Ile i za co? W salonie samobójców

Selekcjoner Adam Nawałka nie zrobił nic, by pomóc drużynie, która cierpiała od pierwszej do ostatniej minuty. Tak zwana dyspozycja dnia u większości graczy kształtowała się na pułapie iście katastrofalnym.

Wojciech SZCZĘSNY (90 minut) – 4

Zawiódł tylko w jednej jedynej akcji, ale trzeba mieć świadomość, że ten jeden błąd za niespełna 10 dni może zmusić jego i kolegów do spakowania walizek. Tuż przed stratą drugiego gola wyszedł z bramki z dramatyczną misją ratunkową. Wiedział, że za wszelką cenę musi zdobyć jeden z dwóch rekwizytów – piłkę albo skalp M’Baye Nianga. Został jednak z niczym, a po chwili wyciągnął futbolówkę z bramki.

Łukasz PISZCZEK (83 minuty) – 3

Jeden z najsłabszych epizodów w drużynie narodowej. Tym razem był tylko cieniem zawodnika, który od pewnego momentu uchodzi za hegemona na pozycji prawego obrońcy. Wczoraj długimi fragmentami nieprzytomny. Wolny, niedokładny, nieporadny. To od jego straty zaczęła się akcja, która zakończyła się pierwszym golem dla Senegalczyków. Nie dał drużynie nic, co mogłoby go chociaż częściowo zrehabilitować. Tego dnia był po prostu futbolowym mikrusem.

Thiago CIONEK (90 minut) – 5

Mimo że zdołał już na dobre przywyknąć do roli dublera, nie przestraszył się odpowiedzialności na pierwszej linii frontu. Zaliczył kilka nerwowych interwencji i nie zawsze dominował w pojedynkach powietrznych. Ani na moment nie stracił jednak koncentracji. Jeśli można wskazać 2-3 graczy, którzy w Moskwie nie dopuścili się sabotażu, on byłby jednym z nich. Za stratę pierwszego gola winy nie ponosi. Nie miał żadnych szans na zejście z linii strzału.

Michał PAZDAN (90 minut) – 6

Nie był tym „kasownikiem”, którego pamiętamy z finałów Euro 2016. Ze swoich obowiązków wywiązał sie jednak solidnie. Potknięć nie uniknął, ale na tle pogrążonych w przerażającym letargu partnerów wyglądał tak, jakby rozumiał rangę turnieju. Kilka jego interwencji zapobiegło blamażowi, bo wcale nie musiało się skończyć 1:2.

Maciej RYBUS (90 minuty) – 4

Zwykle był niedoskonały z tyłu, ale za to udanie ścigał się z wiatrem na połowie przeciwnika. Tym razem w defensywie konsekwentnie daleki od ideału, za to w ataku niemal kompletnie bezproduktywny. Jedno udane dośrodkowanie, po którym uderzenie wolejem sparodiował Piszczek, to zdecydowanie za mało na tym szczeblu rywalizacji. Nie jest typem zawodnika, który porwie zespół w najtrudniejszym momencie. A skoro tak, to nie miał wielkiego wyboru – ugrzązł w marazmie jak reszta…

Jakub BŁASZCZYKOWSKI (45 minut) – 4

Setny mecz w kadrze do zapomnienia. Inaczej niż Rybus jest typem wojownika, który wiele razy w pojedynkę potrafił zmienić obraz gry. Drużyna mogła grać słabo, on trzymał poziom. Ale nie wczoraj. Utonął gdzieś w prawym korytarzu boiska. Potem przegrał z urazem i był już tylko widzem moskiewskiej tragifarsy…

Grzegorz KRYCHOWIAK (90 minut) – 3

Dzięki zdobytej bramce prawdopodobnie przespał w nocy przynajmniej 3-4 godziny. Honorowe trafienie automatycznie podnosi mu notę, ale nie może zaciemnić katastrofalnego występu. „Krycha” miał swój udział przy obu straconych golach. Najpierw zabrakło go tuż przed polem karnym – dokładnie w tym rejonie, z którego padł swobodny strzał, skutkujący rezultatem 0:1. A później była boiskowa zbrodnia, czyli zagranie szalonym lobem do Nianga. Reszta spotkania w wykonaniu Krychowiaka w zasadzie nie ma wielkiego znaczenia. Choć nietrudno było zauważyć, że z generała środa pola zostało bardzo niewiele. Mgliste wspomnienie co najwyżej…

Piotr ZIELIŃSKI (90 minut) – 5

Zagrał lepiej niż w wielu potyczkach bez stawki. Lepiej – znaczy bardziej odpowiedzialnie. Nie stłamsił go kaliber spotkania. Nie notował wielu strat, z rzadka pozwalał sobie na niecelne zagrania i przejawy nonszalancji. Często cofał się głęboko i próbował konstruować atak pozycyjny od zalążka. Tyle tylko, że na mundialu to bardzo niewiele. Celne strzały? Podania otwierające drogę do bramki? Statystyki do cna jałowe.

Kamil GROSICKI (90 minut) – 5

Nota podniesiona za asystę. Przez półtorej godziny wyglądał jak ktoś, kto przed meczem uczył się na pamięć instrukcji obsług świetnie działającego mechanizmu, ale nie dobrnął do rozdziału o trybie „Turbo”. Wiedział, że jest jednym z tych nielicznych, którzy udaną próbą dryblingu mogą odwrócić losy spotkania. Nie zaryzykował. Niemoc, obawa, klasa rywala? Nie ma to większego znaczenia. Przesłanki do rozgrzeszenia tym razem nie istnieją.

Arkadiusz MILIK (73 minuty) – 2

Selekcjoner źle odczytał jego bieżącą dyspozycję psychofizyczną i posyłając go do boju od pierwszej minuty, zwyczajnie zrobił mu krzywdę. Milik nie był wczoraj ani pomocnikiem, ani napastnikiem. Widniał w protokole jako uczestnik gry. Bez strzału, bez dryblingu, bez pomysłu na siebie. Do tego kompletny brak zrozumienia z partnerami. Było nam wszystkim przykro.

Robert LEWANDOWSKI (90 minut) – 4

Jedna szarża zakończona faulem rywala i precyzyjnie wykonany rzut wolny. Cały dorobek piłkarza, który domaga się obecności w wąskim gronie najlepszych piłkarzy świata i wierzy, że jego miejsce jest w Realu Madryt. Póki co, jest królem gier kwalifikacyjnych. Na wielkim turnieju nie zagrał jeszcze meczu, po którym ktokolwiek zechciałby się nisko pokłonić Dwie szanse jeszcze przed nim. Być może ostatnie.

Jan BEDNAREK (45 minut) – 2

Tak niską wystawiamy z żalem, bo nie licząc bramkowej akcji Senegalu spisywał się więcej niż poprawnie. Ale jego zachowanie w krytycznej sytuacji musi rzutować na generalną ocenę z całą mocą. To była jego piłka. Miał zrobić wszystko, by unicestwić szarżującego rywala, a w zasadzie zaprosił go na listę strzelców. To może być najkosztowniejszy błąd w jego krótkiej przygodzie z piłką…

Dawid KOWNACKI (17 minut) – niesklas.

Bartosz BERESZYŃSKI (7 minut) – niesklas.