Inny czy taki sam?

– Zmiany będą, może nie rewolucyjne, ale znaczące – przyznał pod koniec maja na antenie TVP Katowice ówczesny dyrektor sportowy Jacek Bednarz. Po ośmiu dniach… nie był już dyrektorem Piasta, ale znaczących zmian w kadrze nadal można było się spodziewać. Na kilka dni przed inauguracją nowego sezonu trzeba przyznać, że korekt w drużynie aż tak wielu nie było. Czy zatem w nowym sezonie możemy się spodziewać takiego samego Piasta, jak ostatnio?

Sporo podpisów

Zmiany „wisiały w powietrzu”, bo aż kilkunastu zawodnikom Piasta wygasała kontrakty tego lata i kończyły się wypożyczenia. Części piłkarzy jednak została. W tym gronie są m.in. Marcin Pietrowski, Mikkel Kikreskov, Mateusz Mak czy Urosz Korun. Działacze gliwiczan zdecydowali się na wykupienie z Legii filaru defensywy, czyli Jakuba Czerwińskiego oraz przedłużenie wypożyczenia ze stolicy Tomasza Jodłowca. Analizując ruchy kadrowe gliwiczan jasno widać, że nie zdecydowano się na „przemeblowanie” obrony. Tutaj nic się nie zmieniło, oprócz tego, że brakuje lewonożnego zmiennika dla Kirkeskova, a gliwiczanie wciąż rozglądają się za alternatywą dla Martina Konczkowskiego. W defensywie postawiono więc na solidność i zgranie.

Mniej kreatywności?

Mieszane uczucia może budzić linia pomocy, która ma być sercem i mózgiem ofensywnych poczynań drużyny z Okrzei. Latem z drużyny odeszło dwóch chyba najlepiej wyszkolonych technicznie piłkarzy – Sasza Żivec i Martin Bukata. Obaj potrafili wygrywać pojedynki i oddawać precyzyjne strzały z dystansu. Jeden grywał częściej na skrzydle, drugi w środku. Czy w nowym sezonie gliwiczanie będą mieli ich zastępców. Jeżeli w zdrowiu i w formie będzie Mateusz Mak, to o jednego skrzydłowego nie trzeba się będzie martwić. Poza tym jest Joel Valencia i Gerard Badia. Kluczową kwestią jest czy będą oni w stanie nawiązać do swoich najlepszym meczów w ekstraklasie? Jeżeli chodzi o środek pola, to brakuje typowego rozgrywającego. Tom Hateley to typowy defensywny pomocnik. Nieco większe ofensywne inklinacje przejawiali i przejawiać mogą Patryk Dziczek i Tomasz Jodłowiec. Ten drugi na pierwszy rzut oka wydaje się nie nadawać do roli ofensywnego pomocnika, ale wiosną w wielu meczach pokazał, że potrafi obsłużyć kolegów pod bramką rywali, stąd 5 asyst na jego koncie. Jeżeli jednak trener Waldemar Fornalik zdecyduje się grać klasycznym dla siebie systemem 1-4-2-3-1, to za plecami wysuniętego napastnika może grać albo wspomniany Jodłowiec, Badia czy też Hiszpan Jorge Felix. Nowy nabytek Piasta sam nie ukrywa, że lepiej czuje się za plecami napastnika.

Pół, półtora czy więcej?

Dochodzimy do linii ataku, która w ostatnich rundach była niestety częściej przedmiotem kpin niż zachwytu. Cytat Dariusza Wdowczyka proszącego o pół napastnika zostanie w pamięci kibiców na zawsze i nie zmieniło tego 9 bramek Michala Papadopulosa. W tej formacji latem doszło do największej liczby zdań. Ze „starych” snajperów został tylko wspomniany Czech, a do klubu przyszli Felix oraz Piotr Parzyszek. Obaj nadrabiają zaległości treningowe i wydaje się, że w pierwszych kolejkach nie będą mogli pomóc drużynie w takim zakresie, w jakim się tego oczekuje. Czy później możemy spodziewać się Piasta grającego na dwóch napastników? Raczej trudno się tego spodziewać. Dużo bardziej prawdopodobne, że w niektórych spotkaniach gliwiczanie będą grali systemem z trójką środkowych obrońców. Taką taktykę stosował przecież trener Radoslav Latal, gdy sięgał po wicemistrzostwo, a Dariusz Wdowczyk i Waldemar Fornalik także w pwnych momentach stosowali ów ustawienie. Akurat Piast ma czterech solidnych stoperów (Czerwiński, Sedlar, Korun, Pietrowski). Kluczowa będzie odpowiedź na pytanie: jaki pomysł taktyczny przyniesie wymierne korzyści w ofensywie, bo to ona i brak skuteczności oraz zdobywania większej liczby bramek, był piętą Achillesową gliwiczan w poprzednich rozgrywkach. A przy Okrzei nikt nie chce powtórki z rozrywki…