Jacek Trzeciak: Za nami przepaść, przed nami mur

Rozmowa z Jackiem Trzeciakiem, trenerem GKS-u 1962 Jastrzębie.


Dlaczego po dotkliwej porażce z Sandecją Nowy Sącz następnego dnia w meczu rezerw z Rymerem Rybnik z kadry pierwszego zespołu zagrał tylko Adam Fojcik? Mógł w tym spotkaniu z powodzeniem zagrać choćby Jakub Niewiadomski. Dlaczego go zabrakło?

Jacek TRZECIAK: – Jakuba przygotowujemy do najbliższego meczu z Zagłębiem Sosnowiec i woleliśmy dmuchać na zimne, by nie odniósł kontuzji w meczu rezerw. Poza tym badania wykazały, że powinien trochę odpocząć, dlatego dostał wolne. Pozostali nie mogli już wyjść na boisko.

23-letni Wojciech Mazurowski rozegrał tylko dwa mecze w I lidze, więc nie jest jeszcze „spalony”. Natomiast Jakub Kasperowicz ma dopiero 18 lat, więc w rezerwach może grać do woli, nie obowiązuje go limit meczów.

Jacek TRZECIAK: – Wszystko to prawda, ale obaj wymienieni przez pana zawodnicy w tej chwili są kontuzjowani i nie są gotowi do występów na boisku. Mazurowski ma problemy z tzw. przyczepem skoczka, to kontuzja typowo przeciążeniowa. Nie wiem, kiedy wróci do treningów, podobnie rzecz ma się z Kasperowiczem.

Patrzy pan regularnie w ligową tabelę, czy nie robi tego, by oszczędzić sobie nerwów? Jesteście już w strefie spadkowej, a co gorsza – z waszej perspektywy – ruszył z miejsca Stomil Olsztyn.

Jacek TRZECIAK: – Zaręczam panu, że nie patrzę na tabelę. Patrzę wyłącznie na swoją drużynę, by ją odpowiednio przygotować do najbliższego meczu. Ostatni raz spojrzałem na ligową tabelę przed trzema lata i wyleczyłem się z tego. Dlaczego? W takim momencie człowiek podświadomie zaczyna kalkulować, liczyć co może zyskać, ile mogą stracić jego konkurenci. To nie prowadzi do niczego dobrego.

Może zatem warto, by z układem tabeli zapoznali się piłkarze GKS-u Jastrzębie, pańscy podwładni?

Jacek TRZECIAK: – Nie wiem, czy patrzą regularnie na tabelę, ale myślę, że są świadomi tego, co i jak. To jest ich praca, robią to co lubią i kochają, więc wiedzą doskonale, które miejsce w tabeli zajmują.

W dwóch ostatnich meczach, z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Sandecją Nowy Sącz, mieliście pusty przebieg, tzn. nie strzeliliście gola. Co gorsza, w każdym z tych meczów oddaliście tylko jeden strzał w światło bramki przeciwnika. To w tej chwili pana największe zmartwienie?

Jacek TRZECIAK: – Nie ukrywam, że to w tej chwili moje największe zmartwienie. W ostatnim meczu z Sandecją oddaliśmy tylko siedem strzałów na bramkę przeciwnika, z tego jeden celny. Z Podbeskidziem było jeszcze gorzej, bo był jeden celny strzał i cztery niecelne. Tymczasem z Resovią Rzeszów oddaliśmy na bramkę rywali ponad 20 strzałów (dokładnie 23, z czego osiem było celnych i dziesięć niecelnych, a pięć zablokowanych – przyp. BN). To pokazuje, jak duży krok do tyły zrobiliśmy. Poza tym ostatnio za dużo uderzeń oddawaliśmy z nieprzygotowanych pozycji.

W ostatnim meczu z Sandecją rozrzut tych strzałów niecelnych był ogromny. Był strzał, po którym piłka wyszła na aut boczny, albo piłka szybowała na wysokość kilku pięter…

Jacek TRZECIAK: – Do tego właśnie zmierzam. Takie uderzenia były spowodowane frustracją moich zawodników, strzały były oddawane z nieprzygotowanych pozycji. To nie ma sensu, jeżeli strzela się z ponad 30 metrów, a nawet z dalszej odległości. Po takich próbach piłka wpada do bramki raz na tysiąc strzałów. Nie mam zastrzeżeń do jakości gry, utrzymywania się przy piłce, lecz do finalizowania naszych akcji zaczepnych. Co z tego, że będziemy w posiadaniu piłki przez ponad 60 procent czasu gry, skoro nie przekłada się to na liczbę strzałów na bramkę przeciwnika. Z Resovią stworzyliśmy 11 sytuacji bramkowych i fakt, że ich nie wykorzystaliśmy. Ale one były, teraz takich okazji nie mamy.

Znalazł pan przyczyny? Gdzie jest pies pogrzebany?

Jacek TRZECIAK: – Może to jest kwestia umiejętności, podejmowania złych decyzji, szczęścia przeciwnika, głównie ich bramkarzy. Przeciwnicy oddali cztery strzały na naszą bramkę i strzelili trzy gole. Czyli my nie mieliśmy szczęścia.

Czy kibice z Jastrzębia doczekają się w końcu występu Farida Alego? Jak wygląda sytuacja zdrowotna ukraińskiego pomocnika?

Jacek TRZECIAK: – On jest w normalnym treningu dopiero od czterech dni, przez prawie trzy miesiące nie trenował i nie grał w piłkę. Być może wejdzie na 10 minut, we wtorek gramy mecz Pucharu Polski z Polonią Środa Wielkopolska i tam zapewne zagra w większym wymiarze czasowym. Ale potrzeba czasu i cierpliwości, by Farid doszedł do normalnej dyspozycji. Straconego czasu nie da się odrobić w ciągu kilku dni, czy tygodnia. W takich przypadkach pośpiech nie jest wskazany, jest po prostu złym doradcą.

Zauważyłem, że w ostatnich spotkaniach waszą piętą achillesową są stałe fragmenty gry. Piłka jest „przeciągana”, albo wrzutki są zbyt krótkie. Potwierdza pan moje spostrzeżenia?

Jacek TRZECIAK: – Niestety tak i jest to o tyle wkurzające, że stałym fragmentom gry poświęcamy dużo czasu na treningach. Zdajemy bowiem sobie doskonale sprawę z tego, że są bardzo ważną częścią meczu, po nich pada mnóstwo bramek…

Statystyki mówią, że jest to ponad 50 procent…

Jacek TRZECIAK: – No właśnie. W przypadku Puszczy Niepołomice to grubo ponad 70 procent. W tym przypadku ważna jest powtarzalność. Chłopcy każdego dnia zostają po treningu, ćwiczą pewne elementy przez kwadrans, a nawet pół godziny. W tym są oczywiście stałe fragmenty gry.

To dlaczego na meczu to nie wychodzi?]

Jacek TRZECIAK: – To jest klucz. Na razie, niestety, nie znam odpowiedzi na to pytanie.



Napisałem w „Sporcie”, że piątkowy pojedynek z Zagłębiem Sosnowiec to typowy mecz na przełamanie. Zgodzi się pan ze mną?

Jacek TRZECIAK: – Zgodziłbym się, gdybyśmy grali z liderem lub wiceliderem. W tej chwili za nami jest przepaść, a przed nami mur. Albo spadniemy w tę przepaść, albo rozbijemy mur. Moi piłkarze powiedzieli, że spotkanie z sosnowiczanami jest dla nas meczem ostatniej szansy.

Największy ból głowy przed najbliższym meczem ma pan przy obsadzie jakiej pozycji? Bramkarza, lewego obrońcy? A może jeszcze innej?

Jacek TRZECIAK: – Na pewno mam wątpliwości przy obsadzie trzech pozycji. Szukam optymalnego rozwiązania na boku obrony, boku pomocy i środku pomocy. Niewykluczone, że będę musiał także zastanowić się nad obsadą bramki.


Na zdjęciu: Trener GKS-u Jastrzębie Jacek Trzeciak zastanawia się, jak przechytrzyć Zagłębie Sosnowiec.

Fot. gksjastrzebie.com