Ikony PlusLigi. Pół tysiąca meczów

Mariusz Wlazły w ostatnich dniach zanotował 500. występ w PlusLidze. Wskoczył tym samym do elitarnego grona.


Historyczna chwila miała miejsce 8 grudnia 2022 roku w trójmiejskiej Ergo Arenie, gdzie Trefl Gdańsk podejmował Asseco Resovię. Spotkanie, jak wiele innych w tym sezonie, ale z drugiej strony wyjątkowe. Nieczęsto bowiem zdarza się, aby zawodnik mógł świętować półtysięczny występ w jednej lidze. A tak się właśnie stało w przypadku Mariusza Wlazłego. Wcześniej ten wyczyn udał się jedynie Michałowi Ruciakowi (555) i Pawłowi Woickiemu (544). Ci jednak kariery już zakończyli. Gdyby nie kontuzje, zapewne Mariusz Wlazły byłby w stanie stoczyć rywalizację o zwycięstwo w tym gronie, ale trzeba przyznać, że samo wskoczenie do „Klubu 500” to imponujący wyczyn jednej z ikon Polskiej Ligi Siatkówki.

– Na pewno to ładna, okrągła liczba – mówi Mariusz Wlazły, MVP mistrzostw świata 2014. – Fajnie, że moja osoba stała się częścią pewnego produktu. Bo PlusLiga jest właśnie produktem marketingowym. Zaczęła rosnąć w siłę po naszym sukcesie na mistrzostwach świata w 2006 roku w Japonii. Stworzyło się wokół niej bardzo fajne środowisko, miałem okazję obserwować to wszystko od początku – powiedział jubilat tuż przed swoim 500. występem w najwyższej klasie rozrywkowej w Polsce.

Pełen kontrastów

Urodzony 4 sierpnia 1983 roku w Wieluniu Wlazły początkowo trenował pływanie. W siatkówkę zaczął grać nieco później i od razu objawił się jego wielki talent. Występował w WKS-ie Wieluń i SPS-ie Zduńska Wola. W 2003 roku był podstawowym zawodnikiem reprezentacji juniorów, która sięgnęła po mistrzostwo świata. Tego samego roku podpisał kontrakt ze Skrą Bełchatów, w której pozostał przez siedemnaście sezonów! W kadrze seniorskiej zadebiutował 20 maja 2005 roku w wygranym 3:0 meczu ze Słowacją. Rok później osiągnął swój pierwszy kadrowy sukces, zdobywając wicemistrzostwo świata w Japonii. Przez następne lata grywał w kadrze, ale zmagał się także z kontuzjami.

Ostatni raz przed przerwą zagrał w reprezentacji podczas mistrzostw świata we Włoszech, które zakończyły się klęską naszej drużyny. Wlazły został uznany głównym winowajcą tej klęski i pokłócił się z działaczami PZPS, zarzucając im brak profesjonalizmu w organizacji pracy kadry. Po trzech latach negocjacji, mediacji i namawiania atakującego do powrotu w biało-czerwone barwy sukces osiągnął dopiero Stephane Antiga. Francuski szkoleniowiec, a wcześniej kolega z boiska, namówił Wlazłego do powrotu tylko na jeden sezon, którego ukoronowaniem były mistrzostwa świata odbywające się w Polsce w 2014 roku.

Przyćmił gwiazdy

Tamtego roku Wlazły zaprezentował się korzystnie już podczas majowych kwalifikacji do mistrzostw Europy oraz w niektórych spotkaniach Ligi Światowej. Wszyscy zadrżeli, gdy skręcił staw skokowy podczas Memoriału Huberta Wagnera, który poprzedzał mistrzostwa świata. Tymczasem popularny „Szampon” wrócił do gry i to w wielkim stylu. W każdym meczu biało-czerwonych dawał z siebie wszystko i bez litości punktował rywali w ataku i ostrzelał atomowymi zagrywkami. Apogeum formy Wlazły złapał w drugiej rundzie turnieju, kiedy to jego talent błysnął w trudnych spotkaniach z Włochami i Iranem. Jeszcze lepiej było podczas trzeciej fazy. To głównie dzięki jego postawie udało się wygrać ważny mecz z Brazylią, a następnie jeszcze ważniejszą potyczkę z Rosją.

Swój kunszt po raz kolejny pokazał w fazie finałowej, w której poprowadził biało-czerwonych do upragnionego złota. – Teraz mogę powiedzieć, że był to mój ostatni mecz w reprezentacji. Takie ustalenia miałem ze Stephanem i proszę o uszanowanie mojej decyzji – powiedział po ostatnim spotkaniu w „Spodku”, dodając, że teraz chce się skupić na siatkówce klubowej.

Niedzielna niespodzianka

A ta część kariery była dla Wlazłego równie bogata. Z bełchatowskim zespołem od 2005 roku niemal nie schodził z podium. Z PGE Skrą zdobył trzynaście medali mistrzostw Polski, w tym dziewięć z najcenniejszego kruszcu. Do tego doszło siedem Pucharów Polski, trzy medale Ligi Mistrzów i trzy krążki Klubowych Mistrzostw Świata. Pięciokrotnie został wybierany najlepszym siatkarzem sezonu PlusLigi. Zjednał sobie rzeszę fanów i był symbolem sukcesu polskiej siatkówki.

Wydawało się, że ten moment nie nastąpi nigdy. Mariusz Wlazły od zawsze kojarzony jest z PGE Skrą Bełchatów. Chyba nie ma drugiego takiego zawodnika w Polsce, który spędziłby w jednym klubie aż 17 lat. Było niemal pewne, że popularny „Szampon” zakończy swoją karierę w drużynie z województwa łódzkiego. Wszystko zmieniło się jednak w niedzielę 22 marca 2020, gdy Wlazły na antenie programu „7 strefa” wydał zaskakujące oświadczenie.

– To już jest pewne, że to był mój ostatni sezon w PGE Skrze Bełchatów. Szkoda, że w takich warunkach i okolicznościach, ale nic na to nie poradzimy. Sytuacja związana z koronawirusem jest trudna dla nas wszystkich – powiedział na antenie Mariusz Wlazły, który później bezpośrednio zwrócił się do kibiców bełchatowskiego klubu. – Spędziłem tu 17 sezonów, obdarzyliście mnie dużym zaufaniem i ogromnym wsparciem, za co wam dziękuję. Nie mówię wam do widzenia, ale do zobaczenia – powiedział 36-latek, który dał jednoznacznie do zrozumienia, że nie wiesza jeszcze butów na kołku.

Przenosiny do Trójmiasta

Szybko wyjaśniło się, że Mariusz Wlazły postanowił skorzystać z ofert, jaką przygotował dla niego Trefl Gdańsk. Szybko stał się ulubieńcem gdańskiej publiczności i choć tak wielkich sukcesów jak w Bełchatowie nie osiągnął, to nadal był i jest filarem drużyny. Jeśli nawet nie pod względem sportowym, to mentalnym. W Gdańsku czuje się świetnie. Oprócz gry w Treflu podjął również studia psychologiczne.

Jak długo ma zamiar jeszcze grać i jakie ma plany po zakończeniu kariery? Tego na razie on sam nie chce zdradzać. Rąbka tajemnicy odkrył Dariusz Gadomski, prezes gdańskiego klubu. – Mamy plan, żeby po karierze był wciąż blisko Trefla, ale nie powiem, w jakiej roli – tajemniczo zapowiedział prezes. I bardzo dobrze, bo trudno wyobrazić sobie, by taka postać po tylu latach, ponad 500 występach w PlusLidze, nagle z niej zniknęła.

Michał Kalinowski


Mariusz WLAZŁY

Data ur.: 4.08.1983. Wzrost/waga: 194/80.

Sukcesy reprezentacyjne: mistrzostwo świata (2014), wicemistrzostwo świata (2006), mistrzostwo świata juniorów (2003).

Sukcesy klubowe: mistrzostwo Polski (2005, 2006, 2007, 2008, 2009, 2010, 2011, 2014, 2018), wicemistrzostwo (2012, 2017), brąz mistrzostw Polski (2015, 2016), Puchar Polski (2005, 2006, 2007, 2009, 2011, 2012, 2016), Superpuchar Polski (2012, 2014, 2017, 2018), srebro Ligi Mistrzów (2012), brąz LM (2008, 2010), klubowe wicemistrzostwo świata (2009, 2010), brąz KMŚ (2012).


Na zdjęciu: Mariusz Wlazły w Lidze Mistrzów zdobył ze PGE Skrą Bełchatów srebro, zaś reprezentacją został mistrzem świata.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus