Interesy po gliwicku

Stało się to, co sugerowaliśmy m.in. wczoraj na łamach „Sportu”. Piast sfinalizował wykup z hiszpańskiego Eibar Damiana Kądziora, by kilkanaście godzin później sprzedać Jakuba Świerczoka do japońskiego klubu Nagoya Grampus.


Pisaliśmy, że wyłożenie na stół kilkuset tysięcy euro za Kądziora, po tym gdy gliwiczanie zdecydowali się za ok. milion euro wykupić z Łudogorca Razgrad Świerczoka, zapewne podyktowane jest znalezieniem kupca na snajpera. I to nie pierwszego lepszego, ale takiego, który sprawi, że Piast jeszcze na tym solidnie zarobi.

Nie Zenit a Japonia!

Najpierw dużo mówiło się o zainteresowaniu Zenita St. Petersburg. O kierunku japońskim w przypadku Świerczoka spekulowano w ostatnich dniach i sytuacja miała się wyjaśnić w tym tygodniu. Stało się to wczoraj. Reprezentant Polski trafi do Nagoya Grampus, czyli jednokrotnego mistrza Japonii. W obecnym sezonie podopieczni Massimo Ficcadentiego mają na swoim koncie 37 punktów po 20 rozegranych meczach i znajdują się na czwartej pozycji w tabeli J1 League. O szczegółach finansowych poinformował portal weszlo.com. Piast ma zarobić dwa miliony euro plus ewentualne bonusy, a sam zawodnik podpisze 2,5-letni kontrakt, jak można się domyślać na świetnych warunkach. Wszystkie strony powinny być więc zadowolone z takiego obrotu spraw. Piast wyszedł na duży plus i ma środki na kolejne transfery, a dodatkowo pokryje transfer Kądziora. Świerczok na śietnych warunkach wyjeżdża do ciekawej ligi.

– Kuba to świetny zawodnik i człowiek, który wniósł dużo energii do społeczności Piasta i dzięki temu obie strony skorzystały na tej współpracy. Kuba zdobywał ważne bramki, które pomogły Piastowi w osiąganiu dobrych rezultatów, a także sprawiły, że otrzymał powołanie do reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy. Piłka nożna jest jednak dynamiczna i zmiany są nieuniknione. Kubie, bardzo dziękujemy i życzymy mu wielu sukcesów, by w nowym miejscu był równie szczęśliwy co w Gliwicach – powiedział Grzegorz Bednarski, prezes Piasta.

Szybcy i konkretni

Gliwickim fanom utratę „Świeżego” po części (dużej) zrekompensuje transfer Damiana Kądziora. A to zapewne nie koniec ruchów transferowych działaczy z Okrzei. Samo „przechwycenie” skrzydłowego na którego ochotę miały inne polskie kluby robi wrażenie. Wszystko bowiem potoczyło się błyskawicznie.

– Piast był najbardziej konkretny, bo spełnił warunki na wszystkich płaszczyznach. Ja jestem zadowolony, Eibar również z tego, co udało im się odzyskać. Najszybszy, najbardziej konkretny klub. Wychodzę z założenia, że trzeba iść zawsze tam, gdzie chce cię trener, klub, gdzie będą cię szanować. Piast od pierwszego dnia naszych rozmów naprawdę fajnie to przeprowadził, dlatego jestem tutaj – stwierdził Damian Kądzior w rozmowie z portalem weszlo.com. 29-latek ma na swoim koncie sześć meczów oraz jedną bramkę w reprezentacji Polski, był przymierzany m.in. do Lecha Poznań. W Gliwicach zrobiono jednak wszystko, żeby zdecydował się na Górny Śląsk, który przecież zna doskonale z czasów jakże udanych występów w Górniku Zabrze.

– Transfer Damiana nie był łatwym tematem, ale wygraliśmy ten wyścig. Cieszę się, że udało się go przekonać do gry w Piaście, mimo ofert z innych klubów, nie tylko polskich. To pokazuje, że liczymy się na rynku transferowym – nie ukrywa radości Bogdan Wilk, dyrektor sportowy Piasta, a w podobnym tonie wypowiada się prezes gliwiczan.

– Sprowadzenie tego piłkarza to niewątpliwie duży sukces klubu i jeden z najmocniejszych akcentów tego okienka, co tylko pokazuje jak dobrą pozycja na rynku cieszy się aktualnie nasz Klub. Cieszymy się, że Damian do nas dołączył i jesteśmy przekonani, że będzie dostarczał nam powodów do radości na boisku – dodaje Bednarski.

Fanom Piast nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać aż trener Waldemar Fornalik wkomponuje nowego gracza i poustawia drużynę. Jeśli mechanizmy się zazębią to przy Okrzei znów dysponować będą niezwykle ciekawą i mocną drużyną!


Fot. Rafał Rusek/PressFocus