Jak fajnie być piłkarzem

Przemysław Oziębała zimą trafił do Rakowa jako skaut, trener dzieci i zawodnik IV-ligowych rezerw, a przed tygodniem… zameldował się na ekstraklasowym boisku. Po blisko dwóch tysiącach dni przerwy!

To chyba jeden z najbardziej zaskakujących w ostatnich latach powrotów do ligi. Przemysław Oziębała przed tygodniem zastąpił Felicio Browna Forbesa w końcówce wyjazdowego meczu Rakowa Częstochowa ze Śląskiem Wrocław. 33-latek zameldował się w ekstraklasie po 5,5-rocznej przerwie.

– Przez myśl nawet by mi to nie przeszło, że jeszcze kiedyś wrócę… Kilka minut to nic wielkiego, ale sama możliwość udziału w tym wszystkim, obecności w drużynie, jest ogromną przyjemnością. Teraz tym bardziej docenia się, jak fajnie być piłkarzem – mówi „Ozi”, który na co dzień pracuje w klubie spod Jasnej Góry.

Rolę skauta poszukującego wzmocnień do drużyny seniorów i zarazem asystenta trenera w jednym z zespołów Akademii Rakowa łączyć miał z grą w IV-ligowych rezerwach. Ale zmieniły się okoliczności…

Serce i charakter

– By po takiej przerwie zagrać w ekstraklasie, trzeba mieć charakter. Bez tego ani rusz. Skorzystałem z pomocy „Oziego”, który pełni w klubie już inne funkcje, ale cechuje go nieprawdopodobny charakter i serce do piłki. Okazało się, że wygląda bardzo dobrze fizycznie i nie trzeba mu było wiele czasu.

Trenuje z nami, odkąd zezwolono na zajęcia grupowe. Prowadzi się bardzo dobrze, ma w sobie pasję i to wystarczyło – mówi trener Marek Papszun o Oziębale, którego w ekstraklasie nie było przez… 1994 dni.

Tyle dzieliło piątkową wizytę Rakowa we Wrocławiu od wyjazdowego spotkania Górnika Zabrze z Jagiellonią Białystok, rozegranego w grudniu 2014 roku. Zabrzanie przegrali wtedy 0:1, Oziębała w 85 minucie zmienił Łukasza Madeja.

Pozytywna rekrutacja

Potem piłkarz, który w barwach Górnika, Zagłębia Sosnowiec i łódzkiego Widzewa zaliczył w najwyższej klasie rozgrywkowej ponad 80 występów, zszedł na niższy poziom. Bronił barw Siarki Tarnobrzeg i Stali Stalowa Wola, z której przed sezonem 2016/17 przeniósł się do… II-ligowego wówczas Rakowa, prowadzonego już wtedy przez Marka Papszuna.

To ta znajomość okazała się kluczowa. Pod Jasną Górą spędził dwa lata, świętował awans na zaplecze ekstraklasy, a ostatnie 1,5 roku biegał po III-ligowych boiskach jako pomocnik Gwarka Tarnowskie Góry. Rozstał się z nim zimą. I został skautem.

– Jestem coraz starszy, a w tych czasach kluby tym bardziej patrzą w kierunku młodych, rozwojowych chłopaków. Trzeba się do tego dostosować. Uznałem, że fajnie było mieć okazję pograć w piłkę na dość wysokim poziomie, ale wszystko się kończy.

Naturalnie przyjąłem, że to odpowiednia chwila i… wykorzystałem moment, w którym Raków szukał pracownika. Gdy zostałem zaproszony na rozmowy, nie zastanawiałem się w ogóle. Jestem spod Częstochowy, mieszkam w Żarkach, czyli niecałe 30 km stąd. Stawiłem się na rozmowie kwalifikacyjnej u prezesa Cygana.

Było mi o tyle łatwiej, że wiem, jakich profili zawodników trener Papszun potrzebuje. W systemie z trójką obrońców i wahadłowymi nie gra wiele zespołów, a ja funkcjonowałem w nim przez dwa lata, dlatego wiem, o co chodzi. Przeszedłem tę rekrutację na skauta pozytywnie, no i działam.

To dla mnie duża sprawa, bo kibicuję Rakowowi, czuję się z klubem związany – podkreśla Oziębała.

Nie mógł odmówić

Skoro wskutek pandemii zawieszono wszelkie rozgrywki, a do powrotu sposobić się zaczął tylko szczebel centralny, w Rakowie postanowiono zagospodarować 33-latka, by w myśl zasady „wszystkie ręce na pokład” wsparł w tym intensywnym okresie pierwszą drużynę.

– Trener zapytał mnie oczywiście, czy w ogóle tego chcę, skoro znajduję się już na zupełnie innym etapie. Zgodziłem się, nie sposób byłoby odmówić, to fajne wyróżnienie i szansa sprawdzenia się. Chodziło głównie o to, by pomóc w treningu. Ta wyjątkowa sytuacja spowodowała, że kluby zgłaszały do rozgrywek listę 50 osób.

Nasz sztab skorzystał też z z zawodników rezerw, jak Artur Lenartowski czy ja. Trenowaliśmy, ale nie sądziłem, że będę brany pod uwagę do gry. Cieszę się, że nie odstaję i jeszcze daję radę, choć na myśli mam głównie płaszczyznę czysto fizyczną. Trudno mi porównywać się z kimkolwiek piłkarsko.

Zawsze jednak punktem wyjścia musi być zaangażowanie i motoryka – przekonuje zawodnik, który w sierpniu skończy 34 lata.

– Ekstraklasa zmieniła się przez okres, kiedy mnie w niej nie było. Wszystko idzie do przodu, dużo większa jest intensywność. U trenera Papszuna pracuje się dosyć mocno i to później przekłada się na boisko.

Trudno mi zabierać głos, jak jest w innych drużynach, ale dziś każdy ma dostęp do prędkości, pokonywanych dystansów. Raków zwykle jest pod tym względem w czołówce – dodaje Oziębała.

Życie nieprzewidywalne

W pracy skauta jego horyzont to pierwszy zespół, a przeciwwagą są obowiązki w klubowej akademii. Pełni funkcję asystenta trenera drużyny… U-8. – Mam trenerską licencję UEFA B. Uczę się, próbuję czerpać z tego jak najwięcej. Zarówno seniorów, jak i akademię, Raków ma już na wysokim poziomie.

Pytacie, czy przyszłości widzę się bardziej jako skaut czy trener? Moja sytuacja pokazała, że życie jest bardzo nieprzewidywalne. Trzeba skupić się na tym, co robi się w danym momencie, a nie myśleć o tym, co będzie za jakiś czas – przyznaje nasz rozmówca. Ale tego, by po zakończeniu sezonu nadal był członkiem ekstraklasowej ekipy Rakowa, nie sposób dziś zakładać.

– Nie przewiduję tego – śmieje się Przemysław Oziębała. – Stąpam twardo po ziemi i wiem, na co mnie stać. Chcę teraz pomóc drużynie, trenerowi i nie liczę na złote góry. Priorytetem jest praca skautingowa i w akademii, a pobyt w ekstraklasowej szatni to po prostu fajny moment.


82 MECZE w ekstraklasie rozegrał Przemysław Oziębała (9 goli). 8 w Zagłębiu Sosnowiec, 41 – w Widzewie Łódź, 32 – w Górniku Zabrze, a 1 – w Rakowie.
65 MIESIĘCY dzieliło występy Oziębały w meczu Jagiellonia – Górnik (grudzień 2014) i w ubiegłotygodniowej konfrontacji Rakowa ze Śląskiem.


Na zdjęciu: – W ostatnich latach nawet przez myśl by mi to nie przeszło, że jeszcze kiedyś wrócę do ekstraklasy – nie kryje Przemysław Oziębała.
Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus