Imaz musiał „przepraszać”

Po 132 dniach przerwy spowodowanej złamanym palcem u nogi powrócił do wyjściowego składu „Białej gwiazdy” Jakub Błaszczykowski, który w dwóch poprzednich meczach wchodził na boisko z ławki. Obecność tego zawodnika na placu gry od początku wyraźnie zmobilizowała cały krakowski zespół. Wisła, od pierwszych minut, zdecydowanie częściej utrzymywała się przy piłce i starała się rozmontować ofensywę Jagiellonii. Poczynając sobie wręcz zbyt odważnie.

Goście otrząsnęli się ok. 25. minuty spotkania i wreszcie zaczęli zagrażać bramce gości. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kapitalnie popracował Martin Pospiszil, który zabrał piłkę Davidowi Niepsujowi. Następnie Marko Poletanović, z pierwszej piłki, podał do niepilnowanego w polu karnym Jesusa Imaza, który w takich sytuacjach nie przebacza i pewnym strzałem dał prowadzenie Jagiellonii. Po wszystkim hiszpański napastnik uniósł ręce w kierunku sektora zajmowanego przez kibiców Wisły i pokazał, że nie będzie demonstrował radości. Nic w tym dziwnego. Poprzednio zawodnik ten bronił barw krakowskiego zespołu.

Minęło niespełna pięć minut, a Imaz po raz drugi „przepraszał” sympatyków „Białej gwiazdy”. Tym razem na lewym skrzydle urwał się Martin Kosztal, który idealnie zagrał za linię biernej obrony Wisły. Podał piłkę tam, gdzie wbiegał kolega z zespołu, który nie miał najmniejszego problemu ze skierowaniem piłki do siatki z najbliższej odległości.

Paweł Brożek, pod koniec pierwszej połowy, zdobył kontaktowego gola, chociaż nie obyło się bez VAR-u, bo nieco wcześniej w tej akcji Niepsuj zagrał piłkę ręką. Ostatecznie jednak Tomasz Kwiatkowski uznał, że to był przypadek, który nie miał wpływu na rozwój sytuacji i bramkę uznał. Ku ogromnemu niezadowoleniu większości trybun. Bramka dla gości zapowiadała emocje po przerwie. W drugą połowę, podobnie, jak w pierwszą, lepiej weszła Wisła. Znów jednak, pomimo znacznej przewagi w posiadaniu piłki, brakowało gościom konkretów pod bramkę rywala.

Tymczasem Jagiellonia zrobiła to samo, co przed przerwą. Tym razem, po najładniejszej akcji meczu, która składała się z kilku zagrań z pierwszej piłki, Jesus Imaz zebrał piłkę przed bramką Wisły, trafił do siatki z najbliższej odległości i skompletował hat tricka. Gol ten, w znacznej mierze, odebrał przyjezdnym ochotę do gry, choć w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry gospodarze nieco się zagapili. Aleksander Buksa przejął piłkę w polu karnym i kapitalnym uderzeniem pod poprzeczkę spowodował, że zrobiło się nerwowo. Jagiellonii udało się jednak dowieźć zwycięstwo do końca.

 

Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 3:2 (2:1)

1:0 – Imaz, 33 min (asysta Poletanović), 1:1 – Imaz, 38 min (asysta Kosztal), 2:1 – Brożek, 44 min (asysta Saviczević), 3:1 – Imaz, 66 min (bez asysty), 3:2 – Buksa, 90 min (asysta Buksa)

JAGIELLONIA: Węglarz – Wójcicki, Runje, Arsenić, Guilherme – Pospiszil, Romanczuk – Bida, Poletanović (72. Kwiecień), Kosztal (65. Camara) – Imaz (81. Klimala). Trener Ireneusz MAMROT. Rezerwowi: Sandomierski, Kadlec, Mitrović, Savković, Bodvarsson, Nawrocki.

WISŁA: Buchalik – Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok – Saviczević (68. Drzazga), Jean Carlos – Błaszczykowski, Wojtkowski (77. Buksa), Boguski (57. Chuca) – Brożek. Trener Maciej STOLARCZYK. Rezerwowi: Lis, Mak, Grabowski, Wasilewski, Szot, Burliga.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 12251. Żółte kartki: Pospiszil (35. faul), Romanczuk (41. faul), Wójcicki (63. faul) – Janicki (26. faul), Niepsuj (57. faul), Sadlok (60. faul), Klemenz (87. faul).
Piłkarz meczu – Jesus IMAZ.

 

Na zdjęciu: Jesus Imaz (z prawej) mocno dał się wczoraj we znaki swojemu byłemu pracodawcy. 

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ