Intuicyjnie i skutecznie

Po miesiącu spędzonym w domu piłkarze GKS-u Tychy ruszają na zaległy mecz wyjazdowy.


Piłkarze GKS-u Tychy po dwóch zwycięstwach, które umocniły drużynę Artura Derbina w czołówce I-ligowej tabeli, przygotowują się do kolejnej potyczki. Przed zespołem, który z dorobkiem 17 punktów, zdobytych w 9 meczach, plasuje się na 5 pozycji, w środę o godzinie 13.00, wyjazdowe spotkanie z Radomiakiem, mającym jeden mecz mniej i 13 oczek na koncie.

– To jeszcze nie jest etap analizowania miejsca w tabeli i dorobku poszczególnych drużyn – mówi trener tyszan. – Ciągle jesteśmy w takim momencie, w którym najważniejsza jest poprawa naszej gry. W meczu z GKS-em 1962 Jastrzębie nie zagraliśmy w ofensywie tak jak sobie zakładaliśmy. To, że zabraknie w ataku Szymona Lewickiego, który tydzień wcześniej strzelił dwa gole, ale jednocześnie nabawił się kontuzji, wiedziałem już dwa dni przed spotkaniem z jastrzębianami. Stłuczenie było mocne, a krwiak duży i po rozmowie z zawodnikiem uznaliśmy, że nie ma sensu ryzykować więc nawet nie wpisaliśmy go do meczowej kadry. W takich urazach każda godzina jest ważna więc mam nadzieję, że do środy nasz napastnik będzie się już czuł lepiej, ale dopiero gdy będzie w pełni sił wpiszę go do składu.

Wysoka klasa Jałochy

Co prawda pod nieobecność Szymona Lewickiego atak GKS-u Tychy znowu okazał się nieskuteczny, ale na listę strzelców wpisali się nominalni pomocnicy: Bartosz Biel, Oskar Paprzycki i Dominik Połap. To sprawiło, że tyszanie wygrali 3:1 i umocnili się w czołówce.

– To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Do tej pory GKS Tychy gdy już wchodził do szóstki to od razu z niej wypadał. To spowodowało, że do meczu z jastrzębianami przystąpiliśmy z obciążeniem, które udało się jednak udźwignąć. Przeciwnik wprawdzie niczym nas nie zaskoczył, ale potwierdził, że potrafi być groźny w ofensywie i ma aktywne przody. Grało się z nimi bardzo ciężko i choć wygraliśmy to trzeba też zwrócić uwagę na pracę wykonaną przez Konrada Jałochę. Nasz bramkarz kilka razy pokazał bardzo wysoką klasę. „Jało” już w pierwszej połowie uratował nas od wyrównującej bramki, bo kapitalnie obronił strzał po solowej akcji Daniela Szczepana, ale najbardziej cenię sobie z tego meczu interwencję, którą „Kondi” w pierwszych sekund doliczonego czasu gry uratował nas od straty punktów. Przy strzale z 5 metra zareagował intuicyjnie i co najważniejsze skutecznie.

Pracowity wtorek

Na dokładną analizę spotkania ze GKS 1962 Jastrzębie tyszanie nie mieli zbyt dużo czasu, bo błyskawicznie musieli zbierać siły do meczu z 8 kolejki, przeniesionego na 28 października.


Czytaj jeszcze: Nie ugryźli punktów

– Dlatego po piątkowym meczu zaplanowałem sobotni poranny trening – wyjaśnia Artur Derbin. – Dla tych, którzy grali najwięcej to były zajęcia regeneracyjne czyli spotkaliśmy się w szatni i pracowaliśmy na siłowni. Niedziela była wolna, a w poniedziałkowy poranek wybiegliśmy na murawę boiska na osiedlu A. Najbardziej pracowity w tym mikrocyklu okazuje się wtorek, bo zaplanowaliśmy trening, analizę taktyczną, obiad i wyjazd do Radomia. Żeby te 6 punktów, zdobytych w ostatnich dwóch meczach na naszym stadionie, procentowało to potrzebujemy teraz dobrego meczu na boiska rywala.

Czwarty wyjazd

W tym sezonie tyszanie na wyjeździe zaprezentowali się trzykrotnie, zdobywając na obcych boiskach 4 punkty. Najwięcej braw zebrali za postawę w Gdyni, gdzie maszerująca od zwycięstwa do zwycięstwa Arka, musiała uznać wyższość GKS-u. Drużyna Artura Derbina zagrała konsekwentnie, ofiarnie i skutecznie, co wystarczyło na wygraną 2:0. Jak zaprezentuje się w delegacji po miesiącu spędzonym w domowym zaciszu?


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.