Jacek Nawrocki: Zdziwienie to złe słowo

Był pan zdziwiony, spoglądając w nowy ranking siatkarek światowej federacji?

Jacek NAWROCKI: Zdziwiony to chyba niewłaściwe słowo. Byłem poirytowany, odczuwałem też żal, że nasza reprezentacja jest gorsza o punkt, przez co straciła jedną szansę rywalizacji o igrzyska olimpijskie. To jest następstwo pewnych zaszłości, stąd też zanotowaliśmy spadek w rankingu. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że nie odzwierciedla on siły poszczególnych reprezentacji.

 

Czy właśnie takie zasady układania rankingu powinny obowiązywać?

Jacek NAWROCKI: Nie mnie o tym decydować. Zgadzam się jednak, że układanie tego rankingu jest mało czytelne. Przede wszystkim brano pod uwagę punkty zdobyte przez zespoły w Pucharze Świata 2015, a więc z czasów dość odległych, potem jeszcze igrzyska olimpijskie w Rio oraz mistrzostwa świata, liczono również punkty z World Grand Prix z 2017 r. My wygraliśmy WGP Dywizji II i otrzymaliśmy komplet możliwych punktów. Z kolei zabrakło nas na mistrzostwach świata w Japonii, nic więc nie zyskaliśmy. Trudno jednak nad tym się rozwodzić, bo już nic w tej chwili nie możemy zrobić.

 

Pańskie podopieczne w tym sezonie zajęły 9. miejsce w Lidze Narodów, odnosząc kilka wartościowych zwycięstw z silniejszymi drużynami. A mimo to w rankingu zjechały w dół. To irytujące…

Jacek NAWROCKI: Może pan sobie wyobrazić, w jakim stanie byłem, kiedy zobaczyłem nowy ranking. Teraz już ochłonąłem i na spokojnie analizuję sytuację. Wiem, że zdobycie awansu z turnieju kontynentalnego będzie niezwykle trudne, bo w jednej grupie grają Holandia i Włochy, czyli dwa zespoły z czołowej czwórki ostatnich mistrzostw świata. W Europie mamy pięć silnych reprezentacji: Serbię, Włochy, Holandię, Rosję, Turcję. Jeżeli nie zakwalifikują się do turnieju w olimpijskiego w pierwszej próbie, wówczas automatycznie stają faworytami turnieju kontynentalnego. A przypomnę, że z tej imprezy do igrzysk zakwalifikuje się tylko zwycięzca.

 

Czy już nie ma żadnych szans, by pańskie podopieczne wystąpiły w dwóch turniejach kwalifikacyjnych?

Jacek NAWROCKI: Teoretycznie nie. Choć zatliła się iskierka nadziei. Warunek – to rezygnacja z kwalifikacji jednej z reprezentacji, która znajduje się przed nami. Wówczas nasza drużyna byłaby brana pod uwagę. Jednak na razie nie zaprzątam sobie tym głowy, bo nie ma decyzji. Staram się już o rankingu oraz kwalifikacjach interkontynentalnych nie myśleć…

 

Pański plan przygotowań do przyszłego sezonu międzynarodowego jest już opracowany?

Jacek NAWROCKI:  Tak, wszystko jest już ustalone. W Lidze Narodów znów znaleźliśmy się wśród państw „pływających” (niepewnych w tym gronie – przyp.red.) wraz z Bułgarią, Dominikaną oraz Belgią. Oczywiście, podobnie jak w poprzednim sezonie, chcielibyśmy zdobyć jak najlepsze miejsce. W drugiej części sezonu mamy mistrzostwa Europy w naszym kraju i nie trzeba nikomu mówić, że chcielibyśmy się zaprezentować jak najlepiej.

 

Komentarz Adama Godlewskiego przed hitem Lotto Ekstraklasy.