III LIGA – GRUPA III. Wicelider w Goczałkowicach

Pierwotnie mecz ten miał odbyć się w 3. kolejce, ale musiał zostać przełożony z uwagi na udział gości w I rundzie Pucharu Polski.


Dziś w Goczałkowicach (16.30) zostaną nadrobione zaległości z 12 sierpnia. LKS czeka bardzo trudne zadanie, bo zmierzy się ze Ślęzą Wrocław, która w tym sezonie nie straciła jeszcze punktu, gromadząc w 5 występach 15 „oczek”, a po drodze wyrzucając jeszcze za pucharową burtę II-ligowe Wigry Suwałki. Jeśli dziś wrocławianie nie przegrają, zmienią MKS Kluczbork w fotelu lidera i to oni przystąpią do niedzielnego hitu z kluczborczanami ze szczytu tabeli.

Goczałkowiczanie też mają swój cel – o ile po awansie do III ligi na wyjazdach ogrywają wszystkich (3:0 w Żmigrodzie, 2:1 w Lubinie, 3:1 w Zielonej Górze), o tyle nadal czekają na historyczną domową zdobycz na poziomie makroregionalnym.

Ta sztuka nie udała się ani z Kluczborkiem (2:3), ani z Polonią Bytom (1:2), ani w minioną sobotę z Rekordem Bielsko-Biała (1:3), mimo że w każdym z tych trzech spotkań brygada Łukasza Piszczka jako pierwsza obejmowała prowadzenie!

– Dlaczego tak się dzieje? Mamy swoje przemyślenia, o których nie chcemy głośno mówić – przyznał jakiś czas temu Piszczek, który z pewnością chciałby, by część tych przemyśleń mogła dzisiejszego wieczoru przejść już do lamusa.

– Nie wiem, z czego bierze się ta dysproporcja w naszej postawie u siebie i na wyjeździe. Na wyjazdach nie popełniamy tylu błędów i dlatego wygrywamy. Może u siebie za bardzo chcemy… To już może denerwować, ale w zaległym meczu ze Ślęzą bardzo chcemy odnieść pierwsze domowe zwycięstwo – mówi Piotr Ćwielong, który w tym sezonie zdobył już 4 bramki, a z powodu zwolnienia chorobowego Damiana Barona pełni też formalnie obowiązki trenera drużyny z Goczałkowic.

Mecz ze Ślęzą tradycyjnie będzie można oglądać za darmo w internecie na portalu YouTube.


Fot. Tomasz Błaszczyk/PressFocus