Jaga oddala się od pucharów

Zagłębie musiało wygrać z Jagiellonią, aby przedłużyć swoje szanse na walkę o czwarte miejsce, które może dać prawo gry w europejskich pucharach. Lubinianie osiągnęli cel, ale zespół z Białegostoku nie bardzo im przeszkadzał. Jaga sprawiała wrażenie, jakby myślami była już w finale Pucharu Polski, który rozegra 2 maja z Lechią Gdańsk.

Zagłębie w piątek prowadził z ławki trenerskiej Paweł Karmelita, bo Ben van Dael za zachowanie w spotkaniu z Piastem Gliwice został zawieszony na jedno spotkanie. Karmelita drugi raz zastąpił Holendra i drugi raz wygrał. Wcześniej ograł Lechię Gdańsk 2:1.

Praktycznie pierwsza groźna akcja w meczu dała Zagłębiu prowadzenie. Przy biernej postawie obrońców gości Bartłomiej Pawłowski zdecydował się na strzał z narożnika pola karnego, piłkę jeszcze głową trącił Damjan Bohar i Marian Kelemen był bez szans. Boiskowy zegar wskazywał dopiero szóstą minutę.

Po stracie gola Jagiellonia wcale nie rzuciła się do odrabiania strat. Przyjezdni poruszali się cały czas po boisku w tempie spacerowym, byli mało agresywni i nie potrafili nie tylko zagrozić bramce gospodarzy, ale nawet przedostać się w pobliże pola karnego. W pierwszej połowie podopieczni trenera Ireneusza Mamrota nie oddali ani jednego strzału na bramkę rywali.

Z wiarą i troską o komfort

Zagłębie też nie dyktowało wysokiego tempa, ale nie musiało, bo po pierwsze prowadziło, a po drugie, nawet grając na stojąco potrafiło wypracować sobie sytuacje bramkowe. Jedną z nich na drugiego gola strzałem z bliska zamienił Patryk Tuszyński. Po wstrzeleniu w szesnastkę piłki z prawej strony przez Filipa Jagiełłę napastnik gospodarzy uprzedził defensorów gości i Kelemen musiał drugi raz sięgać do siatki.

W drugiej połowie Jagiellonia się ożywiła i zaczęła stwarzać sytuacje bramkowe. Pierwszą okazję miał Jesus Imaz, ale jego strzał głową z kilku metrów był niecelny. Kilka minut później świetną sytuację miał wprowadzony kilka chwil wcześniej Jakub Wójcicki, lecz tym razem doskonałym refleksem wykazał się Konrad Forenc.

Zagłębie w tym okresie cofnięte na własną połowę zagęszczało pole gry i szukało szans w kontratakach. Poza strzałem z dystansu Bartosza Slisza, po którym Kelemen odbił piłkę przed siebie, lubinianie nie zagrozili bramce gości.

Chociaż spotkanie stało się żywsze w porównaniu z pierwszą połową, walki było niewiele i niewiele też było emocji. Stadion ożywił się jeszcze tylko raz, kiedy Zoran Arsenic powalił w polu karnym Łukasza Porębę. Sędzia wskazał na jedenasty metr, ale po analizie wideo zmienił swoją decyzję, bo we wcześniejszej akcji w środku pola dopatrzył się przewinienia jednego z zawodników Zagłębia.

Więcej nic ciekawego w Lubinie się nie działo i zespół z Dolnego Śląska po dwóch porażkach zdobył trzy punkty.

 

KGHM Zagłębie Lubin – Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0)

1:0 – Bohar, 6. min (głową), 2:0 – Tuszyński, 28 min

Zagłębie: Forenc – Tosik, Balić, Slisz, Guldan (C) – Pawłowski (73. Pakulski), Oko – Jagiełło (80. Poręba), Starzyński, Tuszyński – Bohar (86. Szysz).

Jagiellonia: Kelemen – A. Kadlec, Arsenić, Mitrović, Böðvarsson – Poletanović (46. Kwiecień), Romanczuk (C) – Košťál (63. Wójcicki), Pospisil, Guilherme – Balleste (77. Klimala).

Sędziował Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 3 022. Żółta kartka: 54. Arsenic

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ