Jacek Krzynówek: Szlagier będzie najprawdziwszy

Rozmowa z Jackiem Krzynówkiem, byłym reprezentantem Polski i graczem Bundesligi.


Remis w meczu na Signal Iduna Park pozwoli Bayernowi utrzymać 4-punktową przewagę nad BVB, co bardzo zbliży „Die Roten” do tytułu. Czy w taki rezultat mogą celować podopieczni Hansiego Flicka?

Jacek KRZYNÓWEK: – Bayern raczej nie będzie kalkulował i zagra w Dortmundzie o pełną pulę. Wszyscy w Monachium doskonale zdają sobie sprawę, że kolejne 3 punkty – w praktyce – dadzą drużynie mistrzostwo, bo trudno jest sobie wyobrazić, by w sześciu ostatnich kolejkach lider roztrwonił 7 „oczek” przewagi. Borussia jednak zagra u siebie, choć na pewno straci spory atut w postaci pełnego stadionu i wsparcia 80 tysięcy fanów. Niemniej jest to zespół, który może się podobać. Gra bardzo ofensywnie, strzela mnóstwo goli. Bez wątpienia zmierzą się dwie firmy i czeka nas najprawdziwszy szlagier. I tylko szkoda, że przy pustych trybunach. Piłkarsko jednak niczego nie stracimy.

Który z zespołów, w dotychczas rozegranych dwóch kolejkach po wznowieniu rywalizacji, zrobił na panu lepsze wrażenie? Bayern czy Borussia?

Jacek KRZYNÓWEK:– Trudno jednoznacznie ocenić. Najważniejsze, co rzuca się w oczy jest to, że obie ekipy równo i pewnie zapunktowały. Może nieco bardziej podobała mi się Borussia. Była efektowna i efektywna, a także nie przytrafiło jej się rozluźnienie, jak najbliższemu rywalowi w meczu z Eintrachtem Frankfurt. Bayern to jednak Bayern. Wygrywa, czyli robi swoje. Cały czas występuje w roli faworyta do mistrzostwa i wywiązuje się z tego. Mam nadzieję, że w dzisiejszym meczu będzie podobnie, a co za tym idzie obejrzymy ciekawe, emocjonujące widowisko, ze sporą ilością bramkowych sytuacji.

Wielu sympatyków futbolu ekscytuje się pojedynkiem Erlinga Haalanda z Robertem Lewandowskim. Nasz napastnik da dziś lekcję młodemu Norwegowi?

Jacek KRZYNÓWEK: – Wiemy, że dziennikarze lubią takie zastawienia, ale Haalandowi do Roberta jest jeszcze bardzo, bardzo daleko. Norweg jest dopiero na początku drogi, a nasz reprezentant to już bardzo doświadczony, a na dodatek ciągle rozwijający się napastnik. Jest piłkarzem kompletnym i to przy jego nazwisku, w konfrontacji „dziewiątek”, stawiam duży plus.

Czy fakt, że „Lewy” po raz pierwszy zmierzy się z Borussią grającą trójką środkowych obrońców – z Łukaszem Piszczkiem – może stanowić dla napastnika Bayernu jakiś problem?

Jacek KRZYNÓWEK: – Lewandowski dziesiątki razy pokazywał, że radzi sobie w każdej sytuacji. Na pewno czeka go niełatwe zadanie. Jest jednak gotowy, aby mu sprostać, bo praktycznie w każdym meczu rywale nastawiają się na niego, a on i tak strzela gole. Wiemy, że to taki piłkarz, który z jednej sytuacji potrafi zdobyć… dwie bramki i to bez względu na to, iloma obrońcami gra rywal.

W Niemczech ciągle mówi się, że Lewandowski ma szanse pobić rekord Gerda Muellera, czyli strzelić 40 goli w sezonie. Aby dorównać legendarnemu Niemcowi, musiałby w siedmiu kolejkach, które pozostały do końca rywalizacji, strzelić 13 goli. To realne?

Jacek KRZYNÓWEK: – Pewnie, że tak! Jeżeli w każdym meczu Robert będzie zaliczał hat trick, to może uzyskać jeszcze więcej goli. Wiemy przecież, że stać go nawet na to. Warto również zaznaczyć, że po tym, jak Timo Werner strzelił w ostatnim meczu trzy gole, mocno się zbliżył do Lewandowskiego, choć wydawało się, że rywalizacja o koronę króla strzelców jest już rozstrzygnięta. Okazało się jednak, że wcale nie. To kolejny bodziec, który na pewno „Lewego” zmotywuje. Z drugiej jednak strony najważniejszy jest cel drużyny, czyli mistrzostwo kraju, a nasz reprezentacyjny kapitan to i tak jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza obecnie „dziewiątka” na świecie. Bez znaczenia, czy strzeli gola z Borussią, albo pobije rekord Gerda Muellera.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus