Jacek Bąk: Nie ma co wybiegać w przyszłość

Przez koronawirusa Euro zostało przełożone na następny rok, a kontrakt Jerzego Brzęczka obowiązuje do 31 lipca 2020 roku. Zbigniew Boniek w programie „Kanał Sportowy” potwierdził tę datę i dość enigmatycznie wypowiadał się o przyszłości selekcjonera. Wyobraża pan sobie, że w przyszłym roku kadrę mógłby poprowadzić ktoś inny?
Jacek BĄK:
– Mnie się wydaje, że zostanie na stanowisku. Jak na razie prezes Boniek nie chciał na ten temat zbyt dużo mówić, ale sądzę, że to wszystko jest po prostu zamrożone w czasie. Tym bardziej że mistrzostwa gramy dopiero za rok. Wiadomo, że rok dłużej to rok więcej płacenia, ale i tak trzeba komuś płacić. Koronawirusa nikt nie zaplanował, to są wypadki losowe i tak się akurat zdarzyło, że wszystko stoi w bezruchu i nic z tym nie da się zrobić. Wszystko trzeba na spokojnie przedyskutować, ale ja w ogóle nie myślałem o takiej opcji, że Jerzy Brzęczek nie byłby trenerem naszej reprezentacji podczas mistrzostw. Trzeba się dostosować do obecnej sytuacji i PZPN też musi spojrzeć na to po ludzku. To się zresztą tyczy ogólnie różnych spraw i różnych rządów na całym świecie.

Pozostanie Brzęczka to najlogiczniejsza opcja, która da mu także kolejny rok na lepsze przygotowanie do turnieju. A może widzi pan jakieś minusy dodatkowego czasu?
Jacek BĄK:
– Wiadomo, najważniejsze będzie to, żeby piłkarze wstrzelili się z formą, ale to jeszcze ponad rok. Na razie nie ma co wybiegać tak daleko, zobaczymy, jak to się wszystko będzie rozwijać. Możemy sobie myśleć i gdybać, ale nikt dokładnie nie wie, jak skończy się sprawa z koronawirusem i całą tą niebezpieczną zarazą. Jeden mówi dwa tygodnie, inny dwa miesiąca, kolejny trzy miesiące i tak naprawdę nikt nie jest w stanie tego przewidzieć…

Trudno w ogóle stwierdzić, jak będzie wyglądał futbol klubowy, a co za tym idzie także reprezentacyjny, prawda?
Jacek BĄK:
– Właśnie, sytuacja nie jest łatwa. Każde państwo ma jakieś rezerwy finansowe, ale one są przeznaczone w pierwszej kolejności na rzeczy najistotniejsze, jak żywność, leki, szpitale. Taki sport to kwestia druga czy nawet trzeciorzędna.

Odbiegając od tematu koronawirusa, a wracając do Jerzego Brzęczka i patrząc wstecz: jak pan ocenia jego kadencję?
Jacek BĄK:
– Co tu można powiedzieć? Jedziemy na mistrzostwa! Takie było założenie. Wiadomo, trafiliśmy na fajną grupę, ale i tak trzeba podkreślić, że odnieśliśmy w niej tylko jedną porażkę, na wyjeździe ze Słowenią. Jednym słowem, jest okej.

Aczkolwiek cały czas jest wielu jego krytyków. Panu czegoś konkretnego w tej reprezentacji brakuje?
Jacek BĄK:
– Krytycy są cały czas. Zawsze są ludzie, którzy będą za; zawsze są też tacy, którzy będą przeciw. Ja też na pewno chciałbym, żeby obrona grała lepiej i może, żeby skrzydła lepiej funkcjonowały, jak dwa czy trzy lata temu. Jednak nie mam żadnego lęku, że coś dzieje się nie tak. Jedziemy na mistrzostwa i zobaczymy, co tam się wydarzy.