:2. Doświadczony napastnik zdobył dwie bramki w przeciągi kilku minut, zapewniając FC Goa jeden punkt na inaugurację rozgrywek. – To dopiero początek. Nie było to dla nas łatwe spotkanie, ale na szczęście w drugiej połowie udało się odwrócić jego losy. Bramki cieszą, jest punkt, ale na pewno chciałby się więcej. Ten mecz pokazał nam, jaki wiele jeszcze przed nami pracy – podkreśla snajper z Kraju Basków.

W Goa zawodnik czuje się trochę jak w domu. To stan na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Indyjskiego, turystyczny region kraju, gdzie przez setki lat rządzili Portugalczycy. Angulo razem ze swoją partnerką Argi i urodzoną na Górnym Śląsku córeczka Chloe mieszkają w Panji. – Bez swojej rodziny nigdzie bym się nie ruszył. Są tutaj ze mną i czujemy się tu naprawdę wspaniale. Tworzymy jeden zespół – śmieje się Angulo.

Na oglądanie atrakcji i zażywanie słońca nie ma jednak czasu. Nie tyle nawet chodzi o sportowy tryb życia, ale o restrykcje związane z pandemią koronawirusa. – Mieszkamy i żyjemy tutaj, jak w jakiejś zamkniętej bańce, mając zero kontaktu z osobami z zewnątrz. Wszystko oczywiście ze względów bezpieczeństwa – zaznacza zawodnik, który koncentruje się na tym co czeka go na boisku.

Wysokie cele

Jakie cele stawiane są przed nim i przez prowadzonym przez hiszpańskiego trenera Juana Ferrando zespołem? – Zwyciężać. FC Goa to największy i najmocniejszy klub w Indiach i fani domagają się kolejnych wygranych. Nie tylko zresztą w lidze, bo czeka nas – jako pierwszego zespołu z tego kraju – występ w azjatyckiej Lidze Mistrzów. Chcemy w niej odegrać niepoślednią rolę tym bardziej, że będzie na nas patrzeć cały kraj – mówi Angulo.

W FC Goa czuje się, jak u siebie, bo raz, że trener jest Hiszpanem, to poza tym w drużynie nie brakuje innych zawodników z tego kraju. Oprócz Angulo to jeszcze kapitan zespołu, były zawodnik Racingu Santander i rezerw Barcelony Edu Bedia, a także Ivan Gonzalez czy Alberto Noguera. Hiszpańskich trenerów i zawodników nie brakuje też w innych ekipach.


Czytaj jeszcze: Talent z Nowej Huty

Znany w pracy w Polsce Kibi Vicuna (Legia, Lech, Śląsk, Wisła Płock) jest szkoleniowcem innego z 11 zespołów, który gra w indyjskiej Premier League Kerala Blasters. Początkowo spekulowano, że z Polski Angulo może trafić właśnie tam. Powód takiej ilości zagranicznych zawodników i trenerów w egzotycznej dla nas lidze? Jeden – pieniądze. W Górnik Angulo chciał za grę kontrakt w wysokości ok. 20 tys. euro. Hindusi płacą jeszcze więcej!

Kontakt z Górnikiem

Igor Angulo jest daleko od domu w Bilbao czy od Zabrza, gdzie z wielkim powodzeniem występował w latach 2016-2020, zdobywając w tym czasie aż 88 bramek we wszystkich rozgrywkach, ale cały czas jest w kontakcie z Górnikiem, a przede wszystkim z jego kibicami. – Fani piszą i kontaktują się ze mną za pomocą mediów społecznościowych. Zawsze staram się odpowiedzieć. To niesamowite uczucie czuć ich uznanie, które wciąż mi okazują – podkreśla.

Śledzie też oczywiście wyniki i grę górniczej jedenastki, która w bieżącym sezonie jest więcej niż poprawna, po 10 kolejkach „górnicy” w ekstraklasowej tabeli są przecież na trzecim miejscu. – Pierwsze mecze nowego sezonu były niesamowite. To było coś patrzeć, jak chłopaki grają, jak im idzie. Sezon jest długi, więc zdarzają się gorsze momenty, kontuzje, ale w każdej grze widać, że drużyna chce, że walczy. To jest najważniejsze. Życzę, żeby Górnik utrzymał to miejsce w czołowej trójce, czwórce do końca sezonu – podkreśla „Angulo-gol”.


Na zdjęciu: Igor Angulo (z lewej) teraz ratuje swój nowy klub FC Goa w Indiach.

Fot. Facebook.com/FCGoa