Jacek Nawrocki: Rozgrywana w takiej formie Liga Narodów nie jest łatwa

Podejrzewam, że jeszcze kilka tygodni temu miał pan nieco inne plany na początek lipca i raczej nie uwzględniały one wyjazdu do Chin?
Jacek NAWROCKI: Po kilku dniach wolnego mieliśmy w tym czasie zacząć przygotowania do drugiej części sezonu. Tak naprawdę to za dużo się jednak nie zmienia, to są przesunięcia rzędu dwóch-trzech dni. Po prostu zamiast tego, co sobie zaplanowaliśmy, przyjdzie nam zagrać z najlepszymi zespołami na świecie. Największą zmianą jest to, że czekają nas dwie długie podróże, do tego zmiana klimatu i strefy czasowej.

 

Co dla pana oznacza awans do Final Six?
Jacek NAWROCKI:
 To duży sukces dziewczyn, które zagrały naprawdę kilka bardzo dobrych spotkań. Założyliśmy sobie, że będziemy walczyć o zwycięstwo w każdym meczu, ale osiągnęliśmy naprawdę bardzo dobry wynik i jestem pełen słów uznania dla zawodniczek. A rozgrywana w takiej formie Liga Narodów nie jest łatwa. Warunki mieliśmy znakomite, ale przy tej całej dość trudnej logistyce, jest to jednak spory wysiłek.

 

A po tym sporym wysiłku czasu na odpoczynek zapewne nie będzie zbyt wiele…
Jacek NAWROCKI: Każda z reprezentantek miała inne te ostatnie dwa miesiące. Część przyjechała na zgrupowanie bezpośrednio po zakończeniu ligi, niektóre miały wolne, zdążyły się zregenerować. Dlatego podchodzimy do tej kwestii w sposób indywidualny. Z częścią dziewczyn spotkamy się w Łodzi dwa-trzy dni przed wylotem do Chin, który mamy zaplanowany na 29 czerwca. Będziemy mieć zatem jeszcze trochę czasu, by na miejscu wspólnie potrenować.

 

Jaki cel stawia sobie pan przed turniejem w Chinach?
Jacek NAWROCKI: Postaramy się starannie przygotować do tej imprezy i zagrać jak najlepiej. To może tylko pomóc i wpłynąć na rozwój tego zespołu, który cały czas potrzebuje meczów na najwyższym poziomie. Są zawodniczki ograne, ale też jest spora grupa dziewczyn, która takiej okazji nie ma zbyt często. Chciałbym okres całego Final Six przepracować tak, jak sobie założyliśmy wykorzystując fakt, że zagramy z czołówka światową. Nie oznacza to absolutnie, że teraz się położymy i te mecze potraktujemy tylko i wyłącznie jako przygotowania. To jest też gra pod presją i o wynik.

 

Tych meczów pod presją w Lidze Narodów rozegraliście aż 14. Dopiero w ostatnim spotkaniu przeciwko Koreankom widać było, że ciśnienie zeszło, a pan mógł w końcu dać więcej szans zmienniczkom…
Jacek NAWROCKI: Tak, potrzebowaliśmy takiego meczu i tylko mogę żałować, że nie było więcej podobnych okazji, szczególnie dla tych dziewczyn, które sporadycznie występują na boiskach międzynarodowych. Dla nich miałoby to niebagatelne znaczenie. Niestety, na takie ruchy mogliśmy sobie pozwolić dopiero w ostatnim spotkaniu.

 

Po kilku tygodniach wspólnej gry i przebywania ze sobą, chyba każdy z was chyba już myślał o tym, by odpocząć od siebie.
Jacek NAWROCKI: Po takim okresie gry, treningów, które wyglądają bardzo podobnie, podróżowania, wielokrotnie przychodzi pewne zmęczenie, czasami trudno przejść przez ten czas. Natomiast klimat i atmosferę w drużynie mamy znakomite. Mogę zapewnić, że dziewczyny doskonale zniosły trudy pięciu turniejów.

 

W trakcie rozgrywek miał pan spore kłopoty z rozgrywającymi. Najpierw Marlena Pleśnierowicz musiała radzić sobie sama, a wobec urazu Joanny Wołosz, Julia Nowicka też nie miała zmienniczki…
Jacek NAWROCKI: Oczywiście miało to trochę inaczej wyglądać, gdyż jeszcze przed początkiem sezonu reprezentacyjnego problemy zdrowotne miała Marta Wójcik, którą one wykluczyły z gry. Cieszę się, że w tych dwóch ostatnich turniejach nie zaryzykowaliśmy z wpuszczaniem Asi Wołosz na boisko. Terapia, którą zaczęła dwa tygodnie temu, powinna sprawić, że wkrótce ją obejrzymy na parkiecie. Mam nadzieję, że pomoże drużynie w turnieju finałowym. Asia brała udział w treningach, które mogła wykonywać, miała też duży wpływ na zespół i cieszę się, że mogła być z nami w trakcie dwóch ostatnich tygodni. Natomiast jestem pełen uznania dla Julki, która udźwignęła ciężar, mając z tyłu głowy, że nie ma praktycznie zmienniczki. Dla niej takie turnieje to ogromny, kilkumiesięczny, a może nawet kilkuletni bagaż doświadczeń.

 

Powoli rośnie ma nowa gwiazda – 18-letnia Magdalena Stysiak wzmocniła siłę ofensywną zespołu i może być odciążeniem w ataku dla Malwiny Smarzek.
Jacek NAWROCKI: Kłopot polega na tym, że jest to potencjalna atakująca, a my ją przystosowujemy do gry na lewym skrzydle. Magda wie doskonale, że to będzie kosztować jeszcze dużo pracy, ćwiczeń i również przestawienia mentalnego. Cieszę się, że jest z nami, ona ma papiery na duże granie. Natomiast wszystkich tych, którzy robią z niej już wielką gwiazdę przestrzegam, bowiem przed nią wciąż jeszcze naprawdę dużo pracy. Zapewniam, że ja będę pierwszy, który jej pomogę.

Rozmawiał: Marcin Pawlicki (PAP)

 

Zobacz jeszcze: Malwina – cud dziewczyna

Malwina – cud dziewczyna!

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ