Nadzieja umiera ostatnia

Śląsk Wrocław nie wykorzystał szansy na zwycięstwo z Jagiellonią i wywiózł z Białegostoku tylko jeden punkt.


By zachować realne szanse na pozostanie w elicie na następny sezon, Śląsk Wrocław „musiał” w piątek wygrać w Białymstoku z Jagiellonią. Oczywiście nawet trzy zdobyte punkty nie gwarantowały utrzymania, ale dawały nadzieję na zmniejszenie przewagi drużyn będących w tabeli bezpośrednio przed zespołem trenera Jacka Magiery. Wrocławianie mieli szansę na zwycięstwo z „Jagą”, lecz jej nie wykorzystali. Podczas sobotnio-niedzielnych spotkań 31. kolejki będą nerwowo obgryzali paznokcie.

Od pierwszego gwizdka sędziego Pawła Raczkowskiego gospodarze mieli optyczną przewagę, lecz nie wiele z niej wynikało, bo brakowało konkretów. Na przykład w postaci celnych strzałów na bramkę przeciwnika, bo takowym zagraniem podopieczni trenera Adriana Siemieńca nie splamili się w pierwszych trzech kwadransach.

W 27 minucie goście domagali się rzutu karnego za zagranie Michała Pazdana we własnym polu karnym. Jednak stołeczny arbiter nie uwzględnił ich roszczeń i nie przerwał gry. Stoper Jagiellonii mimo to podał rywalom pomocną dłoń jeszcze w I połowie. W 43 minucie obrońca Śląska Diogo Verdasca popisał się „precyzyjnym wybiciem na oślep” z okolic środka boiska. W tej sytuacji katastrofalnie zachował się Pazdan, który głową chciał zagrywać do Zlatana Alomerovicia. Zrobił to jednak zbyt anemicznie i futbolówkę przechwycił John Yeboah, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z bramkarzem Jagiellonii.

Jak już wspomniałem wcześniej, w pierwszych trzech kwadransach mecz nie był porywającym widowiskiem, co doskonale ilustrowały… statystyki: posiadanie piłki – 62:38%, strzały celne 0:2, strzały niecelne 4:1, rzuty rożne 1:4, faule 5:7, spalone 2:0.

Podopieczni Jacka Magiery nie zdołali wywieźć kompletu punktów z Białegostoku, ponieważ w 63 minucie Victor Garcia sfaulował szarżującego Tomasza Przikryla. Sędzia po „konsultacji” z VAR-em przyznał gospodarzom „jedenastkę”. Najlepszy strzelec nie tylko „Jagi”, ale również całej ekstraklasy, Marc Gual, nie pomylił się przy uderzeniu z „wapna”. Hiszpasn Michała Szromnika posłał w jeden róg bramki, a piłkę umieścił w przeciwległym. To 15. trafienie napastnika Jagiellonii w bieżących rozgrywkach.

W 88 minucie goście ponownie domagali się rzutu karnego za zagranie ręką Miłosza Matysika, ale weryfikacja nie potwierdziła ich zastrzeżeń odnoście czystości zagrania przeciwnika.

Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)

0:1 – Yeboah, 43 min (bez asysty), 1:1 – Gual, 65 min (karny).

JAGIELLONIA: Alomerović – Przikryl (90+5. Olszewski), Matysik, Puerto, Pazdan, Wdowik – Saczek, Nguiamba (70. Romanczuk), Nene (85. Skrzypczak) – Imaz (90+5. Kupisz), Gual. Trener Adrian SIEMIENIEC. Rezerwowi: S. Abramowicz, Nastić, Stojinović, Lewicki, Mena.

ŚLĄSK: Szromnik – Szwedzik (88. Samiec-Talar), Verdasca, Bejger, Gretarsson, Garcia (79. Jastrzembski) – Rzuchowski, Łyszczarz (79. Zylla), Schwarz – Yeboah, Exposito. Trener Jacek MAGIERA. Rezerwowi: Leszczyński, Pawelec, Borys, Bukowski, Bałdyga.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Asystenci: Radosław Siejka (Sieradz) i Marcin Lisowski (Warszawa). Widzów 9012. Czas gry 97 min (47+50).

Żółte kartki: Nene (59. faul), Puerto (67. faul), Pazdan (73. faul) – Verdasca (20. faul), Rzuchowski (39. faul), Garcia (64. faul), Gretarsson (81. faul), Yeboah (90+3. faul). Czerwona kartka: Pazdan (82. druga żółta).


Na zdjęciu: Marc Gual (z prawej, obok Petr Schwarz) zdobywając kolejnego gol zapewnił Jagiellonii remis w potyczce ze Śląskiem Wrocław.
Fot. Michał Kość/PressFocus