Jak youtuber klub założył

Wielu nazwę Tysovia może łączyć z klubem hokejowym, który krótko funkcjonował w latach 90. minionego wieku. Nowy klub piłkarski nie ma z nim jednak nic wspólnego. Jego założycielem jest Dawid Wojtczak, który ma zaledwie 20 lat i jest jednym z najmłodszych, jeśli nie najmłodszym, prezesem w Polsce. Gdy Dominik Midak przejmował Arkę Gdynia, również miał 20 lat, ale on nie zaczynał wszystkiego od zera.

Lepiej niż w stolicy

Wojtczak urodził i wychował się w Tychach, choć przez pewien okres mieszkał w Warszawie. Klubu jednak nie chciał tam zakładać. Temu pomysłowi nie sprzyjały wielkomiejski ścisk, obecność ogromnej liczby innych drużyn czy wyższe koszta funkcjonowania.

– W Tychach wziąłem się za to „na grubo”. Podsumowałem sobie to, co będzie mi potrzebne i zadałem sobie pytanie – dlaczego nie spróbować? Nie miałem nic do stracenia – opowiada o spełnianiu swojego marzenia. Formalnie klub zaczął istnieć we wrześniu zeszłego roku, ale pomysł na poważnie rodził się od dwóch lat.

– Żeby funkcjonować jako osobowość prawna, musiałem nas zgłosić do urzędu miasta, gdzie była masa papierkowej roboty. Po tygodniu zostaliśmy oficjalnie przyjęci i wpisani do księgi jako klub. Druga kwestia to rejestracja w tyskim podokręgu. Chcę z nią jednak poczekać do momentu, kiedy będziemy mieli boisko i 100-procentową pewność, że mamy gdzie grać – podkreśla Wojtczak, zwracając uwagę na główny problem, z którym boryka się Tysovia.

Chętnych nie brakuje

Jak przyznaje, jego klub ma praktycznie wszystko oprócz miejsca do grania. Udało się nawet pozyskać sponsora technicznego, który współpracuje z Piastem Gliwice czy Śląskiem Wrocław i ma zapewnić drużynie koszulki. Choć w Tychach boisk jest sporo, MOSiR – ze względu na ogromne obłożenie – nie ma gdzie „wcisnąć” nowo powstałego klubu.

– Próbowałem u prywatnych właścicieli, jak Ogrodnik Cielmice czy JUWe Jaroszowice, ale się nie udało. Gdy ktoś ma swoje boisko i gra na nim jego klub, to obcych chciał nie będzie, tym bardziej, że są to boiska z naturalną trawą. Można się domyślić, jakby one wyglądały, gdyby były tak często eksploatowane – zauważa prezes, którego klub ma przynajmniej boisko treningowe. Mowa o nieprzystosowanej do rozgrywek murawie obok kościoła pw. bł. Karoliny, z której rzadko kto korzysta. Tam odbył się pierwszy i – jak do tej pory – jedyny otwarty trening Tysovii.

– Byłem ciekawy, ilu chętnych się zgłosi i ku mojemu zaskoczeniu stawiło 30 osób, mimo że tego dnia lało. Potem napisało do mnie około 50 kolejnych osób, właściwie z całego Śląska, które też chciałyby spróbować – uśmiecha się Wojtczak.

Człowiek z internetu

Skąd taka popularność Tysovii? Dawid Wojtczak – pod pseudonimem Davczo – prowadzi kanał na YouTube, gdzie zgromadził ponad 165 tysięcy subskrybujących.

– To zdecydowany plus, który gwarantuje pewną rozpoznawalność. Mimo że nie zagraliśmy jeszcze żadnego meczu, nasz fan page na Facebooku – pod względem liczby polubień – ustępuje tylko GKS-owi Tychy, wyprzedzając kluby istniejące od wielu lat. To zdecydowanie pomaga w poszukiwaniu partnerów. Prowadzę rozmowy z kilkoma mniejszymi i większymi firmami. Myślę, że pojawienie się kolejnych sponsorów to jedynie kwestia czasu – prognozuje prezes i youtuber w jednej osobie. Również przez YouTube do Tysovii trafił jej grający trener, pochodzący z Siemianowic Śląskich Dawid Wanot.

– Z nim była dosyć śmieszna sytuacja, bo napisał komentarz pod filmem, w którym informowałem o założeniu klubu. Wspomniał, że ma odpowiednią licencję, mieszka niedaleko i jeśli potrzebowałbym jakiejkolwiek pomocy, to mogę się do niego odezwać. Tak też zrobiłem – kończy 20-latek, który chciałby pójść śladem Czułowianki Tychy i w nowym sezonie wystartować z Tysovią w rozgrywkach klasy B.

Na zdjęciu: Dawid Wojtczak podjął się zbudowania i poprowadzenia całkiem nowego klubu.