MKS Będzin przeszedł metamorfozę. „Wskoczyliśmy na taki poziom, na którym większość nigdy nie grała”

MKS Będzin po przerwie świątecznej i na turnieje kwalifikacyjne do igrzysk olimpijskich w Tokio stała się objawieniem rozgrywek. Odniosła dwa zwycięstwa z rzędu i to z nie byle kim, bo mistrzem Polski, Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i mającym ambicje sięgające nawet medali, Aluronem Virtu CMC Zawiercie. A przecież na początku rozgrywek będzinianie zanotowali serię ośmiu porażek z rzędu i przez niektórych skazywani byli na spadek z ekstraklasy. Skąd więc taka przemiana? Jakub Bednaruk, szkoleniowiec MKS-u, nawet gdy zespołowi nie szło powtarzał, że wygrane przyjdą. Że na starcie sezonu większość meczów musieli rozgrywać na wyjazdach i do tego z faworytami rozgrywek.

Nie pomylił się. Przełamanie przyszło, ale sam jest zaskoczony, jak dobrze jego zawodnicy weszli w nowy rok.

– Przed starciem z zawiercianami sami byliśmy ciekawi czy mecz z ZAKSĄ to był przypadek. Wskoczyliśmy bowiem w nim na taki poziom, na którym większość moich zawodników nigdy nie grała. A tu się okazało, że byliśmy w stanie to powtórzyć – cieszy się Jakub Bednaruk, który jednak od razy tonuje hurraoptymistyczny nastrój.


Zobacz jeszcze: Rozmowa z Grzegorzem Pająkiem z MKS-u


– Mamy sześć punktów i z tego się bardzo cieszymy, tym bardziej, że spełniliśmy marzenia nasze i kibiców, bo tym były zwycięstwa z mistrzem kraju i Aluronem Virtu CMC. Nic jednak jeszcze nie osiągnęliśmy. Jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Skupiamy się na tym, co przed nami i naszym celem nadal jest utrzymanie – zapewnia Bednaruk.

Będzinian już dzisiaj czeka kolejny trudny sprawdzian. Podejmują (godz. 17.30.) Cerrad Eneę Czarnych Radom, czyli kolejnego kandydata do gry w play offie. I jeśli znów zaprezentują taką formę nie są bez szans. W porównaniu z początkiem rozgrywek zdecydowanie mocniej serwują, grają lepiej w defensywie i w ataku.

W tym ostatnim elemencie błyszczy Rafał Faryna, który ma już na koncie trzy statuetki dla najlepszego zawodnika spotkania. Przede wszystkim jednak gracze MKS-u poprawili grę w kocówkach.

– W dwóch ostatnich meczach zagraliśmy trzy sety na przewagi i wygraliśmy je. Wcześniej takie końcówki przegrywaliśmy – cieszy się ze wzrostu odporności psychicznej swoich odwiecznych będziński szkoleniowiec i za postawę w starciu z Aluronem chwali rezerwowego Konrada Buczka.

– Jest naszym talizmanem. Wszedł na zagrywkę i strzelił asa w najważniejszym momencie meczu. To jest chłopak, który gra mniej, ale jak wchodzi jest naszą wartością dodaną – przyznaje na zakończenie Jakub Bednaruk.


Zobacz jeszcze: Zemsta MKS-u Będzin była słodka