Ile i za co? Lider jest tylko jeden

Robert Lewandowski, na co dzień, mierzy się ze zdecydowanie trudniejszymi rywalami. Ale potrafi strzelać również Andorze.


Wojciech SZCZĘSNY – 6
Nie możemy rozsądnie ocenić naszego bramkarza za ten występ. Nie miał, przez 90 minut, ani jednej okazji do tego, by się zmęczyć.

Kamil PIĄTKOWSKI – 6
Nie wiemy, czy łatwiejszy debiut w tym roku, jeżeli chodzi o reprezentację Polski, będzie. Wydaje się, że nie. Młody piłkarz Rakowa nie miał czego zepsuć. Na plus, z całą pewnością, wychodziła mu współpraca z Kamilem Glikiem. Ważne było to, że słuchał starszego i bardziej doświadczonego kolegi. Mógł strzelić gola, ale przecież nie jest od tego.

Kamil GLIK – 6
Bez dwóch zdań taki rywal krzywdy mu nie zrobi, skoro od kilku lat gra na bardzo wysokim poziomie. Bardzo spokojny w tym, co robił. Nerwy, których praktycznie nie było, trzymał na wodzy. Próbował nawet coś uskutecznić w polu karnym rywala. Bez efektów.

Bartosz BERESZYŃSKI (60 min) – 5
Zupełnie niewidoczny do przerwy. Można było odnieść wrażenie, że nie ma go na boisku. Pierwsze zagranie w drugiej połowie, czyli próba dośrodkowania, trafia zupełnie do nikogo. Próbował zagrać piłkę tam, gdzie nie było żadnego z partnerów. To był kolejny dziwny występ tego zawodnika.

Kamil JÓŹWIAK – 6
Zdecydowanie lepiej prezentował się w Budapeszcie, kiedy wszedł na boisko i odpowiadał za wszystkie strzelone przez naszą drużynę bramki. Wczoraj, w pierwszej połowie, brakowało mu tej dynamiki, którą pokazał z Węgrami. Ale wyczuł moment i idealnie zagrał do Roberta Lewandowskiego, zaliczając asystę. Mógł zrobić zdecydowanie więcej. Bywały sytuacje, że miał przed sobą masę przestrzeni i niezbyt często z tego korzystał.

Grzegorz KRYCHOWIAK – 7
Bardzo dobry w reprezentacji. Jest niczym skała w środku pola. Nie popełnia błędów, które zdarzały mu się w zeszłym roku. A na dodatek potrafi rozegrać piłkę. Jest zdecydowanie najlepszym spośród naszych środkowych pomocników. Zespół pokroju Andory był przez Krychowiaka zupełnie rozpracowany. Takiego Grzegorza, albo jeszcze lepszego, chcemy oglądać zawsze. Wczoraj znów był tym zawodnikiem, do którego czuliśmy zaufanie.

Piotr ZIELIŃSKI (73 min) – 4
Za taki mecz nie będziemy go krytykować. Na tle rywala, który miał problem z tym, by wymienić trzy celne podania, prezentował się imponująco. Technikę ma bajeczną. Tylko co z tego? Żal to znowu mówić, ale nawet na tle takiego rywala nie potrafił przejąć kontroli nad środkiem pola. Co powinien uczynić obligatoryjnie.

Maciej RYBUS (60 min) – 6
Gdy nie szło postanowił zagrać udanie z rzutu wolnego. Zacentrował tak, ja trzeba. Może niezbyt dokładnie, ale wprost na nogę Roberta Lewandowskiego, który skończył to podanie trafieniem do siatki.

Krzysztof PIĄTEK – 5
Zazwyczaj kończy swoje sytuacje bez pudła. Tym razem miał z tym duże problemy. W pierwszej połowie powinien wpisać się na listę strzelców minimum dwa razy. Owszem, nie były to bardzo klarowne sytuacje, ale powinien je kończyć dużo lepiej.

Robert LEWANDOWSKI (63 min) – 8
Jest absolutnym fenomenem. Kiedy nie potrafiliśmy strzelić gola wystarczyło, że Rybus dograł piłkę w jego zasięg. A on – po prostu – kopnął w kierunku bramki. A na dodatek dopisało mu szczęście. Drugiego gola zdobył po nie najlepszym przyjęciu. To jest właśnie jego maestria. Nie był idealny, ale nawet w takim meczu potrafił zrobić to, co do niego należało. 66 bramek w drużynie narodowej brzmi dumnie. Umówmy się, że lepszego nie było i – przynajmniej na razie – nie będzie. To człowiek, który wyznacza trendy. Pokazuje i objaśnia, jak trzeba zrobić coś najlepiej, jak tylko się da. Prosta sprawa – gdy Lewandowski zszedł z boiska – nie za bardzo wiedzieliśmy, co zrobić z piłką.

Arkadiusz MILIK (60 min) – 4
Bardzo niedbale oddał strzał głową po dośrodkowaniu z bocznej strefy boiska. Gdyby był nieco aktywniejszy w ataku, to mógłby – już do przerwy – strzelić kilka bramek. Wiemy, że potrafi grać w piłkę, ale w pierwszej połowie był wręcz irytujący. Po przerwie nie było lepiej. Zarówno w spotkaniu z Węgrami, jak i wczoraj, nie pokazał niczego, co spowodowałoby, byśmy mu na nowo zaufali.

Paweł DAWIDOWICZ (30 min) – 1
W żaden sposób nie jesteśmy w stanie go ocenić. Nie zrobił nic, co utkwiłoby w naszej pamięci.

Kamil GROSICKI (30 min) – 3
Ani raz nie uruchomił swojego turbo. Wszedł na plac gry tylko po to, by zaliczyć kolejny występ w reprezentacji. Tak się wydawało do końcówki spotkania. Aż wreszcie zagrał do Świderskiego i zaliczył asystę.

Przemysław PŁACHETA (30 min) – 1
Zmiana, która zupełnie nic nie wniosła. Raptem dwa razy wystartował do piłki w swoim stylu, ale to byłoby na tyle.

Karol ŚWIDERSKI (27 min) – 3
Zmienił najlepszego piłkarza na świecie i w ten sposób zadebiutował w drużynie narodowej. Z całą pewnością ten moment zapamięta na długo. A najważniejsze było to, że strzelił gola w debiucie!

Kacper KOZŁOWSKI (17 min) – niesklas.
Drugi najmłodszy w historii reprezentant Polski. Zazwyczaj nie komentujemy tak krótkich występów, ale obok tak ważnego wydarzenia nie można przejść obojętnie.


Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus