Ivanauskas: Nie ma co świętować

Valdas Ivanauskas (trener Zagłębia Sosnowiec):

„Jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie tylko z pierwszej wygranej na wyjeździe w tym sezonie, ale też z faktu, że wreszcie udało się zagrać na zero z tyłu. Szczególnie pierwsza połowa była w naszym wykonaniu udana. Wiedzieliśmy, że Miedź jest dobrą drużyną. U nas przegrali wyraźnie, bo 1:3, ale w pierwszych 20 minutach też nam wtedy sprawili wiele problemów. Poświęciliśmy wiele uwagi przygotowaniu do tego spotkania i analizie. Mam trochę siwych włosów z powodu tego, jak nasi piłkarze wykonują rzuty karne. Dla nas każda jedenastka jest jak loteria. To był problem nie tylko w lidze, ale też w okresie przygotowawczym. Tym razem bramkarz obronił, ale Możdżeń bardzo dobrze zareagował i zdołał skutecznie dobić. Mamy mało czasu na przygotowanie się do kolejnego spotkania. Nie ma co świętować, bo zaraz kolejny ważny mecz”.

Dominik Nowak (trener Miedzi Legnica):

„Jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem. Spodziewaliśmy się, że przyjedzie przeciwnik zdeterminowany, który spróbuje powalczyć o pełną pulę. Brakowało nam przy tym wysokim pressingu Zagłębia spokoju i dłuższego zagrania za linie rywala. Spodziewaliśmy się, że oni tak zagrają, ale nie umieliśmy sobie z tym poradzić. Pierwszą bramkę straciliśmy po dużym błędzie. Mówiliśmy na odprawie jak należy się w takich sytuacjach zachowywać, ale na boisku moi zawodnicy nie umieli tego zrealizować. Mieliśmy swoje sytuacje i strzeliliśmy kontaktowego gola, którego nie uznał sędzia, ale nie będę narzekał, że przez to przegraliśmy. Jeśli chcemy wygrywać w ekstraklasie, musimy po prostu grać lepiej. Nasze celowniki były rozregulowane. Gra toczy się dalej. Przegraliśmy bitwę, ale wojna trwa”.