Jakość ofensywna nie jest najwyższa

Już w kilku tekstach traktujących o ofensywie i skuteczności Podbeskidzia zwracaliśmy uwagę na to, że w zespole spod Klimczoka znajduje się tylko dwóch klasycznych napastników. Kiedy „górale” strzelali bardzo mało bramek staraliśmy się dociec, dlaczego tak się dzieje? Pytaliśmy też, czy nie byłoby warto zaryzykować i zagrać na dwójkę napastników, czyli dać szansę od pierwszej minuty zarówno Valerijsowi Szabali, który od niedawna jest najskuteczniejszym zawodnikiem „górali” w tym sezonie, a także Pawłowi Tomczykowi. W dwóch z trzech ostatnich spotkań trener Adam Nocoń tak właśnie postąpił i… jego drużyna strzeliła jednego gola.

Najsłabsze ogniwa

Miało to miejsce w spotkaniu przeciwko GKS-owi Tychy, kiedy do siatki trafił Szabala. Później Łotysz nie mógł zagrać za kartki, a na mecz przeciwko Miedzi Legnica szkoleniowiec „górali” wrócił do bardziej ofensywnego ustawienia, za co – wobec starcia z liderem – na pewno należą się słowa uznania. Za odwagę. W pierwszej połowie kibice jednak przekonali się, że problem zespołu wcale nie leży w ilości zawodników pierwszej linii na placu gry. Ale w ich jakości. Owszem, ktoś przypomni, że Szabala i Tomczyk strzelili w tym sezonie 13 z 27 wszystkich zdobytych przez Podbeskidzia bramek, czyli niemal połowę. Ale przez pierwsze 45 minut starcia z Miedzią byli… najsłabszymi ogniwami w swoim zespole. Łotysz nie strzelił rzutu karnego i to ewidentnie jego wina, bo po prostu trafił w Łukasza Sapelę. Tomczyk z kolei na drugą połowę już nie wyszedł.

Kontuzja w złym momencie

Początkowo sądziliśmy, że przyczyną pozostawienie tego zawodnika w szatni może być jakiś uraz, bo „Pawka” kilka razy został poturbowany. Ale wcale tak nie było. – Uważam, że Paweł słabiej zagrał w pierwszej połowie meczu. Za dużo dobrego z jego gry nie wynikało. Dlatego podjąłem taką decyzję i na boisko wszedł Damian Chmiel – wyjaśnił przyczyny roszady Adam Nocoń, szkoleniowiec „górali”. To był kolejny mecz, w którym wypożyczony z Lecha napastnik zagrał poniżej swoich możliwości. Wiosną zawodnik, który niebawem skończy 20 lat, zagrał w 5 spotkaniach. Na boisku spędził 253 minuty i nie zdobył ani jednego gola. Trzeba jednak pamiętać, że tuż przed inauguracją rozgrywek doznał kontuzji. Złamał duży palec u stopy i stracił ważną część przygotowań do rundy wiosennej. To widać na boisku. Jesienią Tomczyk imponował przede wszystkim szybkością, której teraz ewidentnie mu brakuje.