IO w Tokio. Autostradą do finału…?

Spotkanie z Francją jest najważniejsze na przestrzeni ostatniego 5-lecia! Czy dwukrotni mistrzowie świata w końcu przełamią polskie fatum olimpijskiego ćwierćfinału?


Rosyjski KO – Kanada (2.00), Japonia – Brazylia (6.00), Włochy – Argentyna (11.00) oraz „na deser” Polska – Francja (14.30) – to pary ćwierćfinałowe turnieju olimpijskiego. Jak twierdzą niektórzy eksperci, biało-czerwoni znajdują się na autostradzie do finału.

Gdyby pokonali reprezentację „trójkolorowych”, wówczas w półfinale trafią na zwycięzcę meczu Włochy – Argentyna. Tak więc omijamy zespoły RKO oraz Brazylii. Stop! Najpierw uporajmy się z Francją i zerwijmy z ćwierćfinałowymi niepowodzeniami, jakie nam towarzyszą od kilku ostatnich igrzysk.

Tillie chwali

Reprezentacja Francji niemal rzutem na taśmę zapewniła sobie miejsce w czołowej „ósemce”, bo tych eliminacji nie zaliczy do udanych. „Trójkolorowi” wygrali z Tunezją 3:0 i dość nieoczekiwanie z RKO 3:1. Przegrali natomiast z USA 0:3 oraz 2 razy po tie-breaku – z Argentyną oraz Brazylią. Punkt zdobyty w ostatnim meczu z „Canarinhos” zapewnił im 4. miejsce w grupie B i awans. „Trójkolorowi” grają nierówno i stąd też wynikały ich kłopoty.

– Początek tego turnieju nie był udany, ale ostatnie mecze z Rosjanami i Brazylijczykami graliśmy na wysokim poziomie – przekonywał po zakończeniu rywalizacji w grupach dobrze nam znany rozgrywający Benjamin Toniutti. – Zwłaszcza w elemencie blok – obrona wykonaliśmy solidną pracę i chcielibyśmy ją kontynuować w kolejnym meczu. Musimy jednak jeszcze zwiększyć siłę zagrywki.

Trener Laurent Tillie po igrzyskach kończy 9-letnią pracę z reprezentacją i przenosi się do klubu Panasonic Panthers Hirakata, w którym występuje Michał Kubiak.

– Polska to najlepszy zespół na świecie – twierdzi francuski szkoleniowiec. – Silny fizycznie, świetny technicznie oraz dobrze przygotowany taktycznie przez swojego szalonego trenera. Czeka nas nadzwyczaj trudne zadanie, ale to będzie mecz na wysokim poziomie.

– Trudne chwile już za nami i ostatnie mecze dowodzą, że nasza forma idzie w górę – twierdzi niezwykle chimeryczny przyjmujący Earvin N’Gapeth. – Naszym celem było wyjście z grupy, ale oczywiście chcielibyśmy dokonać czegoś więcej. Trafiliśmy na wymagającego rywala, ale nie odczuwamy lęku. Czeka nas wielki mecz w ćwierćfinale z mistrzami świata i jestem przekonany, że będzie sporo emocji.

Spore zamieszanie

Harmonogram turnieju był już znany od dawna. Trener biało-czerwonych Vital Heynen dba o wszelkie szczegóły i zdawał sobie sprawę, że zespół spotkanie ćwierćfinałowe może rozegrać o 2.00 w nocy czasu polskiego (9.00 rano japońskiego). Stąd też kilka razy siatkarze na ostatnim zgrupowaniu w Takasaki trenowali rano, by przyzwyczaić organizmy do tej pory dnia. Mecz z Kanadą był rozegrany o tej godzinie i nie wpłynęła ona negatywnie na postawę zespołu.

Dwie pary ćwierćfinałowe były znane z racji zajętych miejsc (1 – 4), zaś kolejne dwie były losowane. Los sprawił, że gospodarze igrzysk zagrają z obrońcami tytułu olimpijskiego Brazylią. Natomiast Włochy trafiły na świetnie prezentującą się Argentynę. Wtedy organizatorzy uznali, że trzeba dokonać zmiany w układzie meczów. W tej sytuacji mecz biało-czerwonych z godziny 9.00 został przesunięty na 21.30. Ta decyzja wywołała sporo zamieszania i wielu komentatorom się nie spodobała. Polska ekipa zachowuje olimpijski spokój i nie zabiera głosu w tej sprawie. I dobrze, bo nie należy się rozpraszać na rzeczach mniej ważnych.

Zapomnieć…

Cztery razy z rzędu biało-czerwoni turniej olimpijski kończyli na ćwierćfinale. W Atenach (2004) przegrali z Brazylią 0:3, w Pekinie (2008) z Włochami 2:3, w Londynie (2012) i w Rio de Janeiro (2016) z Rosją 0:3 i 2:3. Zapomnimy o tym fatum gdy nasi siatkarze sięgną po medal w Tokio. Obecna reprezentacja znajduje się w zupełnie innym miejscu niż jej poprzednicy. Po pierwsze trzon zespół zdobywał 2 razy z rzędu mistrzostwo świata i na pewno jest dojrzalszy.

Podczas meczów eliminacyjnych biało-czerwoni potwierdzili swoją wartość. Wprawdzie przegrali na inaugurację z Iranem 2:3, ale rywale wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Persowie zaczęli w dobrym stylu, ale nie ma ich już w turnieju w Tokio, bo zajęli dopiero 5. lokatę w grupie.

Francuzi będą wymagającymi rywalami, ale jesteśmy przekonani, że trener Heynen wraz ze swoimi współpracownikami chyba już wiele razy rozegrał „na papierze” to spotkanie. Ten rywal dla nas nie jest zaskoczeniem i jesteśmy przekonani, że polscy siatkarze mają wystarczająco dużo atutów, by się z nim uporać.


Na zdjęciu: Blok w wykonaniu biało-czerwonych będzie ważnym elementem w meczu z Francją.

Fot. FIVB