III liga – grupa III. Warto grać do końca

Musimy walczyć o jak najwyższą lokatę – podkreśla Krzysztof Hałgas, obrońca Polonii Bytom, której rezerwy Zagłębia Lubin odjechały już na dystans raczej nie do zniwelowania.


Jeszcze tydzień temu wyliczaliśmy, że w razie zwycięstwa w meczu na szczycie Polonia Bytom zredukuje straty względem Zagłębia II Lubin do 3 punktów i zapewni sobie obiecującą pozycję przed ostatnią prostą walki o awans. Zamiast zwycięstwa przyszła jednak porażka 0:2, w środę zaś uratowany rzutem na taśmę domowy remis (1:1) z Rekordem Bielsko-Biała, dlatego wobec równego kroku lidera deficyt niebiesko-czerwonych to już dziś 11 „oczek”, co de facto zamyka sprawę ich udziału w bitwie o II ligę.

– Po porażce w Lubinie morale siadło, ale na środowy mecz się pozbieraliśmy. Kto był na trybunach, ten chyba serducha nie może nam odmówić. Walczyliśmy, oraliśmy do końca, by zdobyć bramkę. To się udało. Zabrakło kilku minut, by dorzucić kolejną – przyznaje Krzysztof Hałgas, obrońca Polonii.

Dziś plasuje się ona nawet za podium III-ligowej tabeli, ustępując trzem dolnośląskim drużynom: prócz rezerw Zagłębia, to jeszcze rezerwy Miedzi Legnica oraz Ślęza Wrocław. Bytomianom nie pozostaje nic innego, jak mierzyć w 2. miejsce, do którego brakuje im 3 punktów.

Futbol nie takie historie widział, dlatego warto skończyć rozgrywki na jak najwyższej lokacie. Przecież poważnie zagrożony spadkiem z ekstraklasy jest pierwszy zespół Zagłębia, a chyba nikt nie jest sobie w stanie dać dzisiaj uciąć ręki, że jeśli tak by się stało, to w Lubinie musząc szukać oszczędności po rozstaniu z elitą zdecydowaliby się na utrzymywanie dwóch drużyn na szczeblu centralnym: w I i II lidze.

Dlatego z pewnością należy grać do końca, zresztą w Lubinie dojdzie w ten weekend do meczu lidera z wiceliderem, ktoś straci punkty i o tym pamiętają w obozie Polonii, która od września do kwietnia wykonała wielką pracę, by wdrapać się na szczyt tabeli. Ten atak nie powiódł się wskutek nie tyle porażki z Zagłębiem II, co domowych niepowodzeń z Wartą Gorzów i rezerwami Górnika.

– Na boisku Szombierek trzeba strzelić gola. Gdy nie trafiamy jako pierwsi, drużyny cofają się i naprawdę trudno nam grać kombinacyjnie, na jeden kontakt. Ta murawa naprawdę nie pomaga. To takie usprawiedliwianie się któryś raz z rzędu, ale taka jest prawda. Remis z Rekordem uznajemy jako stratę punktów. Fatalnie się ułożył, szybko straciliśmy gola, rywal się cofnął, mieliśmy mało klarownych okazji mimo przewagi w posiadaniu piłki. Jedziemy do Zielonej Góry i zrobimy wszystko, by walczyć o 3 punkty, o jak najwyższą lokatę – zapowiada Hałgas.

Na jeden z dłuższych w sezonie wyjazdów (360 km) bytomianie ruszyli już wczoraj. Sytuacja kadrowa nie jest idealna, bo za kartki pauzuje Michał Płonka, z powodu kontuzji nie zagrają Jacek Wuwer, Arkadiusz Maj i Daniel Iwanek, a pod znakiem zapytania stoją występy Dominika Koniecznego i Konrada Andrzejczaka, którego brak w dwóch ostatnich meczach był z pewnością dla niebiesko-czerwonej ofensywy odczuwalny.

Polonia zagra dziś z zespołem zagrożonym spadkiem. Lechia plasuje się tuż nad „kreską” z przewagą 3 punktów nad MKS-em Kluczbork, który w dwóch ostatnich występach zgarnął pełną pulę, a ma jeszcze w zanadrzu zaległy mecz w Bielsku-Białej. Nad zielonogórzanami w klasyfikacji z kolei widzimy…obrazek niecodzienny, wielką drakę. Aż 7 drużyn – od 8. Cariny Gubin począwszy, na 14. Odrze Wodzisław skończywszy – legitymuje się 31-punktowym dorobkiem. Jeśli Kluczbork nie spuści z tonu, to może zwiastować niezwykle ciekawą walkę o utrzymanie.


Fot. poloniabytom.com.pl/Krzysztof Kadis