Warunek trenera

Ostatni mecz sezonu za trzy tygodnie, a Jacek Zieliński nadal nie wie, czy poprowadzi Cracovię w kolejnym.


Szkoleniowiec odpowiada za wyniki „Pasów” od listopada 2021 roku, gdy wrócił pod Wawel po czterech latach. Jego umowa kończy się 30 czerwca i wciąż nie wiadomo, czy 62-latek pozostanie w klubie na kolejny sezon. – To pytanie nie do mnie, ale do rządzących: dyrektora Stefana Majewskiego, profesora Janusza Filipiaka. Wstępnie rozmawialiśmy, padły deklaracje, ale obecnie skupiam się na meczu z Lechem – powiedział w czwartek Jacek Zieliński.

Nie osłabiać zespołu

Obecnie dysponuje ciekawą, ale dość wąską kadrą. Gdy przytrafiają się kontuzje i kartki – a to przecież codzienność w sporcie – pole manewru jest mocno ograniczone. „Pasy” mają drużynę, która bez problemu zajmie miejsce w środku tabeli, przy dobrych wiatrach otrze się o szeroką czołówkę. Pokusi się o kilka niespodzianek z faworytami ale jednocześnie często rozda punkty teoretycznie słabszym.

– Chcę walczyć z Cracovią o wyższe cele, ale warunkiem jest utrzymanie obecnej kadry. To jest warunek numer jeden, ale nie próba szantażu. By ten zespół grał o coś więcej, trzeba nadal pozwolić mu pracować i należy go wzmocnić. Jestem zaskoczony, że teraz są wymagania rywalizacji o mistrzostwo Polski, puchary. Cracovia jest w fazie przebudowy, obecnie jest to inny zespół od tego, który w lipcu zaczynał ligę. Odmłodziliśmy go zgodnie z planem, ale za tym nie poszły wyniki – przyznaje Zieliński.

Po meczu z Miedzią Legnica Jewhen Konopljanka potwierdził, że klub nie zaproponował mu nowej umowy. Kilka tygodni temu prezes Filipiak w mocnych słowach wypowiedział się o Bartłomieju Bolku, agencie Kamila Pestki, któremu również kończy się kontrakt. Właściciel klubu w swoim stylu skomentował, że Bolek jest złym menedżerem i robi duży krzywdy w polskim futbolu. Jego zdaniem organizowane przez agencję menedżerską dodatkowe treningi dla zawodników powodują obciążenia, po których wielu z nich odnosi poważne kontuzje. Lewy obrońca obecnie trenuje indywidualnie po zerwaniu więzadeł krzyżowych w sierpniowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław.

– Moje zdanie o Jewhenie od początku jest takie samo. To ja stałem za jego sprowadzeniem, ale nie dał drużynie tyle, ile powinien. Patrząc na to, co zrobił z Miedzią, chciałbym, by został. Musi jednak utrzymać osiągnąć wysoki poziom i go utrzymać. Niektóre jego mecze, szczególnie wyjazdowe, były rozczarowujące. W tej sprawie kluczowe jest słowo właściciela, bo to jego pieniądze – podkreśla szkoleniowiec. – Chciałbym też, by Pestka wrócił do gry i odbudował się. To ja wprowadzałem go do Cracovii, u mnie debiutował w ekstraklasie. Na razie rozmowy z otoczeniem Kamila nie posuwają się do przodu – potwierdza Zieliński.

Relacja z Palczewskim

Opiekun Cracovii zawsze chętnie wraca do Poznania, gdzie dziś jego zespół zagra z „Kolejorzem”. Z wielkopolskim klubem odniósł największy sukces w karierze, zdobywając w 2010 roku mistrzostwo Polski. Od prawie dwóch lat trenerem bramkarzy najbliższego rywala „Pasów” jest Maciej Palczewski. To wychowanek krakowskiej Wisły, który w sercu ma „Pasy”. W 2015 roku, po odejściu z Cracovii Roberta Podolińskiego, Zieliński pozostawił go w sztabie pierwszej drużyny. Palczewski wspominał w rozmowie z autorem tego tekstu pierwszą rozmowę z nowym szefem.

– Gdy zastąpił Roberta, zobaczył w gabinecie młodego, wytatuowanego gościa. Powiedział coś w stylu: „No, synku, do czerwca będziesz z nami, ale dam jeszcze znać. Zadzwonię, bo mam za ciebie kandydata – mówił Palczewski.

Panowie szybko zaczęli nadawać na tych samych falach. Rozumieli się nie tylko w pracy, Zieliński był gościem na chrzcie córki Palczewskiego. – Z Maćkiem mamy bliskie stosunki. Często rozmawiamy o wielu sprawach. Cieszę się, że się rozwinął, poszedł w dobrą stronę i pracuje w czołowym polskim klubem. Ja generalnie lubię się otaczać młodymi ludźmi, którzy łakną sukcesów. Nasz początek? Zrobiłem srogą minę, żeby to wszystko nie było takie proste – przyznaje dziś szkoleniowiec „Pasów”.


Na zdjęciu: Jacek Zieliński nie wie, jaka czeka go przyszłość.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus