II liga. Awans już na „zajączka”?

To prawdziwa Wielka Sobota w II lidze. Zespoły, które zdominowały rozgrywki, walczyć będą między sobą. Jeśli Motor nie wygra w Chojnicach, a liderująca Stal pokona Ruch, będzie mogła świętować promocję. Do stolicy Podkarpacia wybiera się ponad 3 tysiące kibiców „Niebieskich”!


Matematyka jest prosta. Jeśli Motor Lublin nie wygra rozpoczynającego się jutro o 17.00 meczu w Chojnicach, Stal wychodząc o 19.45 na spotkanie z Ruchem Chorzów będzie już miała świadomość, że zwycięstwo przypieczętuje jej awans. Oczywiście on i tak już rzeszowianom nie ucieknie, ale świętowanie powrotu po blisko 30 latach na zaplecze ekstraklasy dzięki wygranej konfrontacji z takim przeciwnikiem, przy takiej otoczce, no i w tak wczesnym, przedświątecznym terminie, będzie miało szczególny smak.

Najciekawszy w XXI wieku

„Najciekawszy mecz w Rzeszowie w XXI wieku” – tak w stolicy Podkarpacia reklamują spotkanie z Ruchem. Zapraszali na nie utytułowany zawodnik, a obecnie siatkarski trener Stepane Antiga, dziennikarz Roman Kołtoń czy bokser Łukasz Różański. Bilety sprzedają się znakomicie, już w środę klub ogłaszał, że rozeszło się ich ponad 6,5 tysiąca, a na tym wcale nie koniec. Wielka mobilizacja panuje także przy Cichej.

Zapisy trwały do wczoraj i wiadomo, że pobity zostanie rekord tego sezonu, czyli wrześniowa wyprawa do Kalisza, w której uczestniczyło 2,5 tysiąca fanatyków „Niebieskich”. Teraz ma być ich ponad 3000. Jutrzejszego wieczoru w Rzeszowie odbędzie się wydarzenie, do którego szare realia II ligi pasują jak pięść do oka.

Już jesienny mecz Ruchu ze Stalą awizowano jako jeden z hitów sezonu. Wtedy z dużej chmury spadł mały deszcz, bo skończyło się bezbramkowym remisem, po którym rzeszowianie utrzymali w tabeli… 1-punktową przewagę nad chorzowianami. Dziś jest to już przepaść wynosząca 12 „oczek”, co w połączeniu z perspektywą walkowera za spotkanie z Bełchatowem otwiera liderowi drogę do postawienia kropki nad „i”.

Nikt tam nie wygrał

Choć Ruch jest w gazie, gra bardzo dobrą piłkę, jesienią zanotował 2 remisy, a w pozostałych 5 kolejkach zwyciężał, to każdy inny wynik niż zwycięstwo Stali będzie niespodzianką. Drużyna Daniela Myśliwca, w której roi się od dawnych ligowców, by wspomnieć Patryka Małeckiego, Andreję Prokicia, Krzysztofa Danielewicza czy występującego niegdyś przy Cichej Pawła Oleksego, ma najwięcej punktów, najwięcej wygranych, najwięcej strzelonych goli, najmniej porażek.

U siebie zgarniała pełną pulę w 12 z 13 spotkań, ma na koncie 9 domowych triumfów z rzędu, a jedyne punkty straciła na początku września z Olimpią Elbląg (0:0) i bardzo pewnie wkracza na zaplecze ekstraklasy, gdzie nie było Stali od 1994 roku. Ten awans ma być jednak tylko przystankiem na drodze ku walce o wysokie cele w ekstraklasie, bo to przyświeca prezesowi Rafałowi Kaliszowi z firmy Fibrain i grupie miejscowych biznesmenów, którzy wzięli się kilka lat temu za odbudowę rzeszowskiej piłki nie tylko w wymiarze seniorskim, ale też szkoleniowym, tworząc prężną akademię.

Jak w 2004

„Niebiescy” nie mogą na to patrzeć, bo mają swoje cele i marzenia. Przed tygodniem zredukowali straty do Chojniczanki z 4 do 2 punktów. Jeśli weekend ułoży się dla nich dobrze, do świątecznych stołów mogą zasiąść nawet jako wicelider. Jeśli źle – jako ekipa spoza podium, a to możliwe, bo Motor naciska, tej wiosny wygrywa wszystko jak leci, nie tracąc przy tym bramek. Paradoksalnie, wiosną łatwiej ukłuć lidera, który ma już na koncie remisy w Suwałkach i – ostatnio – w Pruszkowie.

Można mieć deja vu z sezonu 2003/04. Wtedy Ruch i Stal też rywalizowały o zaplecze ekstraklasy – tyle że w barażach między II- a III-ligowcami. Sprawa rozstrzygnęła się w rewanżu w Chorzowie, wygranym przez gospodarzy 2:0. W pierwszym meczu padł remis 1:1, na który teraz raczej nikt by w obozie „Niebieskich” nie kręcił nosem.



Na zdjęciu: Jesienią Ruch zremisował ze Stalą 0:0. Wtedy trudno było przewidzieć, że rzeszowianie odjadą nie tylko „Niebieskim”, ale i całej II lidze, by móc mrozić szampany jeszcze przed Wielkanocą.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus