Indywidualnie było dobrze

Niedawno doznał pan urazu skokowego. Wystąpi pan w zbliżających się meczach eliminacyjnych mistrzostw świata z Litwą (28 czerwca) i Kosowem (1 lipca)?
Adam WACZYŃSKI: Kończę rehabilitację w klubie. Na szczęście skręcenie było niewielkie, kostka jest lekko podrażniona. Z dnia na dzień widać poprawę. Przez tydzień wolnego w Polsce będę wykonywał zalecenia trenerów i lekarzy, a potem na zgrupowaniu reprezentacji na pewno stan nogi się jeszcze poprawi. Cały czas ćwiczę zresztą indywidualnie w Maladze. Mój występ jest niezagrożony.
Powoli zaczynam myśleć o reprezentacji. Za kilka dni będę już w Polsce i przestawię się na inny tryb. Będę odpoczywał, przede wszystkim mentalnie, bo fizycznie zamierzam pracować nad podtrzymaniem formy w indywidualnych treningach. To będzie komfort, bo sam ustalę godziny zajęć.

W pierwszym spotkaniu na Litwie przegraliście z mocno osłabionymi gospodarzami aż 55:75. Teraz mają zagrać wszyscy najlepsi z Jonasem Valanciunase z Toronto Raptors na czele. Nie obawiacie się starcia z nimi?
Adam WACZYŃSKI: Nie. Zobaczymy w jakiej formie przyjedzie Valanciunas, bo przecież sezon skończył pod koniec kwietnia. Czasami można bardziej zaszkodzić drużynie niż pomóc. Nieważne są nazwiska, ale forma.

Pańska drużyna Unicaja Malaga w walce o mistrzostwo Hiszpanii odpadła już w ćwierćfinale z Kirolbet Baskonią Vitoria, nie udało się też zawojować Euroligi. Rozczarowanie było duże?
Adam WACZYŃSKI:  Jest lekki niedosyt oceniając Euroligę i ligę. Mieliśmy skład na powalczenie o ósemkę w Eurolidze i czwórkę w ACB. Zaważyło kilka głupich porażek w ostatnich sekundach małą liczbą punktów. To nauka na przyszłość, że każdy mecz ma znaczenie.

Ale z indywidualnych osiągnięć może być pan chyba zadowolony. W lidze hiszpańskiej zdobywa pan średnio w meczu 8,4 pkt i miał 2 zbiórki. Z kolei w Eurolidze był pan piątym graczem pod względem skuteczności zza linii 6,75 m (51 celnych ze 103 rzutów – 49,51 proc.).
Adam WACZYŃSKI:  Indywidualnie zrobiłem duży postęp w trudnym sezonie z dużą liczbą meczów, w którym nie było czasu na odpoczynek. Było od kogo się uczyć. Moja rola była w tym sezonie większa. Grałem wiele meczów w końcówkach, trener we mnie wierzył i chciał bym decydował o wyniku spotkań. Cieszę się, że zrobiłem krok do przodu w silnym zespole.

Zostanie pan na kolejny w Unicaja?
Adam WACZYŃSKI:  Mam taką opcję i skłaniam się do pozostania, ale sprawa jest otwarta. Powinna się wyjaśnić do końca miesiąca. Nie zamykam sobie żadnych opcji, a agent szuka innych możliwości. Malaga nie zagra w Eurolidze, tylko w Pucharze Europy, to też zmienia sytuację klubu i moją. Wszystko rozwija się dynamicznie. Miałem solidny sezon w Eurolidze i na tym mogę budować karierę przez najbliższe lata. Chcę wykorzystać swoje pięć minut. Najlepiej byłoby zostać w Hiszpanii ze względów nie tylko sportowych, ale i rodzinnych. Nasze życie jest jednak brutalne, czasami musimy grać tam, gdzie nas chcą, a nie tam gdzie chcielibyśmy.

A jak panu idzie nauka języka hiszpańskiego?
Adam WACZYŃSKI:  Nie mówię biegle, ale staram się nadrabiać braki przy każdej okazji. Zawsze rozmawiam z miejscowymi dziennikarzami po hiszpańsku. Tym próbuję pokazywać mój szacunek do kultury hiszpańskiej. Dzieci mówią lepiej, żona też, bo studiowała ten język. Muszę się trochę podciągnąć, by im dorównać.