Ile i za co? I tylko Roberta żal…

Koszmary w defensywie powróciły. Nie pomogły nawet dwa gola najlepszego piłkarza na świecie.


Wojciech Szczęsny – 4

Czy mógł zrobić coś więcej w 2 minucie, czyli w momencie, w którym Szwedzi objęli prowadzenie? Raczej nie, choć i tak bliski był obronienia strzału Forsberga. Przy drugiej bramce dla Szwecji nie miał szans. Forsberg uderzył idealnie, tuż przy słupku i nawet najlepszy golkiper na świecie tego strzału by nie wyciągnął. Trzecia bramka dla „Trzech koron”? Chyba zbyt wcześnie położył się na murawie i ułatwił zadanie Claessonowi. Na pewno sam oczekiwał po tym turnieju więcej. Ostatecznie zakończył go z sześcioma wpuszczonymi golami w trzech meczach. To zdecydowanie zbyt wiele.

Bartosz Bereszyński – 5

Gdyby nie jego interwencja w 14 minucie, kiedy to przeciął piłkę adresowaną do Isaka, który znajdował się sam przed Szczęsnym, to przegrywalibyśmy 0:2. Zareagował w tej sytuacji doskonale, a przez resztę spotkania szarpał, walczył i dawał z siebie wszystko. Gdyby nie fatalny wynik, to napisalibyśmy, że rozegrał swój najlepszy mecz w reprezentacji Polski. Tak jednak sprawy postawić nie możemy, bo w końcu był członkiem defensywy, która pozwoliła wbić sobie aż trzy gole.

Kamil Glik – 4

Miał szansę na to, by zatrzymać pierwszą bramkową akcję Szwedów. Mógł zrobić zdecydowanie więcej i wyekspediować piłkę. Tymczasem ta odbiła się od powstrzymywanego przez niego rywala, a następnie trafiła do Forsberga, który świetnie rozpoczął to spotkanie dla Szwedów. Nie miał łatwego zadania, bo kilka razy musiał się ścigać z szybkim Isakiem. I dawał radę, choć przy drugim golu dla Szwedów wydaje się, że mógł zrobić nieco więcej. Gdyby był bliżej Forsberga, to ten nie oddałby strzału z taką swobodą.

Jan Bednarek – 5

Zagrał przeciwko Szwedom na własną odpowiedzialność. Ale nie odpowiadał za to, że tak szybko straciliśmy gola. Próbował zablokować strzał rywala i zabrakło mu kilku centymetrów. Trudno jest go winić za to, że w doliczonym czasie gry dał się w tak łatwy sposób ograć rywalowi. Wiadomo, że postawiliśmy wówczas wszystko na jedną kartę, a i zmęczenie było już na ekstremalnym poziomie.

Kamil Jóźwiak (61 min) – 2

Był najbardziej zaskoczonym spośród wszystkich zaskoczonych. To, jak zachował się przy golu, po którym rywal objął prowadzenie, zakrawało na kryminał. Gdyby istniały piłkarskie sądy, to – bez kwestii – otrzymałby wyrok bez zawieszenia. Najmniej pięć lat w zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze. Później starał się naprawić własny błąd i kilka razy starał się napędzić akcję ofensywne naszego zespołu. Sęk jednak w tym, że był za często nieporadny, a po godzinie gry Paulo Sousa stracił do niego cierpliwość.

Mateusz Klich (73 min) – 4

Próbował, szukał gry, starał się – w defensywie – jak najbardziej uprzykrzyć życie rywalowi. Choć taki wybór będzie zupełnie nieoczywisty, to przed przerwą był jednym z najlepszych naszych na boisku w Sankt Petersburgu. Ale w drugiej odsłonie, kiedy atakowaliśmy i staraliśmy się grać głównie do przodu, było go zdecydowanie za mało. Wiemy, że ma swoje atuty. Potrafi oddać niezły strzał, albo też udanie zaadresować piłkę. W środę tego nie pokazał.

Grzegorz Krychowiak (78 min) – 4

Wskoczył do składu w miejsce kontuzjowanego Jakuba Modera i od pierwszych minut widać było, że zapomniał o tym, co wydarzyło się w meczu przeciwko Słowacji. Tym razem zdecydowanie bardziej odpowiedzialnie atakował rywali. Ale też bardzo nieporadnie zbierał się do oddania strzału z dystansu. Szwedzi łatwo to uderzenie zablokowali, a następnie ruszyli z kontrą, którą zamienili na drugiego gola. Gdyby nie ta sytuacja, to kto wie, jak zakończyłoby się to spotkanie.

Tymoteusz Puchacz (46 min) – 2

Z Hiszpanią próbował się kiwać nawet z trzema rywalami. Był buńczuczny i sprawiał wrażenie, że nikogo się nie boi. W pierwszej połowie dzisiejszego spotkania nie było tego widać. Bardzo trudno było się mu przedrzeć przez szwedzkie zasieki. Na drugą połowę już nie wyszedł. Nie mamy wiedzy, czy zmiana, na którą zdecydował się Paulo Sousa, była wymuszona kontuzją.

Piotr Zieliński – 6

To miał być jego mecz i pokazał, że potrafi być bardzo niebezpieczny. Poza dwoma wyjątkami bardzo dobrze dostarczał piłkę z rzutu rożnego. W końcówce pierwszej połowy oddał również znakomity strzał, ale Olsen wyciągnął piłkę spod poprzeczki. Na początku drugiej odsłony było podobnie. Znów mierzył pod poprzeczkę i kolejny raz jego próbę wybronił szwedzki bramkarz. Grał dobrze, często uruchamiał nasze akcje ofensywne. Zabrakło jedynie pieczęci w postaci w postaci korzystnego dla naszej drużyny wyniku. Kapitalnym podaniem uruchomił Lewandowskiego, który strzelił następnie na 1:0.

Karol Świderski – 3

Jednego odebrać mu nie można. Bardzo się starał, ale w rywalizacji z rosłymi i niezwykle doświadczonymi Szwedami miał bardzo ciężko. Ale jeżeli tak jest, to należy zmienić coś w grze. Tymczasem „Świder” brnął cały czas w tym samym, zgubnym dla siebie kierunku i dlatego ocena jego gry musi być surowa.

Robert Lewandowski – 8

Gdybyśmy tego nie widzieli, to nie uwierzylibyśmy w żadną opowieść. Niebywałe było bowiem to, co wydarzyło się w 18 minucie. O ile pierwszy strzał głową w poprzeczkę można potraktować, jako element gry, o tyle drugi już nie. Jak można bowiem – z dwóch metrów – trafić w poprzeczkę drugi raz w tej samej akcji? W drugiej połowie nie tyle, że się zrehabilitował. Strzelił przepiękną bramkę, potem dołożył drugą, widać było jego niebywały kunszt i umiejętności. Z punktu widzenia postronnego kibica szkoda, że taki gracz więcej na Euro 2020 nie wystąpi.

Przemysław Frankowski (45 min) – 3

Zaliczył asystę przy drugim golu Lewandowskiego. Było to jedyne z kilku jego dośrodkowań, które znalazło adresata. Resztę zagrać z lewego skrzydła trzeba raczej przemilczeć.

Jakub Świerczok (29 min) – 2

Gdyby nie pospieszył się o pół kroku, to szybciej doprowadzilibyśmy do wyrównania. Do siatki trafił, ale od razu było widać – co potwierdził VAR – że jest na spalonym. Ofsajd wydawał się – na pierwszy rzut oka – wyraźny. Okazało się jednak, że wcale tak nie było.


Kacper Kozłowski (17 min) – niesklas.

Przemysław Płacheta (12 min) – niesklas.


Na zdjęciu: Niesamowity piłkarz, Robert Lewandowski, dwiema bramkami pożegnał się z Euro 2020.

Fot. Rafal Rusek / PressFocus