Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk. Zwoliński na pomoc!

Lechia Gdańsk pokonała Jagiellonię Białystok, choć do pierwszej połowy mieli mecz pod kontrolą.


Spotkanie Jagiellonii z Lechią miało być walką o miejsce w europejskich pucharach. Oba zespoły przed meczem były poza miejscami nagradzanymi grą w kwalifikacjach do Ligi Europy, ale wciąż mają szansę na awans do pierwszej trójki. I rzeczywiście, niedzielny mecz był polem bitwy, na którym ciągle coś się działo.

Drużyna Iwajło Petewa nie czekała na swoich rywali. Od razu po rozpoczęciu spotkania pod bramką Duszana Kuciaka zrobiło się gorąco i tylko ofiarna interwencja obrony Lechii uratowała ich od straty. Gospodarze próbowali przedostawać się w pole karne gdańszczan głównie długimi podaniami i byli w tym bardzo skuteczni. W 18 minucie sam na sam z bramkarzem wyszedł Przemysław Mystkowski, ale pogubił się w dryblingu i golkiper Lechii wygarnął mu piłkę spod nóg. Nie trzeba było długo czekać na następną okazję, a do kolejnego, ciekawego podania doszedł Maciej Makuszewski, jednak wykończenie akcji pozostawiało wiele do życzenia.

Kolejne sytuacje tworzone przez białostoczan cieszyły oko, ale należy zauważyć, że obrona przyjezdnych raczej nie przeszkadzała w ich kreowaniu. Makuszewski dwukrotnie do przerwy miał okazję do otwarcia wyniku, lecz Kuciak nie chciał skapitulować. Co nie udało się 5-krotnemu reprezentantowi Polski, udało się Jakovowi Puljiciowi. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Chorwat otrzymał podanie górą z prawej strony boiska od Jesusa Imaza i pewnie, strzałem głową pokonał bezradnego golkipera gości.

W pierwszych 45 minutach lechiści właściwie tylko raz spowodowali, że fanom z Podlasia zadrżało serce. Jaroslav Mihalik, znajdując się w polu karnym, miał dogodną okazję do oddania strzału. Jego uderzenie zostało jednak zblokowane i piłka minęła słupek bramki Damiana Węglarza.

Na taką posuchę w ofensywie trener Lechii, Piotr Stokowiec znalazł rozwiązanie. Już po przerwie na placu boju zameldowali się Kenny Saief oraz Łukasz Zwoliński. Ten drugi pokazywał w tym roku nie raz, że jest w formie, co udowodnił po raz kolejny po ponad minucie spędzonej na boisku. Otrzymał świetne podanie od Ze Gomesa z lewej strony i bez zastanowienia uderzył z woleja, pokonując Węglarza.

Wyrównująca bramka dała pewność piłkarzom przyjezdnym. Jagiellonia natomiast z minuty na minutę słabła, przez co oddawała miejsce na boisku podopiecznym trenera Stokowca. A Zwoliński w tym czasie nie miał zamiaru się zatrzymywać. Co chwilę sprawdzał czujność defensywy z Białegostoku. W końcu w 71 minucie atomowym uderzeniem pokonał golkipera gospodarzy. Problem polegał na tym, że wcześniej był na pozycji spalonej. To jednak nie podłamało snajpera, bo kilka minut później otrzymał świetne podanie na wolne pole i tym razem, bez naruszenia przepisów, zdobył gola, dającego 3 punkty gdańszczanom.

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 1:2 (1:0)

1:0 – Puljić, 45+3 min (głową, asysta Imaz), 1:1 – Zwoliński, 47 min (asysta Ze Gomes), 1:2 – Zwoliński, 75 min (asysta Makowski).

Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz – Andrej Kadlec (78. Tomas Prikryl), Ivan Runje, Zoran Arsenic, Jakub Wójcicki, Maciej Makuszewski, Martin Pospisil, Taras Romanczuk, Przemysław Mystkowski (75. Bartłomiej Wdowik), Jesus Imaz (72. Ariel Borysiuk), Jakov Puljic.

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak – Karol Fila, Michał Nalepa, Tomasz Makowski, Rafał Pietrzak, Jaroslav Mihalik (46. Kenny Saief), Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (46. Łukasz Zwoliński), Kristers Tobers, Ze Gomes (69. Conrado) – Flavio Paixao.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Asystenci: Marcin Boniek (Bydgoszcz) i Jakub Winkler (Toruń). Czas gry: 100 min (48+52). Żółte kartki: Romanczuk (2. faul)

Piłkarz meczu – Łukasz ZWOLIŃSKI


Fot. Szymon Gorski / PressFocus