Jagiellonii znów się chciało

 

Przez 10 sezonów był piłkarzem „Dumy Podlasia” 36-letni Grzyb, który jeszcze w poprzednim sezonie zaliczył kilka spotkań w czerwono-żółtej koszulce. Teraz musiał podjąć się trudnego zadania, żeby szybko poukładać drużynę po zwolnieniu Ireneusza Mamrota. Wyszło mu to bardzo dobrze, efekt nowej miotły po raz kolejny zadziałał, a piłkarze z Białegostoku zagrali świetne spotkanie.

Imaz dobił do dziesięciu

Od samego początku było widać, że „Jadze” zależy na komplecie punktów. Już w 5 minucie Tomas Przikryl świetnie wypatrzył Jesusa Imaza, który idąc na wślizgu przegrał pojedynek ze Zlatanem Alomeroviciem. Lechia wyglądała, jakby nie dojechała do Białegostoku i kilka minut później mogła zostać skarcona przez Patryka Klimalę, który również musiał uznać wyższość gdańskiego golkipera. Dopiero po 20-kilku minutach goście otrząsnęli się i nieco dłużej zaczęli utrzymywać się przy piłce. Dwa groźne strzały oddał Rafał Wolski, lecz za każdym razem skutecznie – choć nie bez problemów – bronił Grzegorz Sandomierski.

Końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała jednak do Imaza. W 39 minucie, po błędzie Michała Nalepy, uderzył wprost w Alomerovicia, ale pięć minut później był już bezbłędny. Guilherme dośrodkował z rzutu rożnego na bliższy słupek, gdzie z sobie tylko znanych powodów gdańszczanie zostawili zupełnie niekrytego Hiszpana. Imaz przedłużył futbolówkę i zdobył swojego 10. gola w sezonie, co mogło go cieszyć podwójnie, bo choć jego bilans wygląda bardzo dobrze, to od końca września – aż do wczoraj – strzelił ledwie… jednego gola.

VAR dał karnego

W drugiej połowie Lechia próbowała znaleźć sposób na zmotywowaną Jagiellonię, ale nie miała na to żadnego pomysłu. Przyjezdni rozgrywali swoje ataki bardzo powoli, monotonnie i nie byli w stanie zaprezentować żadnego elementu zaskoczenia. A „Jaga” tylko czyhała na kontry. W ciągu pierwszego kwadransa dwie bardzo dobre sytuacje miał Martin Pospiszil, lecz najpierw jego uderzenie z linii szesnastki zostało zablokowane, a chwilę później po strzale zewnętrzną częścią stopy Lechii pomógł słupek.

W 62 minucie z kolei swoją szybkość pokazał Klimala, który okiwał dwóch lechistów w polu karnym, ale potem zaplątał się w dryblingu
Mierność Lechii została skarcona w 82 minucie, gdy Imaz trafił drugi raz, wykorzystując rzut karny.

Jego podyktowanie było nieco kontrowersyjne, ale najpewniej słuszne – bo choć na pierwszy rzut oka interwencja wślizgiem Mario Maloki była zgodna z przepisami, to powtórki pokazały, że stoper gości zaatakował Bartosza Bidę w bardzo brutalny sposób. Sędzia Mariusz Złotek po konsultacji z VAR-em wskazał więc „na wapno”.

Lechia była rozbita, a Jagiellonia ostatecznie dobiła ją już w doliczonym czasie, gdy Przikryl po dynamicznym kontrataku huknął jak z armaty, ustalając wynik. Trzeba jednak przyznać, że dobrze dysponowany Alomerović powinien obronić to uderzenie, bo leciało ono wprost w niego. W każdym razie „Jaga” wygrała i jeśli białostoczanie powtórzą taką formę w meczu z Górnikiem, to na pewno będą mieli wesołe Święta.

 

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)

1:0 – Imaz, 44 min (głową, asysta Guilherme), 2:0 – Imaz, 82 min (rzut karny), 3:0 – Przikryl, 90 min (asysta Camara)

JAGIELLONIA: Sandomierski – Kadlec, Kwiecień, Arsenić, Guilherme – Pospiszil, Romańczuk – Przikryl (90+1. Savković), Imaz, Bida (90+3. Toporkiewicz) – Klimala (75. Camara). Trener Rafał GRZYB. Rezerwowi: Węglarz, Błyszko, Wójcicki, Mudrinski, Bodvarsson, Struski.

LECHIA: Alomerović – Fila (33. Łukasik), Nalepa, Maloca, Mladenović – Lipski, Makowski – Wolski (75. Arak), Paixao, Haraslin – Sobiech 3 (61. Peszko). Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Woźniak, Chrzanowski, Żuk, Dymerski, Gajos, Mihalik.

Sędziował Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów 5973. Żółte kartki: Klimala (37. niesport. zach.), Przikryl (48. niesport. zach.), Kwiecień (78. faul) – Sobiech (42. faul), Wolski (48. faul), Mladenović (74. faul), Maloca (80. faul).
Piłkarz meczu – Jesus IMAZ

Na zdjęciu: Jesus Imaz ponownie zaprezentował się tak, jak chcieliby go oglądać kibice Jagiellonii!