Remisy jak porażki

Lider zaplecza ekstraklasy w tym sezonie wyrobił sobie taką markę i jest postrzegany jako hegemon, że nawet dwa remisy sprawiały, że zaczęto dyskutować o… zadyszce czy nawet małym kryzysie drużyny trenera Marka Papszuna, co swoją drogą bardzo irytowało szkoleniowca Rakowa. W pierwszej części sezonu takie zastoje się przytrafiały, ale drużyna spod Jasnej Góry szybko wracała na właściwe tory. Jesienią po jednej z takich – krótkich – serii remisów kapitan Andrzej Niewulis wyraził słowa, które można użyć i dziś. – Uważam, że cały czas jesteśmy na dobrej ścieżce. Nadal punktujemy i gramy dobrze, prezentujemy swój styl. Dla mnie to jest bardzo ważne. Nie widzę powodów do niepokoju – mówił środkowy obrońca Rakowa po remisach z Garbarnią na wyjeździe i ze Stalą przed własną publicznością.

Ostatni remis w Olsztynie został odebrany, jako wielki wyczyn Stomilu, walczącego przecież o pierwszoligowe życie. Zatrzymanie rozpędzonego Rakowa, który w tym sezonie doznał tylko jednej porażki, za każdym razem jest uważane za wielki sukces. – Nie traktujemy tego remisu jako straty punktów. Graliśmy na trudnym terenie z twardo grającym przeciwnikiem i wywalczyliśmy cenny punkt, który na koniec rozgrywek może być kluczowy. Mecz ze Stomilem Olsztyn zamknęliśmy analizą i wyciągnięciem odpowiednich wniosków. Teraz patrzymy tylko do przodu – przyznał pomocnik Rakowa, Igor Sapała.

Sobotni mecz z ostatnią w ligowej tabeli Garbarnią jest więc idealną okazją do udowodnienia wszystkim, że brak zwycięstwa w Olsztynie był tylko przypadkiem i wypadkiem przy pracy. Wszystkie atuty będą po stronie gospodarzy i trudno sobie wyobrazić, że u siebie Raków nie wygra. Gdyby jednak tak się stało, z pewnością jak bumerang powróciłyby głosy o zadyszce lidera. Zespół z Krakowa raczej nie zagra przy Limanowskiego ofensywnie i nie pójdzie na wymianę ciosów. Nie od dziś wiadomo, że gdy rywal broni się całą drużyną, to polskim zespołom trudno przebić się przez taki mur. Dla Rakowa to jednak nic nowego, bo tak z nimi gra wiele drużyn w I lidze. – Chcemy wygrać sobotnie spotkanie i pozostać niepokonanymi aż do końca sezonu – podkreśla Sapała.

Powodów do niepokoju praktycznie nie ma żadnych. Trener Marek Papszun ma szeroki wybór jeśli chodzi o zawodników. W meczu ze Stomilem goście z Częstochowy dominowali, zwłaszcza w pierwszej połowie i stwarzali sobie wiele okazji. Raków na chwilę obecną ma 12 punktów przewagi nad drugim ŁKS-em (i jeden mecz rozegrany więcej przyp. red) i aż 17 nad trzecią Stalą Mielec, z którą za niedługo zagra. Sytuacja nadal jest komfortowa i wszystko nadal w rękach, nogach i głowach piłkarzy Rakowa.

 

Na zdjęciu: Piłkarze Rakowa, w tym Maciej Domański (z lewej) jesienią przekonali się, że Garbarnię stać na niespodziankę.