Integracja i koncentracja

Wisła przygotowuje się do meczu z ostatnią Chojniczanką. Porażka z Ruchem była zimnym prysznicem, ale nie popsuła atmosfery w drużynie.


Po stracie punktów z Puszczą Niepołomice piłkarze „Białej gwiazdy” rozegrali świetną jedną połowę ze Stalą. Podobnie jej zawodnicy będą chcieli zareagować na niepowodzenie w Gliwicach. W sobotę muszą zdobyć trzy punkty w starciu z „czerwoną latarnią” I ligi, która jednak potrafił sprawiać problemy faworytom.

Wspólnie spędzony czas

W meczu z Ruchem Chorzów dla krakowian nie zgadzała się i gra, i wynik. To nie była Wisła znana z większości tegorocznych występów, która potrafiła dyktować warunki i strzelać dużo goli. Na domiar złego w wyniku kontuzji mięśniowych boisko przedwcześnie opuścili grający na lewej stronie Hiszpanie. Skrzydłowy Alex Mula i obrońca David Junca prawdopodobnie nie będą do dyspozycji trenera Radosława Sobolewskiego co najmniej w kolejnym spotkaniu. Leczenie takich urazów wymaga czasu, a zbyt szybkim powrotem można sobie tylko zaszkodzić. W przypadku poważniejszych kontuzji klub przedstawia osobne raporty medyczne. Wiadomo już, że Mula doznał uszkodzenia mięśnia dwugłowego, z kolei Junca mięśni kulszowo-goleniowych. Piłkarze są w trakcie rehabilitacji, klub nie podaje spodziewanego terminu powrotu. Jeżeli nie będą zdolni do gry, to w sobotę na lewej stronie defensywy najprawdopodobniej zobaczymy Dawida Szota, a przed nim Mateusza Młyńskiego.

Niespodziewana porażka z „Niebieskimi”, dodatkowo w marnym stylu, sprawiła, że wokół klubu jest mniej szumu, który sam wytwarza. Zdecydowanie ciszej jest w mediach społecznościowych, bo osoby za nie odpowiedzialne wiedzą, że w tym momencie nie można sobie pozwolić na zbyt dużo. Drużyna koncentruje się na najbliższym rywalu, ale znalazła też czas na wspólne wejście. Dotąd piłkarze podkreślali, że dobre wyniki to także efekt świetnej atmosfery. Integracja – dodajmy, że bez udziału trenerów, we własnym gronie – zdaje się to potwierdzać. – Dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, a ostatnio nie było okazji do wspólnych wyjść. W poniedziałek pojawił się pomysł, by wybrać się na gokarty. To była bardzo dobra decyzja. Dla mnie był to pierwszy raz na torze i jestem pozytywnie zaskoczony – mówi Kamil Broda, drugi bramkarz Wisły.

Sparzyli się na Chojniczance

W sobotę piłkarze „Białej gwiazdy” rozegrają dopiero trzeci oficjalny mecz z Chojniczanką. W poprzednich miała z nią wiele problemów, a jesienna rywalizacja w Chojnicach po golu Tomasza Mikołajczaka przelała czarę goryczy i z klubu odszedł trener Jerzy Brzęczek. Oba zespoły po raz pierwszy rywalizowały 27 września 2016 roku, a stawką był ćwierćfinał Pucharu Polski. Kibice bardzo szybko zobaczyli dwa gole. W 3 minucie prowadzenie drużynie z ekstraklasy dał Rafał Boguski, któremu asystował Zdenek Ondraszek – jedyny członek obecnej kadry krakowian, który wystąpił w tamtym spotkaniu. 2 minuty później wyrównał Patryk Mikita. O awansie Wisły zdecydowało uderzenie Krzysztofa Mączyńskiego z 76 minuty.

Beniaminek, który powoli żegna się z I ligą, wielokrotnie zabierał punkty faworytom. Wygrał u siebie z Wisłą (1:0) i ŁKS-em (1:0). Zremisował z Bruk-Betem (0:0) i Puszczą (1:1). Z trudem wygrał tam Ruch (1:0). Na wyjeździe Chojniczanka nie ma ani jednego zwycięstwa, ale postawiła się ŁKS-owi (porażka 1:2), Puszczy (2:3), Ruchowi (1:1) i Bruk-Betowi (2:2). Wisła musi więc uważać, by po raz kolejny się nie sparzyć. To na jej zawodnikach ciąży presja, a tracąca do bezpiecznego miejsca osiem punktów drużyna Krzysztofa Brede zagra bez większego obciążenia.


Na zdjęciu: Wiślacy dobrze bawili się we własnym gronie.

Fot. www.wisla.krakow.pl