Jacek Trzeciak: Nie jestem pazerny!

Rozmowa z Jackiem Trzeciakiem, trenerem GKS-u 1962 Jastrzębie.


W dwóch meczach pańska drużyna zdobyła trzy punkty. To dla pana satysfakcjonujący wynik, zważywszy na fakt, że oba spotkania graliście na własnym boisku?

Jacek TRZECIAK: – Myśląc o utrzymaniu, powinniśmy u siebie wygrywać mecze. Ale ja nigdy nie byłem pazerny, zawsze wychodziłem z założenia, że lepiej jeść regularnie małą łyżeczką niż zakrztusić się dużą. Ponadto w tym sezonie w 90 procentach mamy nową drużynę. Pewnie zaoponuje pan mówiąc, że tak dużo zawodników nie odeszło z GKS-u. To prawda, ale pragnę zwrócić uwagę, że na przykład Michał Bojdys przez kilka miesięcy leczył kontuzję, Mateusz Słodowy nie był pierwszym wyborem poprzednich trenerów, to samo Kamil Jadach. Nawet Daniel Rumin nie zawsze wychodził na boisko w podstawowym składzie. Sprawdziłem, aż dziesięć meczów zaczynał na ławce rezerwowych.

Ile czasu na zajęciach poświęcacie treningowi strzeleckiemu? Skuteczność strzelecka, nie tylko zresztą w waszej drużynie, kuleje…

Jacek TRZECIAK: – Pod tym względem jesteśmy w środku pierwszoligowej stawki. Podczas każdego treningu aplikujemy piłkarzom ćwiczenia, które kończą się strzałami na bramkę. Nie jest zatem tak, że bramkarze na treningu dłubią w nosie. Niekiedy takich zajęć jest więcej, innym razem mnie, ale nie zaniedbujemy tego elementu. Na boisku nie zawsze to wychodzi, na co składa się wiele czynników, choćby stres, czy umiejętności.

Tak z ręką na sercu, gdyby nie przepis o występie przynajmniej jednego młodzieżowca, jacyś piłkarze o tym statusie mieliby u pana miejsce w podstawowym składzie?

Jacek TRZECIAK: – Jestem człowiekiem starej daty. Nienawidzę sztucznych przepisów, przymuszeń. Zwłaszcza, jeżeli ktoś ma przypisane miejsce w składzie ze względu na wiek. Ja do wszystkiego dochodziłem sam. Jak byłem młody, musiałem być sześć razy lepszy od bardziej doświadczonych piłkarzy. Gdy byłem starszy, musiałem być sześć razy lepszy od młodszego zawodnika. Wiem, o czym mówię, bo grałem do 40. roku życia. Wracając jednak do pańskiego pytania – tacy piłkarze jak Niewiadomski, Gajda, Fojcik – powinni grać, pod warunkiem, że będą do zespołu wprowadzani sukcesywnie. Tymczasem ci chłopcy od razu rzucani są na głęboką wodę i albo przeżyją, albo się utopią. Mamy w kadrze 6-7 młodzieżowców, chcemy każdemu dać szansę, a czas nagli.

Piłkarze z Akademii GKS-u Jastrzębie, włączeni do kadry pierwszego zespołu, mają w tej rundzie szanse na debiut w I lidze? Mam na myśli takich zawodników, jak Adam Fojcik, czy Jakub Kasperowicz.

Jacek TRZECIAK: – Wszyscy młodzieżowcy zagrają w tej rundzie, chociaż jedni zagrają więcej, a inni mniej. Na pewno jednak zadebiutują w I lidze, to mogę zagwarantować. Z wymienionymi przez pana dwoma zawodnikami bardzo dużo rozmawiam, ciężko pracują i robią postępy. Pomagają mi w tym trenerzy Dariusz Kłus i Łukasz Wróbel. Zresztą każdego tygodnia zapraszamy na treningi 2-3 chłopców z Akademii, którzy biorą w nich realny udział. Nie są to ci sami, w każdym tygodniu inni. Jestem pod dużym wrażeniem ich skromności i pokory, co nie jest takie oczywiste wśród dzisiejszej młodzieży.

W najbliższych dwóch kolejkach czekają was wyjazdy do drużyn ubiegających się o awans do ekstraklasy. Korona Kielce i ŁKS Łódź nie ukrywają swoich wysokich aspiracji. Z jakiej zdobyczy punktowej w tych potyczkach byłby pan zadowolony?

Jacek TRZECIAK: – Nie lubię takich kalkulacji, więc nie odpowiem panu wprost na to pytanie. Chcę, żeby w tych spotkaniach moja drużyna nie narobiła w spodnie. Mamy pokazać swój charakter, dążę bowiem do tego, by moja drużyna była wyrazista, a nie nijaka. Jeżeli moi piłkarze będą pracowici, to zostaną nagrodzeni, bo Bozia nagradza cierpliwych i pracowitych.



Z faworytami GKS-owi 1962 Jastrzębie gra się łatwiej niż z ligowymi średniakami? Oni muszą wygrać, wy „tylko” możecie…

Jacek TRZECIAK: – Nie podchodzę w ten sposób do zagadnienia. Nie przyjmuję do wiadomości sugestii, że jak przegramy, to nic się nie stanie. Owszem, stanie się, bo przegramy! Nie potrzebuję rozgrzeszenia i alibi jeszcze przed spotkaniem. Mamy na boisku pokazać, że nie jesteśmy ogórkami. Jeżeli przegramy, bo przeciwnik będzie lepszy, to trudno. Ale nie możemy poddać się już przed meczem, musimy wyjść na boisko i zapier…

W ciągu ośmiu dni rozegracie aż trzy kolejki ligowe. Zakłada pan w nich duże rotacje w składzie swojej drużyny?

Jacek TRZECIAK: – Będą rotacje w składzie, to nieuniknione. Ale jaka będzie ich skala, tego w tej chwili nie wiem. W tym tygodniu trenują już indywidualnie Ali, Zejdler i Kulawiak. W przyszłym tygodniu dołączą do drużyny, bo chcemy, by na sobotni mecz z Resovią byli gotowi do gry.


Na zdjęciu: Trener GKS-u 1962 Jastrzębie nie wyobraża sobie, by jego piłkarze „odpuścili” mecze z Koroną i ŁKS-em.

Fot. gksjastrzebie.com