Ivan nie zna Igora

Jak Polska mogła pokonać Kolumbię, skoro rywale mieli w swoim składzie króla strzelców polskiej ekstraklasy? – można zapytać. [Ivan Angulo], zdobywca pierwszej bramki w rozpoczynającym mistrzostwa do lat 20 meczu, mocno się zdziwił, że w Zabrzu gra jakiś Igor Angulo. – Nic nie słyszałem o takim kuzynie – zaśmiał się szeroko, gdy się o tym dowiedział. Był jednak pełen podziwu, gdy usłyszał, że napastnik Górnika – w ciągu trzech sezonów – strzelił już dla tego klubu 64 gole.

Dwóch ośmieszyło pięciu

Naprawdę nie łączy ich nic poza nazwiskiem. Angulo z Zabrza jest Baskiem z Hiszpanii (urodził się w Bilbao) i w Kolumbii nigdy nie był. Afroamerykanin Ivan Angulo jest od niego o 15 lat młodszy. Urodził się w Kolumbii, a od sierpnia ubiegłego roku mieszka w Sao Paulo, bo w macierzystym Envigado wypatrzył go już znany klub Palmeiras i ściągnął do Brazylii, chociaż na razie nie dał mu szansy debiutu w pierwszej drużynie. Gra w drugiej linii, jest też znacznie niższy (170 cm) niż jego imiennik z Zabrza. Nie bardziej od niego znany w Europie Cucho Hernandez, a właśnie Angulo i Luis Sinisterria z Feyenoordu, byli najlepszymi zawodnikami kolumbijskiej drużyny. Trzecim wyróżniającym się piłkarzem w tym zespole był Luis Sandoval (na razie jeszcze grający w lidze kolumbijskiej), który wszedł na boisko w 60 minucie, ale zachwycił kilkoma indywidualnymi akcjami, strzałami z trudem bronionymi przez Radosława Majeckiego i wreszcie golem w doliczonym czasie po akcji, w której on i Johan Carbonero (obaj rezerwowi!) we dwójkę ośmieszyli wręcz pięciu Polaków w polu karnym.

Uczyli się w Niemczech

Po meczu z Kolumbią nie można nawet rytualnie ponarzekać na jakość polskiej myśli szkoleniowej. Rzecz w tym, że trzon drużyny – Bednarczyk, Kopacz, Stanilewicz, Zylla („z domu” Żyła) i Steczyk – to piłkarze, którzy uczyli się grać w piłkę w Niemczech… Może więc porażka 0:2 to efekt nie tyle szkolenia, co selekcji?

MŚ U-20. Wielkie rozczarowanie

Pechowcem meczu, a może się okazać, że i całego turnieju, był stoper szczecińskiej Pogoni Sebastian Walukiewicz. Już na początku ucierpiał po zderzeniu w wyskoku z jednym z rywali, potem swoim zbyt słabym podaniem do partnera podarował gola przeciwnikom, wreszcie jeszcze dwa razy musieli wbiegać do niego masażyści i noszowi. Okazuje się, że były to następstwa tego zderzenia z pierwszych minut – zawodnik miał zawroty głowy, wreszcie zniesiono go niemal nieprzytomnego. Noc spędził w szpitalu, ale badania na szczęście nie wykazują nic groźnego, choć raczej nie należy się spodziewać, że zagra w niedzielę przeciwko Tahiti. Przypomnieć warto, że Walukiewicz już pakuje się przed przeprowadzką do Włoch, bo od 1 lipca będzie zawodnikiem Cagliari.

Magiera apeluje

– Mistrzostwa jeszcze się nie skończyły. Jestem wściekły, zły, ale dajmy tym chłopakom szansę. Mamy piękny turniej, przychodźcie na stadiony z uśmiechem, dopingujcie naszych – apelował trener Jacek Magiera. – Nie skreślajmy tych zawodników, dajmy im szansę na rehabilitację. Znam tych chłopaków i wierzę, że się podniosą. Ten mecz był dla nich cennym doświadczeniem. To młodzi chłopcy, którzy dopiero rozpoczynają karierę na zawodowym poziomie. Jeszcze nieraz przegrają, a umiejętność radzenia sobie z tak stresową sytuacją też jest bardzo potrzebna. Wierzę, że mentalnie dadzą radę. Mają teraz trochę czasu do następnego meczu – podkreślił selekcjoner biało-czerwonych.
– Kolumbia niczym nas nie zaskoczyła – mówił dalej trener. – Nie zrobiła niczego, na co nie byliśmy przygotowani. Widać było zdecydowanie lepsze zgranie. Rozumieją się na boisku, mają wypracowane schematy. W podobnym składzie rozgrywali piętnasty mecz w tym roku, a my trzeci – zaznaczył Magiera. Trzeba się pozbierać i w niedzielę, przeciwko Tahiti, wygrać. Możliwie jak najwyżej, bo nawet zakładając porażkę z Senegalem, z trzema zdobytymi punktami i dobrym bilansem bramkowym wyjść z grupy się da.

Wojciech Filipiak

 

Na zdjęciu: Tym razem spotkanie z Angulo, Ivanem Angulo (z prawej) dla polskich kibiców nie było zbyt przyjemne.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ